Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zwykli biegacze ze Szczecinka. Niezwykli ludzie, czyli co dają wybiegane kilometry

Magdalena Michalska
Marcin Bocheński (w czerwonej koszulce) podczas zeszłorocznego startu w wałeckim Biegu Filmowym na 10 km
Marcin Bocheński (w czerwonej koszulce) podczas zeszłorocznego startu w wałeckim Biegu Filmowym na 10 km Archiwum własne
Marcin Bocheński - miłośnik biegania, koordynator parkrun Szczecinek i inicjator powstania Teamu Biegowego Szczecinek opowiada o swojej pasji i przygotowaniach do Memoriału Osińskiego.

Jak rozpoczęła się pana przygoda z bieganiem?

Przełomowym momentem, w którym postanowiłem zadbać o swoją kondycję fizyczną, były czterdzieste urodziny. Jak wiele innych osób w tym wieku dokonałem pewnego podsumowania różnych obszarów życia i uznałem, że warto by wprowadzać zmiany. Początkowo zainteresowałem się wspinaczką skałkową, jest to jednak bardzo angażujący sport - wymagający niezłej kondycji i zgubienia kilku zbędnych kilogramów. Aby poprawić sylwetkę i ogólną wydolność zwróciłem się więc w stronę biegania i tak już pozostało.

Bieganie kojarzymy jako sport dla samotników, tymczasem pan zainicjował powstanie grupy zrzeszającej biegaczy z całego Szczecinka.

Trenując na najpopularniejszych szczecineckich trasach, często spotykałem ludzi, którzy przeżywali podobną przygodę ze sportem jak ja. W zupełnie naturalny sposób dzielili się informacjami, wspierali wzajemne dążenie do celu i dopingowali. W tych okolicznościach po raz pierwszy zaświtała mi myśl o zjednoczeniu ich pod wspólnym szyldem. Nie tracąc czasu postanowiłem działać. Byłem pełen entuzjazmu, zwłaszcza że pomysł spodobał się panu Romanowi Tobole - doświadczonemu animatorowi sportu i mojemu autorytetowi w kwestiach biegowych. Naszym celem było stworzenie szczecineckiej grupy biegowej, a cenzusem czasowym XXX Memoriał Winanda Osińskiego. Ku mojej wielkiej radości wszystko udało się doskonale i we wspomnianym biegu ulicznym wystartowało już około 100 biegaczy ze Szczecinka, w tym duża grupa naszych członków.

Jak na chwilę obecną wygląda kondycja Teamu Biegowego Szczecinek?

Zaangażowany w inne projekty biegowe przekazałem przysłowiową pałeczkę lidera samym biegaczom. Inicjatywa zaczęła żyć własnym życiem, gromadząc co niedzielę od kilku do kilkunastu biegaczy na wspólnym treningu. Regularnie też Team uczestniczy w biegowych imprezach masowych, maratonach i półmaratonach na terenie kraju i poza jego granicami. Teamowcy pojawiają się licznie na trasie organizowanych przeze mnie cyklicznie co sobotę biegów parkrun na dystansie 5 km. W ubiegłym roku, podczas I Szczecineckiego Weekendu Biegowego, w ramach biegu na 15 km odbyły się również mistrzostwa TBS.

W grupie biega się raźniej?

Na pewno przyjemniej! Poza tym obecność większej liczby ludzi dobrze wpływa na motywację do podejmowania wysiłku przy kiepskich warunkach pogodowych lub kiedy zdarzy się na wyjątkowo kiepski dzień.

Lato w Polsce to zaledwie dwa, trzy słoneczne miesiące. Czy pogoda nigdy nie zniechęciła pana do wysiłku?

Powiedzenie popularne wśród osób aktywnych mówi, że nie ma czegoś takiego jak zła pogoda, są tylko nieodpowiednio ubrani biegacze. Dysponujemy przecież odzieżą, która osłoni nas od słoty, wiatru czy wyjątkowego skwaru. Jedyną wymówką „pogodową” jest temperatura poniżej minus dziesięciu stopni Celsjusza! Choć, jak wiem z własnego doświadczenia, ją również można przezwyciężyć.

Co takiego dają sporty biegowe, czego nie zaznamy trenując inne dyscypliny?

Poza czysto fizycznymi aspektami, do których należą relatywnie szybkie tempo poprawy wydolności i redukcja masy ciała, dochodzi też aspekt zdrowia psychicznego. Jak mawia Roman Toboła: „Każdy problem znika na piętnastym kilometrze. Tylko trzeba tam dobiec.”

Który start traktuje pan jako największy osobisty sukces?

Nie potrafię odpowiedzieć na tak postawione pytanie, ponieważ osiągnąłem już etap, na którym to sam trening, a nie jego wynik, stanowi nagrodę. Dla mnie zwycięzcą jest każdy człowiek, który zdecydował się wstać z kanapy i zrobić coś dla siebie. Oczywiście, jako początkujący biegacz byłem znacznie bardziej zainteresowany wszelkimi pomiarami, biciem życiowych rekordów czy osiąganiem określonych czasów. Patrząc w tych kategoriach najdłuższy dystans, jaki dotychczas pokonałem, to dwadzieścia jeden kilometrów.

Kto jest dla pana prawdziwym idolem w kwestiach sportowych?

Na naszym rodzimym podwórku to wspomniany już Roman Toboła - weteran biegów długodystansowych i spiker komentujący wydarzenia biegowe na ponad sześćdziesięciu metach w kraju. W skali świata natomiast szczerze podziwiam ultramaratończyka Scotta Jurka, który ze względu na żelazny organizm i udział w najtrudniejszych biegach globu nazywany jest „królem bólu”.

Mam wrażenie, że moda na bieganie zatacza coraz szersze kręgi.

To prawda. Kiedy zgłaszałem swój akces do udziału w tegorocznym półmaratonie poznańskim - a było to zaledwie kilka dni po uruchomieniu stosownej strony internetowej - miałem już numer 8545! Zjawisko to wiążę z coraz większą świadomością ludzi dotyczącą profilaktyki zdrowia oraz, co tu ukrywać, silną koncentracją współczesnego świata na wyglądzie. Niezależnie jednak od pobudek przyświecających biegaczom - popieram je o ile pomagają podtrzymać motywację do treningu.

Jak ocenia pan atmosferę panującą na masowych imprezach sportowych? Czy obecność kibiców pomaga?

Start w masowym biegu ulicznym to zaiste niezapomniane przeżycie. Doping, oklaski, słowa zachęty, a przede wszystkim niezwykle serdeczna atmosfera powodują, że biegacze przekraczają linię mety jak na skrzydłach i osiągają czasy, o jakich dotąd nie śnili. Z drugiej strony to również zjawisko nieco zwodnicze, bo w takich okolicznościach łatwo o kontuzję lub przeforsowanie mięśni - i wówczas najlepszy bieg życia może być również ostatnim w karierze.

Czy trzy miesiące to czas wystarczający, aby przygotować się do biegu takiego jak Memoriał Winanda Osińskiego?

Jak najbardziej. Wszyscy którzy dotąd nie próbowali, a chcieliby wystartować na dystansie 10 kilometrów, powinni zacząć przygotowania właśnie teraz.

Jakich porad może pan udzielić osobom początkującym? Co powinny robić, aby się zmobilizować, a następnie utrzymać motywację?

Pierwszym błędem początkujących biegaczy jest to, że biegają za szybko. Zainspirowani doświadczonymi zawodnikami próbują im dorównać i przeżywają frustrację. Dlatego też wspólnie z SAPIK-iem opracowaliśmy specjalną ulotkę „Szczecinek dla biegaczy”, gdzie przedstawiamy szereg porad i przykładowych planów treningowych. Ćwicząc trzy razy w tygodniu w oparciu o zawarte w nich wskazówki powinniśmy osiągnąć wynik trzydziestu minut ciągłego biegu w okresie sześciu tygodni. Poza tym już na wstępie każdy potencjalny biegacz powinien wbić sobie do głowy, że sukces tkwi w regularności treningu, nie jego szybkości. Nie jest żadnym wstydem zaczynać od marszobiegów lub nawet po prostu od marszu i wraz z upływem czasu stopniowo wydłużać jego dystans i tempo.

A kwestia diety? Czego unikają biegacze?

Na własnym przykładzie mogę powiedzieć, że jedną z piękniejszych stron tego sportu jest właśnie możliwość przekąszenia czegoś słodkiego, jako formy nagrody po ciężkim treningu. Jest to dyscyplina na tyle wysiłkowa, że najzwyczajniej w świecie nie wymaga żelaznej dyscypliny żywieniowej utrzymywanej przez cały rok. Z reguły na poziomie amatorskim pewne obostrzenia w diecie stosuje się tylko przed startami.

Wiem, że biegaczom nie jest obca również idea niesienia pomocy innym.

Atrakcyjność biegania rzeczywiście pozwala wykorzystać je czasem dla wyższych celów. Jako parkrun Szczecinek organizowaliśmy biegi z pieskami, aby pozyskać fundusze dla szczecineckiego schroniska dla zwierząt, cyklicznie uczestniczymy też w akcji Szlachetna Paczka i wspieramy WOŚP. W 2013 roku natomiast włączyliśmy się do ogólnopolskiej akcji zbierania funduszy na leczenie onkologiczne dla ciężko chorej koleżanki - biegaczki. Po roku oczekiwania otrzymaliśmy wiadomość, że wygrała z chorobą i zwycięsko ukończyła swój bieg po życie. To był bez wątpienia nasz najważniejszy start!

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!