Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy boją się norek amerykańskich

Rajmund Wełnic
Mieszkańcy Mieszałek wieszają transparent protestacyjny
Mieszkańcy Mieszałek wieszają transparent protestacyjny Rajmund Wełnic
Mieszkańcy Mieszałek w gminie Grzmiąca są przerażeni budową fermy norek w pobliżu ich wsi. Boją się smrodu, much i uciekających gryzoni.

Najbliżej planowanej fermy na około 40 tysięcy norek amerykańskich stoi dom Andrzeja Madeja: - Inwestor jeszcze nie wystąpił o warunki zabudowy, ale już prowadzi przygotowania – mówi i dodaje, że jego dom jest 100 metrów od granicy działki. – Mój szwagier pracuje pod Drawskiem w takiej samej odległości od fermy norek i mówi, że w lecie nie mogą się napić herbaty, zostawić jedzenia, bo wszystko momentalnie obsiadają roje much. Smród jest trudny do zniesienia. Przez 30 lat, gdy odziedziczyłem po rodzicach gospodarstwo powiększyłem je z 8 do 40 hektarów, inwestowałem w maszyny odkładając remont domu i inne wydatki. I teraz chciałem godnie żyć, a funduje mi się coś takiego za płotem? Nie ma mowy, jako sąsiad będę stroną w postępowaniu i zrobię wszystko, aby ferma tu nie powstała.

Podobnego zdania jest większość mieszkańców Mieszałek. Na większości domów i płotów we wsi wiszą transparenty sprzeciwiające się planom budowy. – Mój dom stoi naprzeciwko wjazdu do przyszłej fermy, przecież ja okna nie otworzę, bo tak będzie śmierdzieć lub naleci mi much, jak ja mam tu żyć – denerwuje się pan Piotr. – Poza tym norki często uciekają, roznoszą choroby i stwarzają zagrożenie dla zwierząt domowych i dziko żyjących. Mieszkańcy nie zamierzają się ograniczać do słownych protestów. Już poprosili o pomoc ekologów i posłankę ze Szczecinka Małgorzatę Golińską oraz działaczy organizacji „Otwarte klatki” walących z przemysłową hodowlą zwierząt futerkowych. – Pani z „Otwartych klatek” powiedziała nam, że mitem jest, iż hodowle dają miejsca pracy, bo do ich obsługi potrzeba dosłownie jednej, dwóch osób – mówi Andrzej Madej.

Wójt Grzmiącej Tadeusz Hajkowicz mówi, że inwestor sprytnie wykorzystuje luki w prawie. – Ferma w tym miejscu, choć to blisko zabudowań i obszary Natura 2000 nie wymaga decyzji środowiskowej – mówi i wyjaśnia, że przedsiębiorca kupił działkę od prywatne osoby i na razie zgłosił do starostwa zamiar budowy wiat z przeznaczeniem gospodarczym. Sposobów, aby to zablokować na razie więc nie ma. Prace porządkowe i przygotowawcze już trwają. – Tych wiat ma być 286, każda o wymiarach około 5 na 5 metrów, bez trudu można tu potem umieścić klatki i wystąpić z wnioskiem o zmianę przeznaczenia na cele hodowlane. Szacuje się, że zmieści się tu prawie 40 tysięcy norek, z czym zresztą inwestor specjalnie się nie kryje – mówi Tadeusz Hajkowicz. – Takie są przepisy, które otwierają furtkę do powstania fermy. Wójt – sam z zawodu lekarz weterynarii – doskonale wie, jakie są uciążliwości związane z sąsiedztwem ferm zwierząt futerkowych. – Moim zdaniem norki, jakie mogą uciec, stwarzają też zagrożenie dla całego ekosystemu – mówi. – Od lat norka amerykańska nie może się doczekać wpisania na listę obcych gatunków inwazyjnych, co utrudniłoby budowę ferm.

Przypomnijmy, że podobny problem mieli niedawno mieszkańcy Gwdy Małej i Wielkiej koło Szczecinka. W pobliżu tej pierwszej wsi inwestor spod Nowogardu także chciał stawiać fermę norek. Po protestach i burzliwym spotkaniu hodowca ostatecznie wycofał się ze swoich planów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!