MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ustawa antynikotynowa: Rok bez dymku z papierosa

Marzena Sutryk
sxc.hu
Mija rok od wprowadzenia w życie ustawy antynikotynowej. Autor projektu kołobrzeski poseł PiS Czesław Hoc cieszy się, że zasady przyjęły się wśród ludzi. Mniej cieszą się palacze.

Liczba

Liczba

1,5 mld zł, tyle z "dymem puszczają" rocznie mieszkańcy całego Pomorza.

Od roku, gdy przepisy weszły w życie, nie wolno palić praktycznie w żadnym miejscu publicznym. Zakaz dotyczy palenia w restauracjach, uczelniach, na przystankach autobusowych, w szpitalach, szkołach, teatrach, kinach oraz w innych pomieszczeniach dostępnych do użytku publicznego. Osoby, które złamią zakaz, są narażone na mandat. Ten może sięgać nawet 500 złotych.

O ulgowym traktowaniu palaczy nie ma mowy w Szczecinku. Tutejszy komendant Straży Miejskiej Grzegorz Grondys przyznaje, że jego strażnicy wlepiają mandaty za łamanie przepisów i palenie tam, gdzie nie wolno. - Skoro to wykroczenie i ktoś je regularnie popełnia, to zasługuje na karę - stwierdza komendant.

W Szczecinku w tym roku mandaty za "puszczanie dymka" dostało ok. 300 mieszkańców. - Najczęściej karzemy tych, którzy palą przed dworcami i na przystankach autobusowych - mówi komendant. - Przeważnie kary są 50-złotowe.

W Koszalinie w tym roku za łamanie zakazu palenia zapłaciło pięć osób, łącznie wyszło z tego 400 złotych. - W sprawie łamania zakazu mieliśmy 44 zgłoszenia, z tego te mandaty, poza tym było 19 pouczeń - mówi komendant Piotr Simiński. - Największą plagą jest młodzież, która pali przed szkołami, kryje się po krzakach. To jak walka z wiatrakami - widzą nas, to uciekają albo wyrzucają papierosy. Sprawa przeważnie trudna do udowodnienia.

Na to samo zwraca uwagę komendant z Białogardu: - My przeganiamy uczniów, oni uciekają, potem wracają i tak bez końca. Gdy któregoś złapiemy, prowadzimy do szkoły, a tam już dyrekcja sprawę załatwia - mówi Jan Połuboczko, komendant Straży Miejskiej w Białogardzie. Tutaj strażnicy są bardziej tolerancyjni dla palaczy i co najwyżej ich pouczają. - Jak do tej pory nie wystawiliśmy za palenie żadnego mandatu - mówi komendant.

Zakaz palenia uderzył w prowadzących restauracje i puby. Od tamtej pory koniec bowiem z puszczaniem dymka przy kuflu piwa przy knajpianym stoliku. - Ja mam to szczęście, że taki zakaz wprowadziłem wcześniej, bo w 2008 roku - mówi Wojciech Mielczarek, właściciel Pubu Graal w Koszalinie. - Trochę z przekory, bo wiedziałem, że zakaz się szykuje, a ja nie lubię, gdy mi się czegoś zakazuje, ale też z dbałości o klienta. Przygotowałem jednak dla palaczy palarnię. I choć początkowo reakcje były różne, wielu było przeciwnych temu pomysłowi, to dawno już się wszyscy przyzwyczaili do zmian.

- Dzięki temu zakazowi przynajmniej jesteśmy zdrowsi - mówi poseł Czesław Hoc. - W kraju rocznie 2 tysiące osób umiera z powodu biernego palenia. W Europie - 20 tysięcy. Przy wprowadzaniu tej ustawy były różne obawy, naciski. Ale dzisiaj większość Polaków jest z tego zadowolona. Słowem: to zdało egzamin. A że uczniowie palą przy szkołach? No cóż, oni zawsze tam palili. Nie ma za to palenia w dyskotekach i klubach.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!