Joachim Czerniak latem przygotowywał się między innymi w okolicach Darłowa i Jarosławca do rowerowej wyprawy swojego życia. Teraz wraz z osobami towarzyszącymi kontynuuje swoją "pogoń za zdrowiem" i pokonuje na rowerze 10 000 km po Australii. Ekipa pokonała już ponad połowę zaplanowanej na 6 miesięcy trasy.
Przypomnijmy, ta wyprawa to dla Joachima forma rehabilitacji i wracania do pełnej kondycji. Trzy lata temu zdiagnozowano u niego guza mózgu. W wyniku powikłań pooperacyjnych, cierpiał na czasowy paraliż nóg. Długodystansowa jazda na rowerze pozwoliła mu znów zacząć samodzielnie chodzić.
Wyprawa po Australii rozpoczęła się na początku października. W tej chwili Joachim i reszta są w okolicach Sydney, gdzie mieli dojechać jeszcze przed sylwestrem. Dlatego wigilię i dni świąteczne spędzali na rowerach, choć to nie znaczy, że nie zamierzali obchodzić Bożego Narodzenia.
- Wzięliśmy ze sobą z Polski płytę z kolędami, od księdza w Brisbane dostaliśmy opłatek i kupiliśmy kilka ozdób choinkowych. Trudno nam było tu znaleźć świerk czy jodłę, dlatego ubraliśmy jakieś przypadkowe drzewko przy naszej drodze i przygotowaliśmy kolację najbardziej zbliżoną do wigilijnych potraw - mówi Joachim Czerniak.
Karpia z pewnością trudno im było kupić, ale ponieważ jadą wzdłuż australijskiego wybrzeża, to zjedli w zastępstwie łososia i śledzia.
Pokonywany dystans to z jednej strony wyzwanie, ale z drugiej strony- codzienna rehabilitacja dla Joachima. Jazda na rowerze pozwala mu walczyć ze spastycznością nóg, która jest konsekwencją wcześniejszej choroby. Na początku wyprawy nie było łatwo. Joachim miał kłopoty z adaptacją do australijskich upałów i lokalnej żywności. Ale z każdym dniem jego forma jest coraz lepsza, a on sam podkreśla, że czuje się silniejszy.
- Myślę, że jak przejedziemy te zaplanowane 10 tysięcy kilometrów, a może nawet trochę więcej, będę w naprawdę dobrej kondycji. Już widzę znaczącą różnicę, a mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej- dodaje Joachim.
Wyprawę Joachima i codzienne relacje z jej przebiegu można śledzić na www.joachim.allforplanet.pl Tam również internauci zostawiają swoje wyrazy wsparcia, pozdrowienia, a w ostatnich dniach także życzenia świąteczne dla Joachima.
Organizację wyprawy umożliwiła Fundacja Allegro All For Planet. Wspiera ją także Inicjatywa Policzmy się z Rakiem (www.policzmysie.pl). Patronat medialny nad wyprawą objęły "Polska na rowery", magazyn Rowertour, National Geographic i Bumerang Polski.
Joachim o swojej chorobie
Kiedy na początku sierpnia 2009 zdiagnozowano, że jestem chory na nowotwór mózgu (guz szyszynki), w jednej chwili zawalił się mój cały dotychczasowy świat - Joachim Czerniak pisał na swoim blogu. Nie dość, że przytrafił mi się nowotwór, to jeszcze nietypowy. Bowiem był on zlokalizowany w bardzo trudnym do operowania miejscu, czyli tuż pod oczami. Cudem znalazłem miejsce w szpitalu w Sosnowcu. Rozpoczęły się badania, obserwacja i podawanie sterydów, od których puchłem jak bania. Z początku myślałem, że w tydzień po operacji wrócę do domu. Na moje nieszczęście lekarze gremialnie orzekli, że podczas operacji doszło do niedokrwienia w rdzeniu kręgowym. Z tego powodu utraciłem zupełnie władzę w nogach i leżałem sparaliżowany jak przysłowiowa kłoda. Było wysoce prawdopodobne, że już nigdy więcej nie będę chodził - opowiada. Pod koniec piątej doby, licząc od operacji, drgnęła mu jedna stopa. - Minimalny ruch sprawił, że nadzieja wstąpiła w Nasze serca. Nasze, bo cały czas był przy mnie mój Tata. Codziennie przychodził do szpitala na 14 godzin - relacjonuje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?