Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bici i torturowani. Dziś oddamy hołd ofiarom komunistycznego reżimu

Piotr Polechoński
Piotr Polechoński
Część scen do filmu „Miłość w czasach terroru”, który dziś będzie miał swoją premierę, kręcono w budynku przy ulicy Jedności 5. Do tej celi i do kilku podobnych w czasach stalinowskich trafiali polscy patrioci. Film można zobaczyć w Koszalińskiej Bibliotece Publicznej. Początek projekcji: godz. 17 (wstęp wolny).
Część scen do filmu „Miłość w czasach terroru”, który dziś będzie miał swoją premierę, kręcono w budynku przy ulicy Jedności 5. Do tej celi i do kilku podobnych w czasach stalinowskich trafiali polscy patrioci. Film można zobaczyć w Koszalińskiej Bibliotece Publicznej. Początek projekcji: godz. 17 (wstęp wolny). Fot. SHR Gryf
1 marca obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Dziś w Koszalinie warto wziąć udział w dwóch wydarzeniach - odsłonięciu tablicy na ścianie dawnej ubeckiej katowni i wybrać się na premierę wyjątkowego filmu.

Pierwsze wydarzenie zostało zaplanowane na godzinę 17. O tej porze zostanie odsłonięta tablica poświęcona ofiarom komunistycznego reżimu. Tablica zawiśnie na ścianie budynku przy ulicy Jedności 5, którego przeszłość jest wyjątkowo ponura: przed II wojną światową i w jej trakcie urzędowali tutaj funkcjonariusze tajnej policji Gestapo, a w latach 1950-1956 strach budził Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego.

Budynek powstał w 1913 r. przy ówczesnej Moritzstra 7, a jego właścicielem do 1938 r. był dr Walter Rohlender, chirurg i ginekolog, który najprawdopodobniej w tym budynku miał swój gabinet. Dom dr. Rohlendera był bardzo okazałą willą.

Wynajmowali w nim mieszkania urzędnicy rejencji, nauczyciele, sędzia, a także robotnicy. W 1938 r. przejęła go policja i Gestapo. Być może znajdowały się tam również cele dla aresztantów. Wiemy, że od lipca 1942 do stycznia 1945 r. koszalińska placówka skierowała do obozu koncentracyjnego Stutthof 76 Polaków. Nie są znane informacje na temat losów budynku od marca 1945 do 1950 r. Po powstaniu województwa koszalińskiego w 1950 r. i powołaniu Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Koszalinie siedzibę PUBP postanowiono przenieść do budynku przy ul. Jedności 5. Dom ten był przystosowany do pracy funkcjonariuszy aparatu represji.

Najprawdopodobniej wraz z rozwiązaniem w 1956 r. delegatury Wojewódzkiego Urzędu do spraw Bezpieczeństwa Publicznego w budynku tym mieściła się komenda milicji i urzędowała „odnowiona” Służba Bezpieczeństwa. Obecnie budynek jest odrestaurowany, w jego wnętrzu urzęduje wiele instytucji, w tym m.in. koszalińska delegatura Regionalnej Izby Obrachunkowej.
Wystarczy jednak zejść do piwnic, aby poczuć grozę tego miejsca. Kręte schody, ponury korytarz i kilka cel, do których wchodzi się przez oryginalne, masywne drzwi z wielkimi zasuwami, małe, zakratowane okna, niewyraźne napisy więźniów, które ryli na ścianach (nam udało się odcyfrować tylko jedną z dat: rok „1951”).

Jednak największe wrażanie robi nasza wyobraźnia, podpowiadając nam to, co tutaj się działo. Była to ubecka katownia, która działała podobnie jak gdzie indziej. W celach przetrzymywano od kilku do kilkudziesięciu osób, wśród więźniów panował strach i nieustannie napięcie, co będzie z nimi, kiedy znów trafią na przesłuchanie (prowadzone na wyższych piętrach). Jak zeznali świadkowie, do bicia i maltretowania dochodziło też na więziennym korytarzu, często nieprzytomnych więźniów ciągano po schodach i podłodze. Czy ktoś tu umarł w wyniku represji? Tego nie wiadomo, ale jest to bardzo prawdopodobne.

