Ta sprawa była tematem naszych publikacji sprzed prawie trzech lat. Wtedy Wiesław Suleżycki, właściciel posesji, przez którą przebiega gminna polna droga, miał przeciwko sobie wielu mieszkańców wsi. Dla nich on - przyjezdny, więc i obcy, trochę za bardzo się "szarogęsił". Postawił ładne gospodarstwo agroturystyczne i zamiast z mieszkańcami dobrze żyć, to się z nimi mocno skłócił.
Na efekty nie trzeba było długo czekać. Gdy o sprzedaż gminnej drogi zaczął się starać, bo mocno mu przeszkadzało to, że nie może zamknąć swojej posesji i dzikie zwierzęta wchodzą w szkodę, pojawiły się problemy. Tadeusz Sielicki i kilku innych sąsiadów pozbierali podpisy od mieszkańców Toporzyka i okazało się, że ta droga jest miejscowej ludności potrzebna i na jej sprzedaż się nie zgadzają.
Zgodziła się z tym rada sołecka i gmina ostatecznie drogi nie sprzedała. Ale Wiesław Suleżycki broni nie złożył.
- Zbudowałem tutaj gospodarstwo agroturystyczne, które może być wizytówką tego regionu. Liczyłem, że będę mógł kupić od gminy tę drogę, bo nikt nią przez lata nie jeździł i gmina w nią w ogóle nie inwestowała. Męczę się od lat, bo co mi po ogrodzeniu, którego nie mogę zamknąć, bo może ktoś akurat będzie chciał przejechać przez moją posesję tą gminną drogą - żali się Wiesław Suleżycki. - Do tego zależy mi na turystach i dlatego w miarę możliwości jeszcze naprawiam tę drogę. To jakiś absurd. Poza tym tak naprawdę z tych najbardziej mi przeciwnych pozostał tylko pan Sielicki, który ma dom na końcu drogi. To on mi głównie drogę rozjeżdża. Choć zdarza się, że i ktoś inny skróci sobie tędy przejazd do pola i ciągnikiem tylko szkód mi narobi. Mam już tego naprawdę dość.
Tę wersję potwierdza Zofia Wysoczańska, sołtys Toporzyka. - Ten konflikt jest zupełnie niepotrzebny. Szkoda, że Suleżycki z Sielickim nie mogą się dogadać - kwituje.
Wiesław Suleżycki wystąpił do gminy o ustawienie chociaż znaków zakazu ruchu pojazdów powyżej 3,5 t na drodze przebiegającej przez jego posesję. By ciężkie pojazdy nie rozjeżdżały drogi, którą ciągle naprawia. Wciąż liczy jednak, że gmina pozwoli mu ją kupić.
Tadeusz Sielicki może i nie miałby nic przeciwko zamknięciu tej drogi, gdyby gmina przystała na jeden warunek. - To jedyna droga, którą zimą mogłem dojechać do domu i to paradoksalnie dzięki Suleżyckiemu, a nie gminie, która o swoje polne dróżki nie dba. Jeśli gmina wyremontuje alternatywną drogę do mojej posesji, to niech sobie Suleżycki tę grodzi. No, chyba, że inni będą mieć coś przeciwko - słyszymy od Tadeusza Sielickiego.
Gmina na razie niczego nie obiecuje. - Wiem, że rada sołecka już nie chce w tej sprawie się spotykać, a to coś znaczy. Ona przecież jest najbliżej tej miejscowej społeczności - tłumaczy Barbara Nowak, burmistrz Połczyna Zdroju. - Ale jeszcze raz przeanalizuję tę sprawę. Choć od razu mówię, że na budowę drogi do jednej, dwóch posesji nie możemy sobie tak pozwolić. Zresztą akurat ci mieszkańcy, którzy osiedlili się w Toporzyku stosunkowo niedawno, musieli zdawać sobie sprawę, gdzie się przeprowadzają.
Do sprawy wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?