Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Próchnica zjada zęby naszych dzieci. Dentyści mówią: - Jest bardzo źle

Leszek Wójcik
Leszek Wójcik
Każdy lekarz, badając dziecko, powinien zajrzeć do buzi dziecka - przekonują dentyści
Każdy lekarz, badając dziecko, powinien zajrzeć do buzi dziecka - przekonują dentyści archiwum
- To katastrofa - grzmią stomatolodzy na temat tego, w jakim stanie są zęby naszych pociech. 87 procent dzieci w Polsce ma jakiś problem stomatologiczny. Próchnica szaleje.

Specjaliści alarmują, że ze stanem uzębienia polskich dzieci jest naprawdę bardzo źle. Rodzice bagatelizują bowiem sprawy związane ze zdrowiem jamy ustnej potomstwa, a w szkołach nie ma w zasadzie żadnej opieki stomatologicznej.

- Choć kiedyś była - wspomina Ewa Tomaszewska z prezydium Komisji Stomatologicznej Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie. Na przykład jeszcze w 1999 roku w Szczecinie działało 27 szkolnych gabinetów. Dziś jest ich osiem.

- Dostępność do stomatologa wydaje się nam wszystkim powszechna - dodaje Agnieszka Borowiec-Rybkiewicz, wiceprzewodnicząca KS ORL. - Ale ja, niestety, położyłabym nacisk na owo „wydaje się”.

Dlatego lekarze z Komisji Stomatologicznej ORL postanowili rozpocząć kampanię edukacyjną. Chcą uczyć dzieci, rodziców i... lekarzy - szczególnie rodzinnych i pediatrów.

- By podczas każdej wizyty u lekarza podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) był sprawdzany, oczywiście kontrolnie, stan uzębienia małych pacjentów - tłumaczy Borowiec-Rybkiewicz.

Bo o zęby trzeba dbać. I to nawet wtedy, kiedy ich jeszcze nie ma. Idealna sytuacja, zgodna z katalogiem świadczeń stomatologicznych Narodowego Funduszu Zdrowia, jest taka, że rodzic przychodzi do dentysty na wizyty profilaktyczne w 6., 9. i 12. miesiącu życia dziecka.

- A potem w 2., 4., 5. i 6. roku życia - nawet jeśli w jamie ustnej nic się nie dzieje - twierdzi Magdalena Szewczyk z KS ORL, specjalista stomatologii dziecięcej. - Po co? Byśmy mogli przekazać opiekunom wszystkie zalecenia: o sposobie karmienia, składzie diety, technikach czyszczenia... Ale żeby sześciomiesięczne dziecko do nas trafiło, rodzic musi wiedzieć o tym, że powinno.

- Jest takie przekonanie, nie wiem, skąd się wzięło, że zęby mleczne nie wymagają opieki. A one przecież mają swoją funkcję do wykonania - zapewnia Szewczyk. - Jeżeli trzy-, czterolatek traci zęby, zwłaszcza trzonowe, to nie jest w stanie prawidłowo żuć. Pozostałe zęby mogą mu się wtedy przesunąć i zęby stałe nie będą się wyrzynały we właściwych miejscach.

Dentyści przestrzegają, że czekanie do 12 roku życia z rozpoczęciem higieny zębów stałych, to błąd. Pojawiający się wcześniej stan zapalny w jamie ustnej, ma wpływ na cały organizm, na nerki, zastawki serca, oczy i stawy.

W 1998 r. po zmianie ustawy o ochronie zdrowia usunięto planowe leczenie ze szkół i przedszkoli.

- Teraz rodzice odpowiadają za zdrowie swoich pociech - mówi Ewa Tomaszewska. - Ja dzielę rodziców na dwie grupy: na świadomych i nauczonych doświadczeniem (a przez to świadomych), którzy pilnują swoje dzieci oraz na takich, którzy mają dentofobię i przerzucają ją na dzieci, a w konsekwencji odsuwają wizytę w gabinecie swoją i ich jak najdalej w czasie. I zgłaszają się, kiedy jest już jakiś problem, np. ból.

Co więc zrobić, by nie pojawiła się sytuacja awaryjna, np. ból, i dziecko nie musiało przychodzić do lekarza?

- Ma od dzieciństwa czyścić jamę ustną, by się przyzwyczajać do jej higieny - podpowiada Tomaszewska. - Ze stanu uzębienia naszych dzieci wiemy jednak, że tak się nie dzieje.

Zły wpływ doktora Google’a

Zdaniem pedodontów, ponieważ w szkołach praktycznie nie ma już gabinetów stomatologicznych, nie istnieje systemowa opieka nad stanem uzębienia uczniów. Obecnie zgodnie z przepisami nie można wykonać żadnego zabiegu, nawet podstawowego badania, bez obecności opiekuna. A on często na kontrolę się nie zgadza, często nie ma na nią czasu albo nie widzi takiej potrzeby.