Głos osób więzionych w ubeckiej katowni
Dzięki IPN-owi możemy opublikować relacje osób, które były więzione w budynku przy ul. Jedności 5 w Koszalinie.

Zeznanie Henryka Wysockiego z Tajnej Młodzieżowej Partyzantki Krajowej

Przesłuchiwało mnie najczęściej kilka osób. Nie znałem ich, gdyż się nie przedstawiali, a samemu o to pytać był strach. Przesłuchania były w dzień i w nocy, niektóre po kilkanaście godzin. Często po przesłuchaniu wprowadzali do celi, a kiedy się już człowiek ułożył do snu, to wołali z powrotem. Było to bardzo męczące. W czasie przesłuchań kazali siedzieć z rękoma na kolanach i nie ruszać się. Kiedy zrobiłem ruch głowy w stronę pytającego, to drugi z przeciwnej strony bił mnie w głowę za to, że się odwróciłem. Było to bardzo częste.

Zeznanie Stanisława Górkiewicza z Tajnej Młodzieżowej Partyzantki Krajowej

W czasie pierwszego przesłuchania nie byłem bity. Gdzieś po tygodniu przesłuchań zaczęło się bicie. Przesłuchania odbywały się bardzo częstego i w dzień, i w nocy bez jedzenia. Przesłuchania były wielogodzinne. Kazano mi siedzieć na krawędzi krzesła z rękoma na kolanach i bez ruchu [...]. W tym czasie bili mnie po głowie i całym ciele, gdzie popadło, rękoma i nogami. Najczęściej bito po głowie i żołądku. Wkładali mi palce prawej dłoni w dziurkacz i przyciskali. W tym czasie już traciłem przytomność z bólu [...].

Zeznanie Ryszarda Śniegulskiego z Tajnej Młodzieżowej Partyzantki Krajowej

Po pewnym czasie [...] wyprowadzono mnie i zaprowadzono piętro niżej i zamknięto mnie w celi z posadzką betonową, gdzie nie było żadnych sprzętów, łóżka ani posłania. Zabrano mi buty i siedziałem tam na boso [...]. Podczas pobytu w tej celi nie dawano mi jeść ani nie umożliwiano załatwiania potrzeb fizjologicznych poza celą. Po powrocie do swojej celi, po upływie jakiegoś czasu, ten sam funkcjonariusz pobił mnie w celi dosyć mocno. Bił on ręką po twarzy i kopał. Była to kara za to, że położyłem się na łóżku.

Zeznanie Bogusława Jana Strzeleckiego ze Związku Walki Wyzwoleńczej

Prokuratorowi złożyłem ustną skargę na torturowanie mnie w czasie śledztwa. On tego nie zapisał, ale wręcz zaczął mi wpierać, że to nie jest prawdą, gdyż funkcjonariusze UB nie dopuszczają się takich czynów. Kazał mnie wyprowadzić. Weszli funkcjonariusze i wyprowadzili mnie na korytarz. Tam powiedzieli, że za to, że skarżyłem na nich prokuratorowi, to oni mnie przeniosą. Złapali mnie za nogi i ręce i ciągnęli po schodach z drugiego piętra do piwnicy tak, że głową uderzałem o stopnie i szorowałem po nich plecami [...].

Premiera filmu
Była łączniczka Armii Krajowej, aresztowana przez UB, miała być wymieniona na siostrę Bieruta. Część swojego życia spędziła w Koszalinie.
Teraz rekonstruktorzy ze Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej Gryf oraz koszalińscy filmowcy ze Studia Filmowego Jart nakręcili o niej film „Miłość w czasach terroru”. Premiera odbędzie się dziś, o godzinie 17 w Koszalińskiej Bibliotece Publicznej (wstęp wolny). Jego bohaterką jest Henryka Roszkowska, która została aresztowana w 1946 r. przez funkcjonariuszy komunistycznego Urzędu Bezpieczeństwa. Po wielu dramatycznych przejściach, gdy kilkakrotnie otarła się o śmierć, Henryka Roszkowska trafiła po wojnie do Koszalina, gdzie przeżyła całe swoje późniejsze życie.
Zmarła w 2023 roku.

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera