Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biznesmen kontra ratusz. Przedsiębiorca domaga się 450 tys. złotych

Inga Domurat
nspektor nadzoru budowlanego przygląda się planowi i mapie z zaznaczonymi robotami, za które zapłaty domaga się Stefan Basiów. Obok mec. Zdzisław Mikucki.
nspektor nadzoru budowlanego przygląda się planowi i mapie z zaznaczonymi robotami, za które zapłaty domaga się Stefan Basiów. Obok mec. Zdzisław Mikucki. Inga Domurat
To już trzecia odsłona procesu, jaki biznesmen Stefan Basiów wytoczył świdwińskiemu ratuszowi. Domaga się prawie 450 tys. złotych.

Stefan Basiów, właściciel firmy "Stefbud", żąda od miasta zapłaty za "roboty dodatkowe", związane głównie z rewitalizacją zamku i jego otoczenia (w grę wchodzi także przebudowa placu Jana Pawła II, dop. red.), inwestycją wykonywaną w ramach zamówienia publicznego. W grę wchodzi kwota prawie 450 tys. złotych.

W sądzie zeznawał teraz inspektor nadzoru, który z ramienia inwestora (miasta Świdwin) kontrolował przebieg prac dotyczących rewitalizacji zamku i jego otoczenia. Słuchani też byli kierowniczka wydziału inwestycji, rozwoju i promocji w ratuszu, która przygotowywała przetarg, pracownik urzędu wspomagający inspektora nadzoru, skarbnik, kolega obu stron postępowania oraz kierownik wydziału gospodarki komunalnej, który nadzorował roboty dodatkowo zlecone.

Podobnie jak na poprzednich rozprawach świadkom okazane zostały plan i mapa, na których zaznaczone zostały prace wykonane przez "Stefbud", za które właściciel firmy żąda zapłaty. Za każdym razem padały pytania, dotyczące tego, czy te roboty wchodziły w zakres podstawowej umowy, a jeśli nie, to kiedy zostały wykonane, kto je zlecał i w końcu, czy zostały rozliczone.

- Roboty na pewno zostały wykonane, ale ja ich nie nadzorowałem. Nie wiem, kto je wykonywał. Nie miałem ich w zakresie swoich obowiązków - mówił przed sądem, składając wcześniej przyrzeczenie, inspektor nadzoru. Wyjaśniał, że do czasu, gdy to on nadzorował roboty, czyli do 16 grudnia 2010 roku, większość z tych wskazanych na sali rozpraw prac nie była prowadzona. Z wyjątkiem choćby postawienia nowego śmietnika. - To była samowola. Mówiłem panu Stefanowi, że tych robót nie obejmuje umowa - zapewniał inspektor nadzoru, ten sam w listopadzie i grudniu 2010 roku weryfikował kosztorysy ofertowe, przedłożone mu przez Basiowa, a dotyczące tzw. "robót dodatkowych".

- Kosztorysy ofertowe to nie to samo co powykonawcze. Basiów zresztą mówił, że te roboty są niemal dogadane, tylko do zlecenia musi mieć te kosztorysy. Nie mam wiedzy, czy roboty z kosztorysów ofertowych były ujęte w dzienniku budowy jako już wykonane. Jeśli tak było, to oznacza, że Basiów dał mi sfałszowany kosztorys oferty - mówił inspektor.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!