MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wybuch gazu w Szczyrku. Sześć osób na ławie oskarżonych. Jutro bielski Sąd Okręgowy ogłosi wyrok

JAK, PAP
Do największej tragedii w historii Szczyrku doszło 4 grudnia 2019 roku. W wyniku wybuchu gazu zginęło osiem osób. Proces rozpoczął się we wrześniu 2021 roku.
Do największej tragedii w historii Szczyrku doszło 4 grudnia 2019 roku. W wyniku wybuchu gazu zginęło osiem osób. Proces rozpoczął się we wrześniu 2021 roku. Łukasz Klimaniec, Jacek Drost/ARC
Wyrok w sprawie tragicznego wybuchu gazu w Szczyrku, w którym zginęło osiem osób, w tym czworo dzieci, zostanie ogłoszony jutro, 10 maja, w bielskim Sądzie Okręgowym. Na ławie oskarżonych zasiadło w sumie sześć osób, w tym trzy z zarzutem o bezpośrednie doprowadzenie do eksplozji. Dla sześciu oskarżonych prokurator domaga się kar więzienia, a obrona uniewinnienia.

Wybuch gazu w Szczyrku zabił osiem osób

Do największej w historii Szczyrku tragedii doszło wieczorem 4 grudnia 2019 roku. W wyniku eksplozji zawalił się trzykondygnacyjny dom przy szczyrkowskiej ul. Leszczynowej. W wyniku zawalenia się budynku zginęło osiem osób, rodzina Kaimów – Anna i Wojciech oraz ich dzieci - Michalina, Marcelina i Staś, a także Jolanta i Józefa oraz ich wnuk Szymon.

- Byłem akurat na spotkaniu powiatowych straży pożarnych koło Bielska, zaczynała się taka mała wigilijka, podano nam pierwsze danie. I wtedy dostałem powiadomienie esemesem, że coś się stało w Szczyrku, na Leszczynowej. Zadzwoniłem do domu – nikt nie odbierał. Zadzwoniłem do sąsiadów - też nic. Nie wiedząc, co się dzieje postanowiłem wrócić. W drodze dostałem informację, że domu Kaimów już nie ma. Spytałem: Jak to nie ma? Usłyszałem: „No, nie ma. Wybuchł”. Dotarłem do Szczyrku i to, co zobaczyłem było przerażające… - wspominał w grudniu 2022 r. w rozmowie z DZ Antoni Byrdy, burmistrz Szczyrku, który w ten koszmarny wieczór wyszedł do dziennikarzy i powiedział: - Myślę, że nic gorszego nie mogło się zdarzyć. Boję się powiedzieć, że to może być największa tragedia w historii Szczyrku. Krótko: nie ma domu. Jest jedno wielkie gruzowisko. Liczymy na cud.

Wielomiesięczne śledztwo i liczne zarzuty

W wyniku trwającego kilkanaście miesięcy śledztwa prokuratorzy ustalili, że do tragedii doszło z powodu wykonania przewiertu przy użyciu wiertnicy pod drogą asfaltową na ul. Leszczynowej w Szczyrku. W tym zakresie zarzuty usłyszały trzy osoby - Roman D., prezes firmy budowlanej, która zleciła przewiert pod ulicą oraz Marcin S. i Józef D., pracownicy firmy budowlanej specjalizującej się w przewiertach podziemnych i wykonujący to zlecenie. Grozi im kara od dwóch do 12 lat pozbawienia wolności.

Z ustaleń śledczych wynikało, że roboty te były wykonywane niezgodnie z projektem budowlano-wykonawczym, który zakładał w miejscu planowanego przewiertu prowadzenie prac metodą wykopu otwartego, a także niezgodnie z decyzją burmistrza Szczyrku zezwalającą na poprowadzenie kabla energetycznego w pasie drogowym pod warunkiem wykonywania tych prac właśnie metodą przekopu otwartego oraz niezgodnie z ustaleniami z narady przeprowadzonej w Starostwie Powiatowym w Bielsku-Białej 17 lipca 2019 roku, podczas której pracownik Polskiej Spółki Gazownictwa zastrzegł konieczność zgłoszenia rozpoczęcia robót oraz nadzór nad pracami w obrębie gazociągu oraz prowadzenie prac ziemnych w pobliżu urządzeń gazowych ręcznie i pod nadzorem przedstawiciela spółki PSG.

