Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koty odebrane fundacji z Koszalina żyły w fatalnych warunkach. Potrzebna jest pomoc

Joanna Krężelewska
Joanna Krężelewska
Do wirtualnej skarbonki z przeznaczeniem na leczenie niemal stu uratowanych w Koszalinie kotów w ciągu doby trafiło prawie 7 tys. zł.
Do wirtualnej skarbonki z przeznaczeniem na leczenie niemal stu uratowanych w Koszalinie kotów w ciągu doby trafiło prawie 7 tys. zł. Pogotowie dla Zwierząt
Do wirtualnej skarbonki z przeznaczeniem na leczenie niemal stu uratowanych w Koszalinie kotów w ciągu doby trafiło prawie 7 tys. zł. Pomoc płynie też do koszalińskiego schroniska, które przyjęło 32 koty. Potrzeby są jednak ogromne.

Jak już informowaliśmy, w środę, 19 października, po godz. 6 rano policjanci weszli do mieszkania przy ul. Pocztowej w Koszalinie z nakazem przeszukania. Tu swoją siedzibę ma Fundacja Miau Kocie Wąsy i Spółka. W asyście mundurowych przed kamienicą w centrum miasta pojawili się też wolontariusze z Fundacji Ochrony Zwierząt „Pańska Łaska”, Stowarzyszenia „Otwocki Zwierzyniec” i Pogotowia dla Zwierząt. Był z nimi biegły sądowy weterynarz oraz Powiatowy Lekarz Weterynarii.

- Do interwencji przygotowywaliśmy się przez kilka dni – relacjonuje Grzegorz Bielawski z Pogotowia dla Zwierząt.

- Kobieta, która otworzyła mieszkanie, nie chciała wpuścić funkcjonariuszy do środka i okazać zwierząt. Argumentowała, że nie zdążyła posprzątać.

Założycielka Fundacji Miau Kocie Wąsy i Spółka wynajmowała pomieszczenia od właściciela kamienicy - mieszkanie na parterze i lokal użytkowy na drugim piętrze. Do mieszkania nikogo nie wpuszczała. Świadkowie skarżyli się, że z lokalu wydobywa się fetor.

- Całe mieszkanie było zanieczyszczone odchodami zwierząt. W trzech pokojach przetrzymywanych było 116 kotów. Podczas prowadzonych czynności okazało się, że cztery koty są martwe – informuje nadkom. Monika Kosiec, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Koszalinie.

- Trudno opisać to, co zastaliśmy w środku. Zwierzęta pozbawione opieki weterynaryjnej dosłownie umierały na naszych rękach. Odwodnione, niedożywione, brodziły w kilkucentymetrowej warstwie odchodów i śmieciach. Schowane były w szafach, w piekarniku – opisywał Grzegorz Bielawski.

Społecznik dodał, że jeden kot zdechł podczas interwencji, dwa zostały poddane eutanazji w klinice weterynaryjnej w Koszalinie. Każdy kot został przebadany przez weterynarza i zaczipowany. Najbardziej chore zwierzęta zostały przewiezione do lecznic na terenie województwa i kraju.

32 koty w lepszej kondycji przewieziono do koszalińskiego schroniska. Potrzebna jest pomoc - karma dla tych zwierząt – zarówno zwykła bytowa, jak i specjalistyczna, podstawowe wyposażenie dla kotów – kuwety, legowiska, miski, podkłady higieniczne, środki przeciwpasożytnicze. No i najdroższe - leczenie weterynaryjne.

Na stronie www.ratujemyzwierzaki.pl uruchomiona została zbiórka środków na pomoc odebranym kotom. Pomóc można również zwierzakom, które trafiły do koszalińskiego schroniska Leśny Zakątek. Potrzebne są kuwety, żwirek, dobrej jakości karma.

Co dalej w sprawie?

- Złożyliśmy zawiadomienie o przestępstwie znęcania się nad zwierzętami. W mojej ocenie dowodów jest sporo – podsumował Grzegorz Bielawski z Pogotowia dla Zwierząt.

Zapowiedział też, że wystąpi do prokuratury z wnioskiem o wydanie czasowego zakazu posiadania zwierząt i opieki do czasu zakończenia postępowania.

– Policja prowadzi w tej sprawie postępowanie. Gromadzony jest materiał dowodowy. Kobieta, która trzymała w mieszkaniu koty, nie została jeszcze przesłuchana. Czekamy najpierw na materiały, które sporządzi biegły z zakresu weterynarii – informuje nadkom. Monika Kosiec, rzeczniczka koszalińskiej policji.

– Podstawą prawną czynności jest artykuł 35 Ustawy o ochronie zwierząt. Mimo dobrych chęci opiekunki, w stworzonych przez nią warunkach zwierzęta mogły zostać narażone na utratę zdrowia.

Wspomniany przepis dotyczy m.in. znęcania się nad zwierzętami, za co ustawa przewiduje karę do 3 lat pozbawienia wolności.

W Fundacji wciąż pozostało ponad 20 kotów. Ich opiekunka ma dziesięć dni na poprawienie im warunków bytowych. Jeśli tego nie zrobi, one również zostaną odebrane.

Założycielka Fundacji początkowo chciała z nami rozmawiać, później nie odebrała już telefonu. Jej adwokat przesłał do Radia Koszalin oświadczenie kobiety, w którym podkreśla ona, że nie toczy się przeciwko niej żadne postępowanie karne.

„Pod moją opieką pozostają koty, które wymagają codziennej opieki, wobec tego zwracam Państwa uwagę na konieczność skupienia się na pomocy dla pozostałych kotów w azylu. Wyzwiska, hejt i okrutne wiadomości kierowane do mojej osoby niczego tutaj nie zmienią, tym bardziej nie pomogą zwierzętom.” – czytamy.

„Koty były nagminnie podrzucane pod azyl, bez wcześniejszej konsultacji ze mną na temat tego czy mam siłę i środki pieniężne na opiekę nad tymi zwierzętami. Serce mi pęka, bo byłam "najkochańszą kocią mamą" jak zabierałam od ludzi chore, potrzebujące koty, a teraz wszystko odwróciło się przeciwko mnie. Mam wielki żal do lokalnej społeczności, która oceniła zaistniały skutek, nie znając rzeczywistych przyczyn.”

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera