Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W województwie zachodniopomorskim dzieci rodzi się za mało

Joanna Boroń
Archiwum
Jest nas coraz mniej. Czy program „500+” zmieni bilans urodzeń?

Posłowie prowadzą właśnie burzliwe dyskusje na temat programu 500+. Ostateczna decyzja, co do wprowadzenia dopłat dla dzieci, zapadnie lada dzień. Zdaniem wnioskodawców, czyli Prawa i Sprawiedliwości, dzięki temu rozwiązaniu dzieci będzie przybywać. Na razie z roku na rok nowych obywateli jest mniej, szczególnie w naszym regionie.

Spójrzmy na liczby: według danych szczecińskiego Urzędu Statystycznego dotyczących urodzeń, w ciągu 10 lat liczba dzieci przychodzących na świat spadła z 16.100 do 15.500. Zachodniopomorskie jest jednym z województw, które ma ujemny przyrost naturalny (czyli różnice między zarejestrowanymi zgonami a liczbą urodzonych dzieci).

W siedzibie województwa co roku rodzi się około 3500 dzieci, za nim jest powiat stargardzki i koszaliński. Miasto Koszalin jest też przykładem, że populacja nam się powoli kurczy. - W ubiegłym roku w Koszalinie wydano 1890 aktów urodzeń, tylko o 10 mniej niż rok wcześniej - mówi Grzegorz Śliżewski w imieniu koszalińskiego ratusza. Nowi mieszkańcy to nie jedyny czynnik wpływający na liczebność naszej populacji. - W 2015 roku zanotowaliśmy 1630 zgonów, o 125 więcej niż w roku 2014 - zdradza.

Gorzej z demografią jest też i w Szczecinku. W roku 2015 w mieście zameldowano 285 nowo narodzonych. Rok wcześniej było ich 317, czyli można powiedzieć, że na świat przyszła jedna klasa mniej. Od lat notowany jest także minusowy przyrost naturalny - w roku 2015 zmarło bowiem 356 mieszkańców Szczecinka, czyli 71 więcej niż się urodziło.

Kołobrzeg wyjątkiem też nie jest. Jak pokazują dane GUS, w powiecie kołobrzeskim przyrost naturalny jest ujemny i wynosi minus 95. Dzieci urodziło się 621, zgonów zarejestrowano 715.

Urząd Marszałkowski, by zawalczyć z tę spadkową tendencję, planuje wprowadzić w życie wart 11,5 miliona złotych projekt „Region dla rodziny”, czyli m.in. liczne ułatwienia i ulgi dla rodzin z dziećmi.

Jako przykład weźmy Szczecinek, jedno z największych miast w regionie. Od lat zanotować w nim można minusowy przyrost naturalny - w roku 2015 zmarło bowiem 356 mieszkańców Szczecinka, czyli 71 więcej niż się urodziło. I tak jest od kilku lat. Ubywa też zameldowanych mieszkańców miasta - na koniec minionego roku było ich 38 423, czyli o blisko 400 mniej niż na koniec roku 2014. Tę wyrwę pokoleniową z roku na rok będzie coraz trudniej załatać.

Koszalin, największe miasto w regionie, od lat jest na ”minusie”. W 2013 roku przyrost naturalny wyniósł minus 1,7 procent. Do tego należy doliczyć migrację - w 2014 roku z Koszalina wyprowadziło się więcej osób niż w nim zamieszkało (minus 1,5 procent).

Jak wyjść na plus?

Zapytaliśmy, co można zrobić, by sytuację odwrócić? - Odpowiedź jest prosta, ale niełatwo ją wprowadzić w życie - mówi ekonomista Kamil Antkowiak, który dwa lata temu wyprowadził się z rodziną do Poznania. - Trzeba ludziom stworzyć warunki do godnego życia, a to oznacza dobrą pracę, z gwarancją zatrudnienia na dłuższy czas. Wtedy nie tylko będą migrować do Koszalina, Kołobrzegu czy Szczecinka, ale i zaczną myśleć o rodzinie. A program 500+? Rozsądnie myślący człowiek nie zdecyduje się na dziecko dlatego, że ktoś mu do niego „dopłaci” - komentuje.

Wielu mieszkańców (też za pośrednictwem naszego forum) zwraca uwagę na najważniejszy ich zdaniem problem: brak warunków do posiadania dzieci.

Jedna z Czytelniczek, Paulina, podaje przykład. - W naszych realiach rodzina nie jest w stanie się utrzymać z jednej pensji. Jeśli pojawi się dziecko, to trzeba mu zapewnić opiekę. Tymczasem żłobek czy przedszkole to żaden pewnik. Nie każdy ma dziadków pod ręką. Niania? Kogo na nią stać? - pyta. Sama ma dziecko „odchowane”. - Syn poszedł do szkoły. Choć bardzo bym chciała drugie, to się nie zdecyduję, bo z dwójką dzieci to nie wiem jak byśmy sobie poradzili.

Maria Konieczko z Koszalina na sprawę spogląda z jeszcze innej perspektywy. - Nikt nie może nam dać gwarancji, że urodzimy zdrowe dziecko. Jako pielęgniarka mam do czynienia z rodzicami ciężko chorych dzieci. Walka o dzieci pochłania nie tylko cały ich czas. Bezpłatna służba zdrowia to fikcja. Myślimy z mężem o dzieciach, ale z lękiem. Państwu zależy na plusowym przyroście naturalnym, ale - mam wrażenie - nie dość zależy im na tym, by zaopiekować się dziećmi już urodzonymi.

Opinie internautów
@ck: Do tej pory nie przyjęto wnuków do żłobka, bo za daleko byli w kolejce ze względu na zarobki rodziców, teraz nie przyjmą wnuków do przedszkola, bo cały rocznik trzylatków będzie zatrzymany gdyż 6-latki pozostaną w przedszkolach ze względu na zmianę ustawy o szkolnictwie. My nie możemy zaopiekować się wnukami, bo podniesiono nam wiek do emerytury o 7 lat , a więc pozostaje im niania, oczywiście, na czarno.

@rodzic: Nikt nie zagwarantuje przyszłym rodzicom, że te 500 zł na drugie i następne dziecko będzie obowiązywało do końca świata i jeden dzień dłużej. Nastąpi zmiana władzy i wymyśla nowe dodatki, a te 500 zł zabiorą.

@fandyszowa: Mam 4 dzieci, pomimo dużego stażu pracy możliwość zarobku to minimalna krajowa. Wolałabym mieć duże pobory i bez dodatków, skoro pobory są jakie są, to świadczenie 500 plus w moim przypadku daje gwarancję, że starczy na czynsz w razie utraty pracy.

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!