Ostatni członkowie PSS Społem w Szczecinku, których zostało kilkudziesięciu, podjęli uchwały o likwidacji spółdzielni. Los firmy przypieczętowano wymaganą większością ¾ głosów, choć nie brakowało opinii, że mogła ona dalej spokojnie działać. - Ale taka była wola ludzi, myślę, że to przez prawo spółdzielcze, które nie pozwala dziedziczyć ani sprzedawać udziałów w spółdzielni - mówi jedna z członkiń spółdzielni. - Owszem, swój udział można sprzedać i wystąpić ze spółdzielni, ale wtedy tylko dostanie się jego nominalną wartość.
A nie jest tajemnicą, że główną wartość szczecineckiego PSS stanowią resztki dawnego majątku. Resztki, ale wciąż warte ogromne pieniądze. Chodzi głównie o kompleks nieruchomości przy ulicy Wyszyńskiego z dawną restauracją Gryf, gdzie przed wojną mieścił się ekskluzywny dom handlowy Gustawa Ramelow. Dziś lokale tu - i w pobliskim pasażu handlowym - wynajmuje kilkudziesięciu przedsiębiorców. Górne piętra zajmują mieszkania z kilkunastoma lokatorami. Społem ma jeszcze sklep przy ulicy Gdańskiej i działkę przy ulicy 1 Maja. Ich wartość oszacuje niebawem biegły, potem ogłoszony zostanie przetarg i - jeżeli znajdzie się nabywca - jeszcze w tym roku cały majątek zostanie sprzedany. Po rozliczeniu aktywów i pasywów pieniądze - zapewne około kilku milionów złotych - będą podzielone między członków spółdzielni. - Spółdzielcy postanowili podzielić się tym co zostało, choć niektórzy woleli żyć z czynszów i dywidendy wypłacanej co roku z zysku, ale to większość decyduje - rozkłada ręce nasz rozmówca.
Mieczysław Rynkiewicz, który w jednym z pomieszczeń Gryfa prowadzi punkt napraw sprzętu AGD, uważa, że PSS wcale tak szybko nabywcy na atrakcyjnie położoną nieruchomość nie znajdzie. - Tu wszystko, dosłownie wszystko jest do kapitalnego remontu - mówi i z nostalgią wspomina czasy, gdy Społem było prawdziwą potęgą w Szczecinku. - Pamiętam, jak w latach 60., gdy jako maturzyści musieliśmy zapisywać do PSS, aby móc tam wypożyczyć naczynia na studniówkę. Nawet kilka składek zapłaciłem.
Społem nie miało poważniej konkurencji na szczecineckim rynku jeszcze w latach 90. Zatrudniało setki osób, miało wielu członków. Prowadziło własne targowisko, miało masarnię, piekarnię, sieć sklepów, restaurację i "okręt flagowy", czyli słynny "blaszak". Zamiast się rozwijać, jak wiele podobnych spółdzielni w kraju, PSS popadł w permanentny kryzys. Przegapił moment przekształceń w handlu, jego sklepy niewiele się zmieniły od czasów PRL, a prywatna konkurencja nie spała. Wyrok na spółdzielnię przypieczętowały pierwsze markety. Firma utrzymywała się jeszcze na powierzchni sprzedając koleje nieruchomości, w tym "blaszak". W końcu postawiono ją w stan upadłości. Po jej zakończeniu i spłaceniu wierzycieli okazało się, że co nieco majątku jeszcze zostało. O najcenniejszego Gryfa Społem stoczyło zwycięski sądowy pojedynek z miastem, które miało ochotę na przejęcie budynku w centrum Szczecinka. Przez ostatnie lata PSS zatrudniał ledwie kilka osób, żadnej działalności handlowej nie prowadził i żył z wynajmów.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?