Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomnik Kaulfussa w Szczecinku w rozsypce

Rajmund Wełnic
Uszkodzony pomnik w parku
Uszkodzony pomnik w parku Rajmund Wełnic
Już prawie dwa lata trwa urzędnicza niemoc w sprawie renowacji szczecineckiego pomnika Jana Samuela Kaulfussa, a w międzyczasie zabytek uległ poważnej dewastacji.

Nagrobny pomnik XIX-wiecznego dyrektora gimnazjum księżnej Jadwigi stoi przy szczecineckim ogólniaku. Jest w coraz gorszym stanie, ostatnio ktoś urwał (lub odpadł sam) uchwyt ozdobnej czary wieńczącej obelisk. Dalsze zniszczenia są tylko kwestią czasu. Już dawno powinien być poddany renowacji, a perypetie z tym związane trwają już drugi rok.

Przypomnijmy - renowacja miała być przeprowadzona już w roku 2014. Pomnik był już nawet gotowy do transportu do pracowni rzeźbiarza Wiesława Adamskiego. Sprawę zablokował jednak miejski konserwator zabytków Paweł Połom: – Nikt nie może ruszyć pomnika bez pozwolenia konserwatorskiego, a ja nie nadałem sprawie żadnego biegu – mówił nam wówczas. Wybuchł mały skandal, oburzony był artysta, który – zresztą na zlecenie konserwatora – wykonał ekspertyzę pomnika i przygotował się do jego odnowienia. Wiesław Adamski napisał nawet gorzki list otwarty do konserwatora. Pomnik musiał przezimować zimę 2014/15 owinięty w foliowy worek.

Wydawało się, że w zeszłym roku sprawę uda się w końcu załatwić. Wiosną rok temu pisaliśmy, że są pieniądze na naprawę – 30 tys. zł wyłożyli dali niemieccy ziomkowie, 5 tys. zł miał dołożyć ratusz, a resztę kosztów pokryć starostwo, formalny właściciel pomnika Jana Samuela Kaulfussa.

I co? I nic. Minął kolejny rok i sprawa ani drgnęła. W międzyczasie konserwator zabytków zdążył przejść na emeryturę. A Siegfried Raddatz, szef szczecineckiego ziomkostwa, zmarł. Pomnik zaś niszczeje dalej. Stracił część wspomnianej czary, już wcześniej w rozsypce była konstrukcja spajająca płyciny, a między metalowymi płytami cokołu zieją szczeliny. Widać ogniska korozji. Dodajmy, że pomnik wykonano w pierwszej połowie XIX z tzw. żeliwa szarego, zwanego także żelaziwem, którego wówczas nie potrafiono jeszcze obrabiać i kuć. Materiał jest bardzo podatny na pękanie.

Cały czas trwa też załatwianie urzędniczych formalności. – Pomnik jest i był zabytkiem, ale jeszcze do niedawna nie był chroniony przez wpis do rejestru zabytków – mówi Dorota Raczkowska, kierowniczka koszalińskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. – Został tam wpisany 23 października zeszłego roku.

Paradoksalnie przeciąga to termin renowacji, bo teraz wszelkie prace przy pomniku trzeba uzgadniać z konserwatorem zabytków – wcześniej starostwo mogło to zrobić niejako na własną rękę. – 18 grudnia wydaliśmy właścicielowi zalecenia co to zakresu prac, a 11 lutego wpłynął wniosek o wydanie pozwolenia na renowację – mówi Dorota Raczkowska.

- Pozwolenie już mamy, myślę, że najdalej do końca marca pomnik zostanie już zabrany do naprawy przez specjalistyczną i bardzo doświadczoną firmę ze Szczecina – Jerzy Kania, dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego w Szczecinku, ma nadzieję, że do czerwca pomnik już powinien wrócić na swoje miejsce.

