Przed pomnikiem przy katedrze, gdzie paliło się w dzień kilkadziesiąt zniczy, spotkaliśmy m. in. Emilię Markowską. - Co roku tu przychodzę, dokładnie 2 kwietnia, by zapalić znicz - mówiła nam. - Każda rocznica wzbudza we mnie te same emocje, pojawiają się łzy. Tak naprawdę ten tragiczny dzień paradoksalnie sprawił, że zbliżyłam się do kościoła. Kiedyś nie uczestniczyłam zbytnio w życiu katolickim. Po śmierci papieża Jana Pawła II nastąpiła we mnie swego rodzaju przemiana, pewne rzeczy przemyślałam, można powiedzieć, że się nawróciłam i poszłam w kierunku wiary. Przykro mi tylko, że coraz mniej mieszkańców pamięta o tym dniu - dodaje pani Emilia.
- Przypominam sobie pierwszą rocznicę - wówczas na placu przed ratuszem przygotowano piękną uroczystość. W kolejnym roku zorganizowano przepiękną pielgrzymkę młodzieży, która wyszła sprzed katedry. To też było przepiękne. Jednak czas robi swoje, stopniowo zapominamy o tym, co się stało. Natomiast ci, którzy przychodzą przed pomnik, są często traktowani przez innych jak jakieś dziwadła. My Polacy pamiętamy o tragediach tylko przez jakiś czas, one na krótko nas jednoczą, a potem każdy wraca do swojego życia. Podobnie stało się przecież ze Smoleńskiem. To smutne...
W środę o godzinie 21.37, dokładnie w czasie, gdy 9 lat temu przestało bić serce papieża, w oknach wielu domów zapalono symboliczne świeczki.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?