Pozostałe trzy osoby, które w tej sprawie zostały oskarżone - Jakub K., Ewa K. i Marcin K. - usłyszały zarzuty związane z rozbudową sieci gazowej średniego ciśnienia wraz z przyłączem gazu do nowo budowanego zespołu budynków mieszkalnych w Szczyrku. Prokuratura oskarżyła ich o podrabianie dokumentacji i składanie fałszywych zeznań. Grozi im za to kara pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do lat ośmiu.

Proces w bielskim Sądzie Okręgowym rozpoczął się we wrześniu 2021 roku. Na ławie oskarżonych zasiadło w sumie sześć osób, w tym trzy z zarzutem o bezpośrednie doprowadzenie do eksplozji. Był wyjątkowo skomplikowany.

Wysokie kary czy uniewinnienie?

Jak donosi PAP, prokurator Lucyna Stebelska w mowie końcowej zażądała: 10 lat więzienia dla szefa firmy oraz 8 i 6 dla pracowników, a także od 5,5 roku do 5 lat i 2 miesięcy dla pozostałych. Wszyscy powinni zapłacić solidarnie wielusettysięczne kwoty za zniszczenia wyrządzone przez wybuch. Jak mówiła, w przypadku trzech mężczyzn – szefa firmy i dwóch pracowników, ich działanie charakteryzowało się niedbalstwem i pośpiechem. Zdecydowano się między innymi na przewiert zamiast nakazanego wykonania wykopu. W przypadku trojga pozostałych mówiła o znacznej liczbie nieprawidłowości, nie tylko przy ułożeniu gazociągu w sposób sprzeczny z projektem i pozwoleniem na budowę, ale także fałszowaniu dokumentów po wybuchu.

Obrona domaga się uniewinnienia swoich klientów. Mecenas Andrzej Herman, który broni szefa firmy zlecającej przewiert, podkreślił w mowie końcowej, iż bezpodstawnie została przyjęta umyślność jego działania. Wskazywał, że na mapach, którymi się posługiwano, gazociąg był zaznaczony jako planowany, a nie jako istniejący. Oskarżony nie miał tym bardziej pojęcia, że mógłby on być wypełniony gazem. Wokół miejsca nie było tabliczek informujących o gazociągu.

Mecenas Marek Krupski, obrońca pierwszego Marcina S., twierdził między innymi, że jego klient nie mógł umyślnie doprowadzić do katastrofy, gdyż nie wiedział o wielu okolicznościach, które wiązały się z wykonaniem pracy. To kierownik budowy wskazał miejsce przebiegu poszczególnych uzbrojeń. Mecenas Stanisław Perucki, adwokat Józefa D., argumentował, że jego klient był jedynie pomocnikiem przy odwiercie i nie decydował o sposobie wykonania prac. Podkreślał, że nie miał on podstaw, żeby przykładowo wstrzymać prace przy przewiercie. Pełnił rolę kierowcy i wykonującego czynności zlecone przez operatora oraz spółkę.

Adwokat Marcin Janik, obrońca pozostałych oskarżonych, występując o ich uniewinnienie, wskazywał, że odpowiedzialność ciąży na wykonawcach przewiertu, a nie tych, którzy wykonywali przyłącze gazowe. Podkreślał, że wystarczyłoby wykonać telefon do spółki gazowniczej, by dowiedzieć się, że gazociąg istnieje i jest napełniony. Mówił też, że gdyby – tak jak mieli to uczynić – wykonaliby wykop, a nie przewiert, to trafiliby na wkopana tam taśmę ostrzegawczą. Ona informuje o tym, że poniżej jest gazociąg. Nie doszłoby do tragedii. (PAP)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Katastrofa śmigłowca z prezydentem Iranu. Co dalej z tym krajem?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera