nasz komentarz
nasz komentarz
Tę sytuację można nazwać jednym słowem: skandal. Najtańszą metodą próbuje się naprawiać polskie drogi. A potem wmawia Bogu ducha winnym kierowcom, że są sami sobie winni. Mogli przecież siedzieć w domu, albo próbować maluchem dogonić wyprzedzające je BMW? Bo zatrzymać mijającego Tir-a to chyba tylko James Bond potrafi, albo dyrektor Compensy.
Sylwia Zarzycka
Jednak nie dostaną ani grosza odszkodowania. Wczoraj dowiedział się o tym
m.in. Andrzej Kuczak z Połczyna Zdroju.
Ponad miesiąc temu nawierzchnia drogi wojewódzkiej z Białogardu do Połczyna Zdroju była remontowana. Niestety, starą metodą polegającą na laniu na drogę asfaltu i posypywaniu jej grysem.
- Ja jechałem bardzo wolno, ale spod kół mijającego mnie Tir-a żwir wyprysnął prosto w szybę mojego auta. Szyba pękła - opowiada Andrzej Kuczak. - W oddziale zarządu dróg wojewódzkich w Białogardzie spotkałem kilku zdenerwowanych facetów. Za chwilę przyszli następni. Wszyscy pisali wnioski o odszkodowanie.
Sami sobie winni
- Mamy ok. 200 zgłoszeń szkód - przyznaje Paweł Salwin, prezes firmy Saldrog ze Stargardu Szczecińskiego, wykonawca prac. Ale pieniędzy z odszkodowania nie dostał ani Andrzej Kuczak, ani dziesiątki innych kierowców.
- Wczoraj dostałem odpowiedź od ubezpieczyciela Saldrogu, że szybę będę musiał sobie wymienić na własny koszt. Dlaczego? Bo zdaniem firmy ubezpieczeniowej winny jest kierowca mijającego mnie Tir-a. Spytali mnie nawet, czy spisałem sobie numery jego samochodu - denerwuje się Andrzej Kuczak.
To nie nasza wina
Paweł Salwin mówi krótko: - Postawiliśmy znaki o ograniczeniu prędkości, była informacja o obustronnym zwężeniu jezdni. Technologia nie jest naszym wymysłem, zatwierdził ją i Zachodniopomorski Zarząd Dróg Wojewódzkich, i Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, więc jeśli były uszkodzenia, to nie my ponosimy za nie odpowiedzialność, ale kierowcy, którzy złamali przepisy - stwierdza.
Wtóruje mu Monika Lis--Stawińska z firmy Compensa, w której ubezpieczony był Saldrog. - Wykonawca robił co do niego należało - kwituje. - Nie ma podstaw do wypłaty odszkodowania.
Marne szanse
- My czekamy na odpowiedź, ale likwidator szkód, powiedział, że na odszkodowanie są marne szanse - mówi Grażyna Korbus, zastępca dyrektora gimnazjum w Połczynie Zdroju. Grys uszkodził dwie szyby w gimbusach. Jedną udało się skleić, drugą trzeba było wymienić. Łącznie kosztowało to 1200 złotych. - Dowiedzieliśmy się, że nasi kierowcy powinni złapać tych, którzy wymijali autobusy i od nich żądać odszkodowania. To znaczy, że mieli gonić za nimi autobusem pełnym dzieci? - zastanawia się dyrektor Korbus.
Opinia fachowca
Bogdan Krawczyk, dyrektor Zachodniopomorskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich w Koszalinie: - My nie jesteśmy tutaj stroną i wszystkie sprawy kierowane są do wykonawcy. Nie wiedziałem, że są tak załatwiane. Muszę się temu bliżej przyjrzeć. Dlaczego wykorzystujemy tę metodę? Bo jest najtańsza.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?