Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdy Jan Paweł II zostawał świętym

Iwona Marciniak
Taki widok rozpościerał się z miejsca, w którym stali kołobrzescy pielgrzymi. – Było fantastycznie. Emocje których nigdy nie zapomnę – mówiła nam autorka zdjęcia, uczestniczka kołobrzeskiej pielgrzymki Barbara Behrendt.
Taki widok rozpościerał się z miejsca, w którym stali kołobrzescy pielgrzymi. – Było fantastycznie. Emocje których nigdy nie zapomnę – mówiła nam autorka zdjęcia, uczestniczka kołobrzeskiej pielgrzymki Barbara Behrendt. Barbara Behrendt
Byliśmy tam. Mieliśmy wrażenie, że cała Polska i pół świata zjechała do Włoch dla świętego papieża - wspominają pielgrzymi z Kołobrzegu, którzy wrócili z Rzymu.

Mówią o wrażeniach, które trudno opisać, ale których na pewno nie da się zapomnieć. Drugiego maja, po dziewięciodniowej pielgrzymce, wrócili do domów. Odwiedzili m.in. Mediolan, Monte Sant' Angelo, San Giovanni Rotondo i grób Ojca Pio. Byli w Loreto, Ferrarze, Weronie, Alotting.
Czwartego dnia byli w Rzymie. Dokładnie w dzień kanonizacji. O trzeciej rano metrem zmierzali do Watykanu, w stronę Placu św. Piotra.
- Ale na plac nie doszliśmy - mówi Władysław Mojsa z Korzystna. - Dotarliśmy do Zamku Świętego Anioła, na koniec Via della Conciliazione. Tu stał telebim. Jak było podczas uroczystości? Wszyscy przeżywaliśmy ogromne wzruszenie.
Stanisława Machaj z Rościęcina pierwszy raz była w Rzymie: - Coś niesamowitego. Miało się wrażenie, że cała Polska i pół świata przyjechali do naszego papieża. No oczywiście do Jana XXIII też, ale przecież wszyscy wiemy, że nas ciągnął do siebie właśnie Jan Paweł II. Ależ tam było narodów! Staliśmy tuż koło takich skautów z Hiszpanii i grupy Afrykanów. Każdy z nas śpiewał Barkę po swojemu. Melodia ta sama, a tyle języków! To było dla mnie tak wzruszające, że na samo wspomnienie łzy mi się cisną do oczu. Byłam z sąsiadką, Grażyną Staszewską. Obie po raz pierwszy. I już wiemy, że zrobimy wszystko, żeby do Rzymu wrócić.
- Mąż już się zgadza! - mówi rozpromieniona Grażyna Staszewska, sołtys Rościęcina. - Pozostało pieniądze zebrać i obie tam wrócimy. Na spokojnie. Po to żeby jeszcze raz to wszystko przeżyć, pójść do grobu naszego świętego papieża, pomodlić się.
Bo tym razem nie udało się podejść do grobu kanonizowanego papieża. Zbyt wielkie tłumy.
Grażyna Staszewska jest pod wrażeniem emocji, które ogarniały wszystkich bez względu na narodowość kolor skóry. - Ja to jestem ciekawa świata - mówi. - Zagadywałam ludzi bez względu na to, skąd by nie był. Jak było trzeba to i na migi. A ludzie chętnie wchodzili w taką wymianę zdań. Jednego z naszych afrykańskich sąsiadów zapytałam, dla kogo przyjechał: bardziej dla Jana XXIII czy dla Jana Pawła II. Od razu uśmiechnął się i pokazał na zdjęcie naszego papieża.
Tą sama trasą jechały dwa kołobrzeskie autokary: z wiernymi z bazyliki i z parafii św. Franciszka z Asyżu w Charzynie oraz z parafii św. Wojciecha w Kołobrzegu. Spotykali się w kolejnych sanktuariach, czasem na codziennych mszach. W pierwszym autokarze, duchowym przewodnikiem był proboszcz z Charzyna, niegdyś proboszcz bazyliki w Kołobrzegu, ks. Tadeusz Wilk.
- Rzeczywiście do Rzymu przyjechały setki tysięcy ludzi. Odczuliśmy to już jadąc nocą metrem w stronę Placu Św. Piotra. My byliśmy przygotowani, że niekoniecznie uda się nam dotrzeć do placu. Wcześniej tłumaczyłem: gdy jedzie się na pogrzeb, chce się zobaczyć, dotknąć trumny. A tu inaczej, wymiar duchowy wydarzenia przenosi nas gdzie indziej. Nie musimy przejść koło grobu. Wystarczy jak to mówiła pani sołtys: "tam z nim stać". Myślę, że nasi pielgrzymi wykazali tu dużą dojrzałość wiary i nie odczuwali zawodu, że nie byli na samym Placu Św. Piotra. Włosi stanęli na wysokości zadania i stworzyli piękną atmosferę. Wyposażyli Rzym w telebimy. Powstało poczucie wspólnoty, bo już nie miało się wrażenia, że się uczestniczy w uroczystościach w innym miejscu oddalonym od tych wyjątkowych wydarzeń. Tego dnia, kilkanaście placów wyposażonych z okazji kanonizacji w telebimy stało się tym jednym, najważniejszym placem. My byliśmy na placu wewnętrznym Zamku Świętego Anioła.
Wszyscy pielgrzymi byli wyposażeni w turystyczne krzesełka, małe radyjka lub telefony, by słyszeć polską transmisję. Uczestniczyli spontanicznie w uroczystości, klaszcząc jak Włosi, gdy kamera pokazywała portrety kanonizowanych papieży, lub pogrążając się w skupionej modlitwie.
- Przypomniała mi się dość zabawna sytuacja, gdy w pewnym momencie jakiś wysoki, młody Włoch, stanął przed jedną z naszych pielgrzymek, zasłaniając jej widok Jana Pawła II na telebimie. Ta pani powiedziała po polsku: "no niechże mi pan da obejrzeć mojego papieża!" Mężczyzna odwrócił się i najwyraźniej zrozumiał o co chodzi, bo po włosku odpowiedział z naciskiem, odsuwając się: "ale to też mój papież!"
O niezwykły wymiar duchowy zadbał też papież Franciszek. - On potrafi oddać to co najważniejsze, w bardzo oszczędnych słowach - usłyszeliśmy od księdza Wilka. - Mówił o kanonizowanych papieżach jako o dobrych pasterzach na swój czas. Nie musiał się rozwodzić. W dalszą pielgrzymkę po sanktuariach tak ważnych dla Jana Pawła II ruszyliśmy wzbogaceni duchowo. Wielu naszych pielgrzymów, również tych, którzy we Włoszech i w Rzymie byli po raz pierwszy, już sobie obiecało, że na pewno tu wróci.
d

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!