- Wyjąłem ze skrzynki list zaadresowany do mnie. W środku była informacja o tym, że jako jedyny wygrałem główną nagrodę - 45 tys. zł. Gdy zacząłem się wczytywać, okazało się, że aby ją odebrać, muszę „ tylko” za minimum 100 zł kupić produkty reklamowane w załączonej do listu gazetce. To suplementy diety m.in. na odchudzanie, potencję, słuch, ból gardła, stawy, pęcherz itp. - opowiada nam pan Jerzy.
Niemal jednocześnie taką samą przesyłkę odebrała jego żona. Tylko że jej nazwisko na kopercie było przekręcone. - I okazało się, że i ona jest jedyną zwyciężczynią loterii. Czyli tych „jedynych” jest nas już przynajmniej dwoje - zauważa mężczyzna.
Nasz czytelnik od początku sceptycznie podszedł do sprawy i podejrzewał, że to robota naciągaczy. Adresem zwrotnym był tylko numer skrzynki pocztowej.
- Żeby uwiarygodnić informację, nadawca włożył do kopert wyglądającą jak napisana odręcznie notatkę, że dostaniemy dodatkowo jeszcze prezent o wartości 130 zł - mówi pan Jerzy. - Nie ufam takim zagraniom i od początku nie zakładałem, że wezmę udział w tej grze. Wkurza mnie tylko, że ktoś próbuje naciągać w ten sposób ludzi. I zastanawiam się, skąd nadawca miał moje i żony dane kontaktowe. Jeśli je od kogoś zdobył, to mógł chociaż zadać sobie trud, by poprawnie napisać nazwisko.
Nasz czytelnik zgłosił podejrzenie o oszustwie w komisariacie słupskiej policji. - Tam usłyszałem, że nie jestem pierwszy, który taki list otrzymał. Policjant poradził mi, abym od razu wyrzucił go do kosza - mówi pan Jerzy.
Przyszedł też do naszej redakcji, by ostrzec wszystkich, żeby do takich przesyłek podchodzili bardzo ostrożnie. Jego podejrzenia, że to może być próba wyłudzenia pieniędzy i oszustwo, potwierdza miejski rzecznik konsumenta Marek Downar-Zapolski.
- Z podobnymi sprawami spotykałem się w mojej pracy mnóstwo razy - przyznaje. - Trzeba pamiętać, że jeśli nie brało się udziału w żadnym konkursie czy loterii, to raczej żadnej wygranej nie można się spodziewać. Są jednak ludzie, którzy dają się nabrać na podobne triki i realizują polecenia nadawcy. Często wplątują się w spiralę i muszą płacić potem koszty za kolejne przesyłki - mówi rzecznik.
Podpowiada on, że każdy, kto czegoś takiego doświadczył, może przyjść do ratusza i poprosić rzecznika o pomoc. - Jeśli już raz coś zamówimy w takiej firmie, to kolejnych przesyłek nie można bagatelizować, bo wtedy dług zacznie rosnąć i pojawią się duże problemy - przestrzega.
Przyznaje też, że firmy, które przysyłają takie listy, często kupują całe bazy danych klientów, którzy korzystali z innych usług. Wysyłają przesyłki losowo, licząc, że ktoś na nie odpowie.
- Ostatnio na przykład przychodzi do mnie sporo pań, które dostały ofertę bielizny. Pierwsze figi otrzymały gratis, ale za kolejne muszą teraz płacić. Zobowiązały się do tego w pierwszym zamówieniu. Chcą się z tego wycofać, ale firma jest zarejestrowana w USA, a wezwania do zapłaty przychodzą z kancelarii w Szwajcarii - opowiada słupski rzecznik.
ZOBACZ TAKŻE: Mieszkanka Słupska nagrała złodziejki. Zobacz wideo
Czytaj także:
- Prawie pół wieku temu zbudowano w Słupsku pierwsze rondo (zdjęcia)
- Nocna burza nad regionem słupskim
- Marsz dla Jezusa w Słupsku (zdjęcia, wideo)
- Wypadek w Poganicach. Dwie ofiary śmiertelne
- Noc w ratuszu po raz drugi (zdjęcia)
- Słupszczanka na zgrupowaniu finalistek Miss Polski (zdjęcia)
Follow https://twitter.com/gp24_pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?