Wyrok usłyszał Paweł K., mieszkaniec Białogardu. Oprócz pozbawienia wolności, ale z warunkowym zawieszeniem tej kary na dwa lata, sąd orzekł dodatkowo wobec oskarżonego obowiązek zamieszczenia przeprosin oraz zapłaty nawiązki w kwocie 3 tysięcy złotych na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. K. został też obciążony w całości kosztami procesu. Wyrok nie jest jednak prawomocny, skazany może się więc od niego jeszcze odwołać.
O co poszło?
- Po prostu nie ma mojej zgody na hejt, szkalowanie i zniesławianie nie tylko mnie, ale także mojej rodziny. Pan K. wypisywał na Facebooku przeróżne rzeczy. Próbowaliśmy z nim porozmawiać na różne sposoby, ale nie chciał, nie słuchał, aż wreszcie miarka się przebrała, czara goryczy przelała, musieliśmy iść z moim zastępcą do sądu. Wyrok nie jest prawomocny, ale już ten, w sądzie pierwszej instancji, daje nadzieję, że ten pan i inni opamiętają się i jeśli już będą chcieli podyskutować na tematy polityczne czy samorządowe, będą robić to w cywilizowany sposób - komentuje starosta Piotr Pakuszto.
Sprawa, która sprowadziła starostów i Pawła K. do sądu dotyczy punktu poboru krwi w Białogardzie, od lat nieczynnego, który niedawno znowu został uruchomiony. K. miał m.in. zarzucić staroście, że chce zdobyć popularność, wykorzystując w tym celu właśnie krwiodawców. K. miał to wszystko skomentować w wyjątkowo niegrzeczny, hejterski sposób.
- Pełniąc funkcję publiczną zdaję sobie sprawę z tego, że moje działania mogą podlegać ocenie i krytyce. Jednak szkalowanie, publikowanie nieprawdziwych informacji i naruszanie dobrego imienia wykraczają poza uzasadnione społecznie prawo do krytyki. Nie ma mojej zgody na hejt - kończy starosta.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?