Wśród kilkunastu tysięcy amerykańskich i nie tylko żołnierzy, miłośników maratonów i razem z pięcioma kolegami ze Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach Poza Granicami Kraju, Jacek Schmidt wziął udział w jednym z najsłynniejszych i największych maratonów w USA i na świecie.
- To było marzenie mojego życia. Pobiec w tym słynnym maratonie, by oddać cześć poległym, rannym i poszkodowanym polskim żołnierzom w misjach poza granicami kraju. W mundurze Wojsk Obrony Terytorialnej i z biało czerwoną flagą w dłoni - mówi Jacek Schmidt, „Terytorials” i „misjonarz” z Afganistanu i Kosowa.
Zwycięzcy nie otrzymują żadnej nagrody pieniężnej, za to zdobywają szacunek i uznanie żołnierzy Marines i kibiców. Tegoroczny maraton zaczął się przy cmentarzu Arlington (pochowany jest tam m.in. polski żołnierz z Polic pod Szczecinem, który w amerykańskim mundurze marines zginął na misji w Afganistanie). Trasa wiodła wzdłuż Potomaku i słynną Jefferson Drive. Jacek Schmidt i jego koledzy mijali najsłynniejsze budynki Waszyngtonu: pomnik Lincolna, ofiar II Wojny Światowej, National Gallery of Art, Pentagon.
Maraton „Run with Marines” w Waszyngtonie od 47 lat organizuje Korpus Marines, gdzie znajduje się największy amerykański cmentarz wojenny i najważniejszy pomnik Korpusu Marines - zbudowany na podstawie słynnego zdjęcia zrobionego na Okinawie, gdzie żołnierze zatykają trójkolorowy sztandar na zdobytej od Japończyków wyspie. Tegoroczny maraton wygrał Kyle King z czasem 2:19:19, czynny żołnierz Korpusu Marines z Kalifornii. Samo wydarzenie zapowiadały i relacjonowały największe amerykańskie media.
Poland - good job! Polski żołnierz owacyjnie pozdrawiany przez kibiców i żołnierzy
- W MCM nie biegnie się po wynik i miejsce, ale żeby uczcić pamięć żołnierzy. Najważniejsza jest atmosfera tego wydarzenia i szacunek, jaki żołnierz czuje od społeczeństwa. Gdy tak biegłem w mundurze z biało-czerwoną flagą, byłem dumny. Co jakiś czas słyszałem pozdrowienia od rodaków. Amerykańscy żołnierze na trasie podbiegali do mnie i wołali „Poland - good job!”. Dlatego było warto - mówił Jacek Schmidt, który dobiegł do mety w połowie stawki zawodników.
Jacek Schmidt jest weteranem XII zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie, służył wtedy w 12 Brygadzie Zmechanizowanej w Choszcznie, a także misji w Kosowie. Podczas służby w Afganistanie doznał urazu ręki, co spowodowało pięcioprocentowy uszczerbek na zdrowiu. Do Waszyngtonu pojechał razem z pięcioma kolegami - rannymi weteranami ze Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach Poza Granicami Kraju. To ppłk Tomasz Zdziarski, mł. chor. Waldemar Skoneczny, kpt Witold Kortyka, mł. chor. Marcin Hadrych i st. chor. sztab. Dariusz Gaweł. Polscy weterani wyjechali do USA na zaproszenie amerykańskiej Allied Forces Foundation, dzięki współpracy polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej i amerykańskiego Departamentu Stanu.
Podróż sfinansowało Stowarzyszenia Rannych.
- Amerykanie doceniali nas podczas misji w Iraku czy Afganistanie i ta przyjaźń wciąż pozostaje - mówi mł chor. Tomasz Kloc, prezes Stowarzyszenia Rannych, emerytowany żołnierz ciężko ranny podczas misji w Iraku. - To nie pierwsze wydarzenie, w którym nasi weterani biorą udział dzięki tej współpracy. Ale jedno z najważniejszych. W maratonie nasi żołnierze wzięli udział po raz drugi. To, co zrobił teraz Jacek Schmidt biegnąc w polskim mundurze z biało czerwoną flagą w dłoni to piękna promocja służby wojskowej i budowanie wizerunku i autorytetu polskiego żołnierza i wizerunku weteranów.
Polscy żołnierze spędzili w USA sześć dni. Mieszkali w bazie Marines Quantico, odwiedzili m.in. Pentagon, budynek Kongresu, cmentarz Arlington, siedzibę FBI czy Secret Service.
- Największym przeżyciem był oczywiście sam udział w maratonie, ale piękne było to, że czuło się tam szacunek dla munduru. Podczas maratonu i na ulicy - mówi st. chor. sztab. Jacek Schmidt.
Biega od 25. MCM to był jego 68, ale najważniejszy w życiu maraton. Jacek Schmidt bierze udział także w tzw. biegach ultra, na bardzo długich dystansach, z których najdłuższy, w którym wziął udział, liczył 197 kilometrów. Od 34 lat jest także honorowym dawcą krwi, do tej pory oddał 217 litrów krwi i jej składników.
Dowódca 14. Zachodniopomorskiej Brygady Obrony Terytorialnej już pogratulował Jackowi Schmidtowi.
- To, co zrobił nasz żołnierz to znakomita promocja Wojska Polskiego, WOT i naszej Brygady we wspaniałym czasie przed Świętem Niepodległości - mówi zastępca dowódcy 14 ZBOT ppłk Tomasz Rejczak. - To, co zrobił, co przeżył i widział dla każdego byłoby jednym z najważniejszych wydarzeń w życiu, a dla naszej zachodniopomorskiej Brygady jest powodem do dumy, że mamy takiego żołnierza.
Premier Izraela stanie przed Trybunałem w Hadze? Jest wniosek o areszt
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?