Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policjant i strażnik miejski oskarżeni o pobicie 25-latka

(r)
Wałecka prokuratura skierowała do sądu w Szczecinku akt oskarżenia przeciwko strażnikowi miejskiemu i policjantowi zarzucając im przekroczenie uprawnień i pobicie 25-latka.
Wałecka prokuratura skierowała do sądu w Szczecinku akt oskarżenia przeciwko strażnikowi miejskiemu i policjantowi zarzucając im przekroczenie uprawnień i pobicie 25-latka. archiwum
Wałecka prokuratura skierowała do sądu w Szczecinku akt oskarżenia przeciwko strażnikowi miejskiemu i policjantowi zarzucając im przekroczenie uprawnień i pobicie 25-latka.

- Zgromadzony materiał dowodowy poszerzony o nowe ustalenia pozwolił nam tak ocenić zdarzenie i skierować akt oskarżenia - mówi Beata Marcinkowska, zastępca prokuratora rejonowego Wałczu. To ta prokuratura prowadziła postępowanie, bo szczecinecka wyłączyła się, gdyż sprawa dotyczyła funkcjonariuszy, z którymi współpracuje na co dzień.

Historia zaczęła się w lecie zeszłego roku. Mieszany patrol szczecineckiej Straży Miejskiej i policji podjął interwencję po skardze na młodych ludzi, którzy w nocy pili i hałasowali w centrum Szczecinka. Arkadiusz J. od początku twierdził, że został radiowozem Straży Miejskiej zabrany z ulicy Mariackiej do lasu w okolicach Świątkach na peryferiach miasta. Tam miało dojść do szarpaniny z funkcjonariuszami, uszkodzenia telefonu młodego mężczyzny i potraktowania go gazem. A na koniec zostawienia w lesie w okolicach Świątek. Strażnik i policjant twierdzili natomiast, że chłopaka pozostawiono na Mariackiej, bo pojechali na inne zdarzenie. O prawdziwości słów funkcjonariuszy miał świadczyć zapis nawigacji satelitarnej GPS w radiotelefonie, która miała nie zarejestrować, że radiowóz jeździł na Świątki.

25-latek złożył doniesienie do prokuratury, ale ta uznała początkowo za prawdziwą wersję funkcjonariuszy i postępowanie umorzyła. W międzyczasie odbył się proces Arkadiusza J. oskarżonego o znieważenie policjanta i strażnika oraz grożenie im. Za pierwszy z tych zarzutów mężczyzna został w marcu tego roku przez sąd w Szczecinku uznany za winnego. Musiał odpracować w sumie 80 godzin na cele społeczne. W trakcie procesu wyszły jednak na jaw okoliczności, które pod znakiem zapytania stawiały prawdziwość twierdzeń funkcjonariuszy. Biegły ustalił, że w kluczowym momencie radiotelefon został najprawdopodobniej wyłączony na 9 minut, a ostatnia zapisana lokalizacja to okolice placu Wazów, czyli przy drodze dojazdowej na Świątki. Na dodatek znalazło się dwóch świadków - wędkarzy, którzy feralnego poranka widzieli radiowóz SM w Świątkach i na drodze do tej dzielnicy oraz poturbowanego Arkadiusza J. wychodzącego z lasu. - Nie przesądzając przebiegu wydarzeń w Świątkach można przyjąć, że materiał dowodowy uprawdopodabnia wersję oskarżonego każąc z dużą ostrożności podchodzić do zeznań funkcjonariuszy - mówił uzasadniając wyrok sędzia Marcin Zieliński.

Obrońca złożył więc zażalenie na umarzającą decyzję wałeckiej prokuratury, która jeszcze raz musiała się zająć sprawą. I teraz - dysponując już dowodami zgromadzonymi przez obrońcę Arkadiusza J. - sporządziła akt oskarżenia. Sprawa na wokandę szczecineckiego sądu trafi jeszcze tego lata.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!