Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

81-letnia kobieta czekała godzinę na tomografię. Zmarła

Jakub Roszkowski [email protected]
Archiwum
81-letnia kobieta zmarła w koszalińskim szpitalu po obrażeniach, jakich doznała uderzając głową o beton. Zanim jednak trafiła na operację, czekała prawie godzinę na tomografię mózgu.

- Tę historię chcę przedstawić po to, by już nikt wię-cej nie przeżył takiej tragedii jak moja rodzina - wspomina Zdzisław Skotnicki, starszy pan, mieszkaniec Koszalina. - To było 25 listopada. Ale dopiero teraz zebrałem siły, by o tym mówić. Nie chcę żadnych odszkodowań, walki w sądach. Po prostu chciałbym, by w naszym szpitalu poprawiono organizację pracy. Bo to właśnie przez tę organizację pracy przeżyłem ja i mój syn prawdziwe piekło.

To było piątkowe popołudnie. Zdzisław Skotnicki pamięta dokładnie, że zegarek pokazywał godzinę 15:04. - Nie mylę się. Czekałem wtedy na żonę na przystanku autobusowym przy dworcu - opowiada. - Pomyślałem, że mamy już tylko cztery minuty do odjazdu autobusu - wspomina. Obok budynku poczty zauważył zbiegowisko. - Na chodniku leżała nieprzytomna kobieta. Było sporo krwi. Za chwilę już wiedziałem, że to moja Zosia - wzrusza się pan Zdzisław. Wezwano pogotowie. Karetka zabrała 81-letnią kobietę do szpitala, na oddział ratunkowy.

Tam zaniepokojony Zdzisław Skotnicki co rusz pytał się o stan małżonki. - Powiedziano mi, że jej stan jest krytyczny, żona wymaga operacji, ale potrzebne jest badanie tomograficzne. Okazało się jednak, że technik tomografii jest pod telefonem. Już do niego zadzwoniono i właśnie jedzie - relacjonuje Skotnicki. Nie wiedział co było powodem wypadku jego żony, co dokładnie jej jest. Ale zadzwonił do klinki w Poznaniu.

Sądził, że może tam pomogą jego żonie. - Niestety, lekarze z Koszalina powiedzieli, że ona nie nadaje się do transportu. Jest w bardzo ciężkim stanie - mówi. Czas wlókł się potwornie. Skotnicki wciąż zerkał na zegarek i denerwował się, że nie robią jego żonie tomografii. - Po jakichś 45 minutach nerwówki powiedziano mi, że technik utknął w korku, ale już dojeżdża. I rzeczywiście, wreszcie dojechał. Zrobiono nawet tę tomografię. Wrócili później z żoną na oddział ratunkowy, a następnie powiedzieli, że nastąpił zgon. Przeżyłem to strasznie.

Zdzisław Skotnicki nie wie, czy szybsze badanie tomograficzne i w konsekwencji szybsza operacja pomogłyby jego żonie. - Może nie... Była już w podeszłym wieku, schorowana. Ale pewne wątpliwości, przez to, że tak długo czekaliśmy na technika, pozostały. Tak być nie powinno. Ile szpital zaoszczędzi na takich dyżurach telefonicznych? Życie ludzkie nie ma ceny.

Oficjalne stanowisko dyrektora koszalińskiego szpitala Andrzeja Kondaszewskiego jest takie, że z punktu widzenia lecznicy nie ma mowy o spóźnieniu czy nawet nonszalancji. Usłyszeliśmy, że w szpitalu jest tylko trzech techników, więc nie ma szans, by pracowali nawet w systemie zmianowym przez 24 godziny na dobę.

Po godzinie 16 jeden z nich jest więc pod telefonem, ale w ciągu 20 minut jest w stanie dojechać na miejsce. I tak było - zapewniają nasi rozmówcy - w przypadku Zofii Skotnickiej. Na koniec usłyszeliśmy jednak, że w perspektywie uruchomienia nowego oddziału ratunkowego w szpitalu prawdopodobnie tomograf będzie jednak funkcjonował przez całą dobę.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!