Kłopoty wielkopolskiej policji po fatalnej pomyłce są coraz większe. Okazuje się, że interwencja około 20 uzbrojonych po zęby antyterrorystów z Poznania w podszczecineckim Sitnie odbyła się bez zgody prokuratora. I zgody tej nie udało się uzyskać już po fakcie.
Policja nie zachowała umiaru i spowodowała straty
- W uzasadnionych przypadkach można przeprowadzić przeszukanie, ale w terminie do 7 dni trzeba wystąpić o jego zatwierdzenie, co policja uczyniła - mówi mecenas Mirosław Wacławski, pełnomocnik poszkodowanej rodziny. - Mam jednak przed sobą postanowienie prokuratora rejonowego w Złotowie, który odmówił zatwierdzenia przeszukania.
Uzasadnienie tej decyzji jest dla wielkopolskiej policji miażdżące. - Prokurator wskazał, że złamano art. 227 kodeksu postępowania karnego poprzez niezachowanie umiaru podczas akcji oraz poszanowania godności osób, których czynność dotyczyła i spowodowanie strat. Śledczy uznali ponadto, że akcję antyterroryści przeprowadzili bez weryfikacji danych uzyskanych w toku innego postępowania, a mających wskazywać, że na posesji znajdują się skradzione maszyny.
Postanowienie prokuratora jest nieprawomocne, można na nie złożyć zażalenie do sądu. - W tej sytuacji nasze doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień przez policję rozszerzamy o bezprawne pozbawienie wolności - mówi Mirosław Wacławski.
Do chwili zamknięcia tego numeu „Głosu Koszalińskiego” nie udało nam się uzyskać stanowiska poznańskiej policji o decyzji prokuratora. Wcześniej rzecznik prasowy komendy wojewódzkiej przepraszał za naszym pośrednictwem poszkodowanych.
Akcja w Dniu Kobiet
Przypomnijmy, 8 marca w Dniu Kobiet oddział antyterrorystów z Poznania dokonał bulwersującego przeszukania posesji w Sitnie koło Szczecinka, gdzie mieszkała spokojna, niewinna rodzina. Tego wieczoru domowników postawił na nogi łomot taranowanej bramy. Na teren posesji wbiegło około 20 mężczyzn w kominiarkach, z długą bronią w rękach. Właściciel wyszedł na zewnątrz zobaczyć, co się stało, przez napastników został przewrócony na ziemię, wciśnięty kolanem w błoto. Przyłożono mu pistolet do głowy, wszystko przy wtórze krzyków i wulgaryzmów. Leżał tak skuty ponad godzinę.
Po chwili to samo spotkało jego syna, a żonę przyciśnięto do ściany, uszkadzając okulary. Przerażeni domownicy nie wiedzieli, co się dzieje, kim są zamaskowani napastnicy. Grozę potęgowały krzyki, błyskające „koguty”, mieszkańcy skuci kajdankami i ślady laserowych celowników wymierzonych w ludzi. W czasie akcji poturbowano też psa, a na podwórku znaleziono potem kilka łusek po pociskach broni gładkolufowej.
Dodajmy, że w tym czasie w domu były żony obu mężczyzn oraz dwoje małych dzieci - trzyletnie i zaledwie kilkutygodniowe. Cała akcja trwała około dwóch godzin. Całe zajście okazało się pomyłką, w innym śledztwie ktoś wskazał, że pod tym adresem ma być broń i kradzione maszyny budowlane.
Poseł pyta ministra
Wyjaśnień w tej sprawe od ministra spraw wewętrznych domaga się także szczecinecki poseł Radosław Lubczyk, który złożył oficjalną interpelację w Sejmie.
Zobacz także: Kołobrzeg: Proces policjantów z Kołobrzegu oskarżonych o nadużycia tasera wobec zatrzymanego
POLECAMY:
Pościg pod Koszalinem za sprawcami kradzieży
Droga S6. Obwodnica Koszalina i Sianowa rok później
Kolorowy korowód przemaszerował ulicą Zwycięstwa
Weekend w klubie Prywatka w Koszalinie
Historia dworca w Koszalinie na zdjęciach
44. edycja Rajdu Monte Karlino za nami
Zachęcamy również do korzystania z prenumeraty cyfrowej Głosu Koszalińskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?