MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Piasek wciągał coraz głębiej

Irena Boguszewska [email protected]
Bardzo przyjemnie jest spacerować po plaży. Jednak z takiego spaceru można nigdy nie wrócić.

Przekonały się o tym dwie turystki, które na plaży za Ustroniem Morskim w pobliżu rzeki Czerwonej o mały włos nie utonęły, mimo iż wcale nie wchodziły do morza.

O tym wypadku pisaliśmy w ubiegły wtorek. Kobiety po prostu raptem zaczęły się zapadać coraz głębiej w piasku. Uratowali je dwaj mężczyźni, którzy pracowali w pobliżu.
Okazuje się, że takich przypadków na naszym wybrzeżu w ostatnim czasie było więcej.
- Wczoraj byłem świadkiem takiego samego zdarzenia pomiędzy Dźwirzynem a Grzybowem - mówi po przeczytaniu naszego artykułu Waldemar Malinowski z Kołobrzegu. - Daleko przede mną brzegiem morza szła kobieta i raptem wpadła w piasek po pas. Machała rękami, krzyczała coś głośno po niemiecku. Byłem za daleko, aby jej pomóc. Bliżej stało dwóch mężczyzn. Rzucili się, aby ją ratować. Nie mogli jej wyciągnąć. Jeden zdjął ubranie i wskoczył do wody, aby pomóc się jej wydostać. Dwóch dorosłych facetów ledwie sobie poradziło. Aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby w pobliżu nie było nikogo. Na ogół jest to pustkowie. Zapuszczają się tam tylko turyści, którzy przyjeżdżają do naszych sanatoriów.
Reginę K. (nazwisko znane redakcji) z Koszalina jakieś dwa tygodnie temu spotkał podobny przypadek na plaży w Unieściu pomiędzy przystanią rybacką a kanałem. - Spacerowałam razem z synem i synową - opowiada. - Raptem, wcale nie na brzegu, a na środku piasku zapadłam się po kolana w wodę. Próbowałam wyjść, ale co jedną nogę usiłowałam wyciągnąć, to druga mi głębiej wpadała. Ten piasek mnie po prostu wciągał coraz głębiej. Krzyknęłam. Syn stał kawałek dalej, podbiegł i zaraz mnie wyciągnął. Od wielu lat często jeżdżę na plażę, bardzo dużo spaceruję. Coś takiego przydarzyło mi się po raz pierwszy.
Dwa dni temu, również w pobliżu kanału między morzem a Jamnem na plaży po kolana wpadł Stefan J. z Koszalina. - To był szok. Szedłem, z wierzchu piasek był suchy, a tu nagle w jednej chwili zapadłem się w nim - opowiada. - Wokół mnie zrobiło się grzęzawisko, czułem się jak w kaszy z wodą. Nie mogłem się wydostać. Wpadałem coraz głębiej. Na szczęście moje krzyki usłyszał wędkarz, który przy kanale łowił ryby. Przybiegł i mnie wyciągnął. Gdyby nie on, na pewno nie wróciłbym nigdy z tego spaceru. Do tej pory nie wiem, jak to się w ogóle mogło stać.
Witold Jabłoński, prezes klubu "Posejdon" z Koszalina, od jesieni ubiegłego roku omija przystań rybacką w Unieściu. - Miałem wtedy wrażenie, że idę po twardym gruncie, a tu nagle na plaży zapadłem się po kolana.
Ponieważ taka przygoda grozi każdemu, kto chodzi po plaży, domagamy się, aby w miejscach niebezpiecznych ustawione zostały tablice ostrzegawcze. Jednak pracownicy Urzędu Morskiego w Słupsku, pod który nasze plaże podlegają, przekonują, że tego typu miejsc się nie oznacza. Są trudne do zlokalizowania, zależą od wielu czynników i pod wpływem działania wiatru luźne piaski po prostu się przemieszczają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!