- Paradoksalnie propagowanie właściwej postawy zdrowotnej bardzo nam utrudnia... dostęp do internetu - podkreśla Agnieszka Borowiec-Rybkiewicz. - Wielu rodziców bezkrytycznie przegląda strony, czyta fora, na których są bardzo często powypisywane brednie. Wypowiadają się osoby niekompetentne. Szarlataneria. Przykład? „Fluor, to śmierć”.

Fluor rzeczywiście jest trucizną, jednak stosowany w odpowiednim stężeniu, nie jest szkodliwy. Zapobiega próchnicy oraz powoduje remineralizację zębów (w chwili pojawienia się ubytków mikro), czyli gojenie wczesnych zmian. Żeby zaszkodził, dziecko musiałoby zjeść kilka tubek pasty z fluorem.

Dobra jest edukacja

Lekarze zapewniają, że profilaktyka stomatologiczna w Polsce leży, a niedbający o zdrowie rodzice nie przekażą wiedzy i prozdrowotnych nawyków swoim dzieciom.

- Trzeba więc postawić na edukację - wyrokuje Magdalena Szewczyk. - Tylko w ten sposób skłonimy rodziców, by przyprowadzali do nas sześcio-, siedmiolatków, zanim zacznie je coś boleć. Bo leczyć powinniśmy wtedy, kiedy się zaczyna próchnica, a nie wtedy, kiedy pozostaje nam tylko usunięcie zęba. Świadomy opiekun powinien przygotować dziecko do wizyty, porozmawiać z nim o niej, wytłumaczyć, uprzedzić...

- A my zawsze słyszymy, jak mama zapewnia dziecko, że nie będzie bolało. Bzdura! Wszyscy wiemy, że będzie bolało. Nie można oszukiwać. W ten sposób je zrażamy do wizyt u dentysty. Jak potem skłonimy je do ponownej wizyty? - pytają dentyści.

Stomatolodzy twierdzą, że edukację trzeba zacząć od siebie. Przygotowują więc interdyscyplinarne konferencje szkolące lekarzy. Pierwsza odbędzie się jesienią. Będzie to spotkanie lekarzy dentystów pracujących z dziećmi z lekarzami rodzinnymi i pediatrami. Chodzi o rozpoczęcie współpracy lekarzy różnych specjalizacji.

- Każdy lekarz, badając dziecko, powinien zajrzeć do buzi dziecka - twierdzi Tomaszewska. - A w nagrodę za badanie, zamiast lizaka, niech będzie pasta do zębów.

Jak się dowiedzieliśmy, trwają już prace nad wypracowaniem długofalowego planu działania. Żeby w szkołach były higienistki, które prowadziłyby edukację i promocję zdrowia. Żeby pilnowały, by dzieci były badane i tego, czy rodzice zgłosili się do gabinetu kiedy wykryją ubytki.

Edukacja ma też objąć kobiety w ciąży.

- W karcie ciążowej jest zalecenie wizyty stomatologicznej - przyznaje Borowiec-Rybkiewicz. - Proszę jednak zauważyć, że wizyta nie jest obowiązkowa, a przecież ognisko zapalne w jamie ustnej może wpływać na przebieg ciąży. Nie tylko zresztą wtedy. Mama, mając ubytki w zębie, liże smoczek, całuje dziecko, częstuje je swoją łyżeczką - następuje wtedy transmisja bakterii próchnicowych z jej ust do ust dziecka, co zwiększa ryzyko pojawienia się u niego próchnicy.

W 1987 r. celem Światowej Organizacji Zdrowia było, by doprowadzić do sytuacji, w której w 2000 r. 50 proc. sześcioletnich dzieci nie będzie miało próchnicy.

- Niestety, nie zbliżyliśmy się do tego celu - przyznaje Szewczyk. - Z naszych danych wynika, że przeszło 85-proc. pięcio-, sześcioletnich dzieci ma próchnicę.

A jest już nowy cel WHO. Brzmi: każde dziecko urodzone po 2026 r. powinno pozostać wolne od próchnicy.

- To jest możliwe. Pod warunkiem że już dziś zaczniemy program edukacji. Nauczmy kobiety w ciąży dbania o jamę ustną. I uczulmy je, by dbały o dziecko od pierwszych dni jego życia - mówią specjaliści.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co to jest zapalenie gardła i migdałków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Próchnica zjada zęby naszych dzieci. Dentyści mówią: - Jest bardzo źle - Głos Szczeciński