Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oddaj 1 procent: Możesz pomóc rodzinie z Sępólna Wielkiego

Rafał Czabrowski [email protected]
Nasz Czytelnik Mirosław Smętek z córkami, Agnieszką i Danusią.
Nasz Czytelnik Mirosław Smętek z córkami, Agnieszką i Danusią. Fot. Czytelnik
Ojciec dwójki dzieci z Sępolna Wielkiego, gm. Biały Bór prosi Czytelników "Głosu Koszalińskiego" o pomoc. Matka córeczek zginęła w październiku ubiegłego roku.

Kontakt do Czytelnika

Kontakt do Czytelnika

Wszyscy, którzy chcieliby pomóc rodzinie Smętek mogą się kontaktować z panem Mirosławem pod numer telefonu 667454651. Dary można wysyłać na adres: Mirosław Smętek, Sępolno Wielkie 59A/5, Biały Bór 78-425.

O tragedii rodziny pisaliśmy na naszych łamach. 37-letnia Iwona T., straciła życie w firmie "Torfowiska" w Białym Borze. Zginęła w wyniku uduszenia, a ściślej mówiąc ogromnego ucisku na klatkę piersiową. Tryby maszyny wciągnęły ubranie pracownicy i spowodowały straszny ucisk. Pracowała dopiero od dwóch tygodni. Zatrudniona była na umowę o dzieło. Osierociła dwie córeczki, które teraz mają 8 i 5 lat. W ciągu ostatnich 10 lat udokumentowane miała cztery lata zatrudnienia. To za mało, aby dzieci otrzymały po matce rentę. Musiałaby przepracować pięć lat.

Teraz Mirosław Smętek 40 - latek, partner Iwony i ojciec dzieci prosi Czytelników "Głosu Koszalińskiego" o pomoc.

- Jest nam bardzo ciężko. Wcześniej jeździłem do pracy w Niemczech. Nie cierpieliśmy biedy. Wybudowaliśmy nawet dom. Co prawda jeszcze nie skończony, ale mieszkaliśmy jak przykładna rodzina - mówi Mirosław Smętek.

- Nie piję i nie palę, więc wszystkie zarobione pieniądze szły na gospodarstwo domowe. Gdy pracowałem w Niemczech, dziećmi zajmowała się Iwona. Wszystko było dobrze do czasu tej strasznej tragedii. Jak jeszcze pracowałem, to były pieniądze. Niestety, te już się skończyły. Zasiłku dla bezrobotnych nie otrzymuję. Za granicą pracowałem bez umowy o pracę. Żyjemy z tego co nam da opieka społeczna. Wiem, że muszę jak najszybciej znaleźć pracę na miejscu. Jednak jest o nią bardzo trudno. Nie oszukujmy się, w takich wioskach popegerowskich znalezienie pracy graniczy z cudem. Są oczywiście jeszcze dzieci, którymi trzeba się zająć.

Starsza córka chodzi do szkoły, młodsza jednak przebywa w domu. Nie ma kto zająć się córkami pod moją nieobecność. Nie chcę, żeby Czytelnicy myśleli, że pragnę od nich wyciągnąć pieniądze. O nie nie proszę. Chcę żeby jedynie zrozumieli, że jest teraz zima i ten początek dla mojej rodziny jest bardzo trudny.

Mirosław Smętek za naszym pośrednictwem prosi o ubrania dla dzieci i żywność. Jest rodzina, którą dotknęła tragedia. Dzięki naszym darom możemy im pomóc. Jeżeli chodzi o żywność, to proponujemy przekazywać produkty o dłuższych terminach ważności, np.: cukier, puszki, kasze, mąkę, ryż.

- Taka pomoc bardzo dużo by nam dała. Pieniądze otrzymane z opieki mógłbym wtedy przeznaczyć na najpotrzebniejsze opłaty i opał. Bardzo kocham swoje dzieci. Mają dom. Przecież po to go stawiałem. Nie oddam dzieci - jak to niektórzy mi sugerują - do domu dziecka - dodaje Smętek.

- Każdy dar dla tej rodziny będzie pomocny - mówi Lucyna Lesińska, kierownik MGOPS w Białym Borze. - Pomoc z opieki społecznej jest udzielana rodzinie Smętek w miarę możliwości. Nie oszukujmy się, nikt się z opieki długo nie utrzyma. Swego czasu otrzymywaliśmy żywność z Banku Żywności, którą przeznaczaliśmy dla najbiedniejszych i najbardziej potrzebujących. Niestety od dłuższego czasu takiej pomocy nie dostajemy. Obecnie rodzina Smętek żyje na przysłowiowym garnuszku opieki społecznej.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!