Wypadek karetki koło Szczecinka. Wszystko przez wyciągarkę [wideo, zdjęcia]

Tylko cudowi i zdolnościom kierowcy karetki pogotowia w Szczecinku nie doszło do tragedii. Do niecodziennego i bardzo groźnego wypadku doszło w sobotni wieczór w Radaczu koło Szczecinka. Jadąca do pacjenta z Barwic do Szczecinka, pachnąca jeszcze nowością, karetka Mercedesa zaczęła "tańczyć" na szosie. Coś łomotało pod jej podwoziem i uniemożliwiało utrzymanie kierunku jazdy. Ambulans zjechał na lewą stronę, w pewnym momencie obróciło ją o 180 stopni. Szczęśliwie nic nie jechało z naprzeciwka, kierowcy udało się ją jakoś utrzymać na jezdni mimo dużej prędkości z jaką jechała na sygnale. Ale i tak karetka pewnie dachowałaby w rowie, gdyby nie znak z nazwą miejscowości, o który się oparła. Co się stało? Okazało się, że w pojeździe bez żadnych widocznych przyczyn urwała się wyciągarka zamontowana na zderzaku. Jak to możliwe, przecież wyciągarka powinna wytrzymać wielkie ciężary, a nie odpadać ni z tego ni z owego. Sporych rozmiarów urządzenie przeorało asfalt i dostało się pod podwozie. Tam rozerwało zbiornik z paliwem i spowodowało jeszcze trudne do ustalenia na gorąco uszkodzenia, ale jedna z kół było wyłamane. Zwykle karetki nie mają ambulansów, ale ta akurat miała, bo taki był wymóg tzw. szpitala mobilnego na wypadek katastrof, który zaledwie pół roku temu kupił szczecinecki szpital. Na co dzień karetka stoi w stacji pogotowia w Barwicach. Nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle, karetka wróci do służby. To stawia w niezwykle trudnej sytuacji szczecineckiej pogotowie ratunkowe. W całym 80-tysięcznym powiecie były trzy karetki (dwie w Szczecinku i jedna z Barwicach), które już teraz miały niekiedy problem z zabezpieczeniem całego terenu. Stąd właśnie barwicka karetka jechała do chorego w Szczecinku, bo inne były zajęte. A są przecież równie odległe od stolicy powiatu gminy jak Borne Sulinowo i Biały Bór, które karetek nie mają. Na razie sprzęt ratunkowy przeniesiono do karetki transportowej, która jest już mocno przechodzona.