Złocienieckiego leśnika i fotografa Andrzeja Bejgera przyrody mieliśmy okazję już poznać, gdy zaprzyjaźnił się z rysicą, która obdarzyła go ogromnym zaufaniem pozwalając się fotografować. Najpierw samej, a potem ze swoimi młodymi.
Tym razem pan Andrzej miał okazję z naprawdę bliska przyjrzeć się rodzinnym chwilom rysiej rodzinki baraszkującej na śniegu. - Na terenie pięknych złocienieckich lasów, gdzie zima malowała krajobraz białym puchem, szukałem okazji do uwieczniania dzikiej przyrody – opowiada Andrzej Bejger. - Postanowiłem więc wybrać się na jedno z odległych miejsc w nadziei na zaskakujące ujęcia.
- Ale nie udało mi się dotrzeć tam gdzie zaplanowałem ponieważ jadąc, zobaczyłem coś niezwykłego – opisuje leśnik. - Rysica, o dorodnej sierści i gładkim futrze, leżała leniwie na śniegu, otoczona dwoma kociakami. Śnieg rozświetlał ich futra, tworząc magiczną scenę. Zamarłem z wrażenia, wyciągając szybko swój aparat. Cichutko kroczyłem w stronę dzikich kotów, starając się nie zakłócić spokoju, jaki emanował z tego urokliwego miejsca. Rysica podniosła głowę, spojrzała na mnie swymi intensywnymi oczami, ale pozostała na miejscu. Jej oczy były głębokie, pełne dzikiej mądrości, a jednocześnie spokoju. To było zderzenie dwóch światów: człowieka i dzikiego drapieżnika, które połączyło nas na tym skrawku lasu. Zacząłem uwieczniać to niezwykłe spotkanie. Rysica i kocięta spoglądały dumnie w obiektyw. Każde zdjęcie było jak kadr z bajki, a naturalne światło zimowego słońca nadawało całości magicznego blasku. To spotkanie z rysicą i jej kociakami pozostawiło we mnie głębokie wrażenie, przypominając o dzikiej piękności świata, którą zawsze warto szanować i chronić.
Przy okazji przestrzegamy – rysie to nie są miłe kotki do głaskania, ale drapieżniki. Od ludzi stronią, ale gdy już dojdzie do spotkania to nie traktujmy je jak kociaki z kanapy. Rysie w nasze strony wracają w nasze strony od kilku lat za sprawą programu reintrodukcji prowadzonej przez Zachodniopomorskie Towarzystwo Przyrodnicze. Dzikie koty były wypuszczone na wolność na Pojezierzu Ińskim i w okolicach Mirosławca, a także poligonu drawskiego. Ostatnio widywano je już także w okolicach Czaplinka i Iwina koło Grzmiącej w powiecie szczecineckim.
Rysia nie pomylimy z dzikim kotem, nie tylko z uwagi na charakterystyczne „pędzelki” na uszach. Dorosłe osobniki osiągają długość ciała do 110 centymetrów, ogona do 23 cm. Ważą nawet 30 kilogramów i więcej. – Nasze rysie pochodzą z niewoli, najczęściej z ogrodów zoologicznych, np. rysica Mira z Austrii, ale to typowe koty, chodzą swoimi ścieżkami – Marcin Grzegorzek z ZTP mówi, że zwierzęta unikają kontaktu z ludźmi, ale też nie rzucają się do panicznej ucieczki, gdy na człowieka przypadkiem się natkną.
Ryś euroazjatycki (Lynx lynx) w północno-zachodniej Polsce nie występował od dekad, nie ma u nas leśnika i myśliwego, który widziałby to zwierzę na wolności. Na początku tej dekady w Polsce żyło niespełna 300 rysi. Rysie są objęte całkowitą ochroną. Są drapieżnikami, polują głównie w nocy i poza okresem godowym prowadzą samotniczy tryb życia. Ich łupem padają sarny i młode, ale też drobne drapieżniki – lisy, kuny, jenoty. Nie pogardzą gryzoniami i ptactwem. To dokonali łowcy, mają świetny słuch i wzrok, a do ofiar potrafią się skradać bezszelestnie. Rysie potrafią skoczyć nawet dwa metry do góry i schwycić odlatującego ptaka. Oczywiście świetnie wspinają się po drzewach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?