– Mamy też wycenę, na renowację powinno wystarczyć pieniędzy od ziomków. Szef szkoły także ubolewa, że wszystko tak długo trwa i dodaje, że sprawa urwanego uchwytu czary „jest badana” - już po napisaniu tego tekstu w wersji papierowej uchwyt do czary się znalazł i szef LO zapewnił nas, że zostanie przymocowany podczas renowacji.

Dodajmy, że to nie pierwsza dewastacja pomnika Kaulfussa. Ostatnio, zaledwie kilkanaście lat temu, wandale przeszli przez ogrodzenie i zdjęli urnę wieńczącą monument. Cudem ją odnaleziono. Wcześniej, w czasach PRL, gdy ślady niemieckiej obecności na tej ziemi niszczono, przed przetopieniem na żyletki obelisk uratował fakt, że dyrektor gimnazjum prowadził badania nad językiem polskim. Miał być za to i krzewienie mowy polskiej przeniesiony karnie przez Prusaków z Poznania do Szczecinka.

* * *
Jan Samuel Kaulfuss to jedna ze światlejszych postaci w 700-letniej historii Szczecinka. Tutejszym gimnazjum księżnej Jadwigi kierował w latach 1824-32. Łączy obie nacje tutaj mieszkające – Polaków i Niemców. Do szczecineckiego gimnazjum Prusacy zesłali go bowiem z Poznania za krzewienie polskości w trzeciej dekadzie XIX wieku. To zapewne pośrednio przyczyniło się do ocalenia nagrobnego pomnika dyrektora szkoły, która zawdzięcza mu lata rozkwitu. Po wojnie bowiem dość skrupulatnie usuwano bowiem ślady po niemieckich gospodarzach Szczecinka. Kaulfuss ówczesnym władzom nie przeszkadzał aż tak bardzo, jak obelisk upamiętniający Fryderyka Rödera, innego wybitnego dyrektora gimnazjum. Stały obok siebie koło ogólniaka jeszcze w latach 60. XX wieku, później pomnik Rödera zniszczono.

Pedagog ukończył filologię klasyczną w Halle, tu też obronił doktorat. Ten potomek protestanckich osadników z Niemiec, którzy osiedlili się w Wielkopolsce, był zafascynowany polską mową, jej bogactwem i formą, Kaulfuss głosił, że poznanie narodu wymaga wiele trudu i aby ów naród dobrze poznać, najpierw należy poświęcić wiele uwagi jego językowi. W Poznaniu pracował w gimnazjum Marii Magdaleny, a w roku 1813 założył pierwszą prywatną szkołę dla dziewcząt. Panny uczyły się polskiego, niemieckiego, francuskiego i włoskiego, a także rachunków, kaligrafii, historii, geografii, przyrody, religii, nauki moralności, robótek ręcznych, szycia, krawiectwa, rysunków oraz malarstwa.. Jako rektor gimnazjum w Szczecinku doprowadził je do rozkwitu i szkoła ponownie stała się magnesem przyciągającym zdolną młodzież z całego Pomorza Zachodniego. Po śmierci pedagoga wdzięczni uczniowie ufundowali mu pomnik nagrobny. Obelisk zwieńczony antyczną czarą stał na cmentarzu przy starym kościele św. Mikołaja. Po likwidacji nekropolii został przeniesiony do ogrodu domu dyrektora, a następnie koło szkoły nad jeziorem.

Komentarz

Do tej historii jak ulał pasuje cytat z bajki Krasickiego „wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły”. Już nawet dwa lata temu właściciel pomnika Kaulfussa mógł zostać naprawiny. Czemu miało służyć wpisanie pomnika do rejestru zabytków akurat w tym momencie? Ktoś kto do tego się przyczynił dobrze wiedział, że na długi czas urzędnicze formalności oddalą moment renowacji. I akurat w tym wypadku nie było to bez znaczenia, po zabytek uległ dalszej dewastacji. Przecież gdyby renowacji dokonano bez konieczności uzgodnień z konserwatorem – a pomnik był już gotowy do przenosin do pracowni - to przecież nikt by go nie pomalował na różowo i nie dospawał kokardki.

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!