Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Psy rozszarpują słabe sarny. Szczecineccy leśnicy są przerażeni skalą szkód

Rajmund Wełnic, [email protected]
Szczątki saren i małych jeleni rozszarpanych przez psy znalezione w ostatnich dniach w środkowopomorskich lasach.
Szczątki saren i małych jeleni rozszarpanych przez psy znalezione w ostatnich dniach w środkowopomorskich lasach. Fot. RDLP Szczecinek
Osłabiona ciężką zimą dzika zwierzyna staje się łatwym łupem dla psich watah. Szczecineccy leśnicy są przerażeni skalą szkód wyrządzanych przez czworonożnych łupieżców.

Grzegorz Jaworski, główny specjalista ds. łowiectwa w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Szczecinku, odwiedził niedawno kilka nadleśnictw, aby sprawdzić, jak wygląda dożywianie dzikich zwierząt. Leśnicy angażują w zimową pomoc duże siły i środki. Nie tylko sami dokarmiają zwierzynę, ale też pomagają myśliwym w odśnieżeniu dojazdów do zasypanych śniegiem paśników i wodopojów.

Ich praca idzie jednak na marne, bo nasze lasy stały się areną psich polowań.
- W tych dniach tylko w kilku nadleśnictwach znaleźliśmy kilkadziesiąt sztuk saren i cielaków jeleni zagryzionych przez psy - mówi Grzegorz Jaworski. To tylko ułamek spustoszeń, jakich psi drapieżcy dokonują w zasypanych śniegiem lasach.
Problem z psami - bywa że specjalnie wypuszczanymi do lasu na łowy - nie jest nowy, ale skala strat tej zimy szokuje nawet doświadczonych leśników i myśliwych. Wszystko przez srogą zimę, niskie temperatury i grubą pokrywę śnieżną. Zwierzęta są wycieńczone, bo nie mogą się dostać do pokarmu i wody. - Ciężko im też uciekać w wysokim śniegu i psy dopadają je z łatwością.
Największą masakrę psy urządziły niedawno pod Gościnem, gdzie zagryzły stado pięciu saren. Pojedynczych przypadków nikt nawet nie liczy, aż strach pomyśleć, co się dzieje w zaśnieżonych leśnych ostępach, do których na razie nikt nie dociera. Skalę strat poznamy dopiero w marcu, gdy leśnicy z myśliwymi przeliczą ocalałe zwierzęta.

Prawo jasno zakazuje puszczania w lesie psów luzem. To wykroczenie zagrożone grzywną lub naganą. Kara jednak nie odstrasza właścicieli, którzy specjalnie puszczają psy, aby nakarmiły się w lesie. Leśnicy przyznają, że wykrywalność takich przypadków jest znikoma.

Już bardziej odstraszająco działa wizja myśliwego, który może zastrzelić czworonoga włóczącego się po lesie.
- Myśliwy ma prawno zastrzelić psa, który znajduje się 200 metrów od zabudowań mieszkalnych i wykazuje objawy zdziczenia - mówi Ferdynand Bejger, rzecznik prasowy szczecineckiej RDLP, sam także myśliwy. - W praktyce jednak myśliwi unikają takich sytuacji, bo to zawsze są sprawy kontrowersyjne i tylko zaogniają stosunki z mieszkańcami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!