Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dopalacze w Koszalinie. Mieszkańcy są bezsilni i proszą o pomoc

Joanna Boroń
Blisko 60 najemców i mieszkańców Jowisza domaga się zrobienia porządku z dopalaczami. Tylko w ciągu tego tygodnia policja interweniowała w tej sprawie cztery razy.
Blisko 60 najemców i mieszkańców Jowisza domaga się zrobienia porządku z dopalaczami. Tylko w ciągu tego tygodnia policja interweniowała w tej sprawie cztery razy. archiwum
Blisko 60 najemców i mieszkańców Jowisza domaga się zrobienia porządku z dopalaczami. Tylko w ciągu tego tygodnia policja interweniowała w tej sprawie cztery razy.

Kilka tygodni temu pisaliśmy na naszych łamach o ofiarach tzw. dopalaczy, szkodliwych paranarkotyków, które kupić można w centrum Koszalina, w Jowiszu. Ten problem ma jeszcze inny wymiar. Ofiarami są nie tylko ci, którym te preparaty szkodzą, ale i ludzie, którzy mają pecha mieszkać lub pracować niedaleko punktu, w którym sprzedawane są te "specyfiki".

Rujnują biznes i życie
W piśmie podpisanym przez 59 osób czytamy: "Z uwagi na sprzedaż dopalaczy, nasze lokale tracą na wartości i atrakcyjności. Mamy problemy z ich sprzedażą lub wynajęciem. Nasi najemcy rezygnują, bo są śmiertelnie wystraszeni, boją się o swoje życie, zdrowie. Ponadto klienci lokali nie wracają, a to wpływa na dochody. Całe dnie i noce nie mamy spokoju. Nie możemy normalnie żyć, ani pracować. Młodzież "po spożyciu "dopalaczy jest agresywna, niebezpieczna".

- Jeśli ktoś nam nie wierzy, to zapraszamy - denerwuje się jedna z czytelniczek (wszyscy lokatorzy proszą o zachowanie anonimowości). - Awantury, zaczepki, wybuchy agresji... z tym musimy się mierzyć każdego dnia. Ci ludzie są jeszcze mniej przewidywalni niż pijacy. A Jowisz to nie tylko butiki i inne lokale użytkowe, to też mieszakania, które zajmują rodzice z dziećmi.
Rzeczywiście objawy zażycia dopalaczy są podobne, jak te po narkotykach - m.in. niepokój, nadpobudliwość, kołatanie serca, oraz agresja.

- W głowach nam się nie mieści, że w cywilizowanym kraju, w centrum miasta, można sprzedawać te "preparaty" tak samo, albo nawet i bardziej niebezpieczne od narkotyków. Że też władza nie jest w stanie rozwiązać tego problemu - denerwuje się jedna z pań.

Sytuacja patowa

Zarządca, czyli "Posesja", na podpisane przez 59 mieszkańców i najemców pismo, zareagował prośbą do właściciela lokalu, by wypowiedział uciążliwemu najemcy umowę. Na razie reakcji na to pismo brak. - Obawiamy się jednak, że to nic nie da - mówi jedna z naszych czytelniczek. - Wiemy, że umowa obowiązuje do stycznia. To dla nas jeszcze pół roku koszmaru.

Jako wspólnota, lokatorzy i najemcy mają ograniczone pole manewru. Mecenas Katarzyna Kowalska: - W tej sytuacji wspólnota nie ma podstaw do eksmitowania najemcy.

Jedynym rozwiązaniem - zdaniem naszych rozmówców - jest zamknięcie lokalu, lub zmuszenie właścicieli do jego zamknięcia lub przeniesienia. W swoim piśmie proponują stworzenie komisji, która zajmie się tą sprawą. - Wierzymy, że kontrole sanepidu, policji, konfiskata czy kontrole z ramienia Urzędu Kontroli Skarbowej, mogą pomóc - mówią. Z takimi wnioskami byli już w wielu instytucjach, u prezydenta miasta, u komendanta policji, w koszalińskim sanepidzie.

Policja częstym gościem
Tymczasem tylko w tym tygodniu koszalińscy policjanci interweniowali w sprawie dopalaczy cztery razy. Razem z pracownikami sanepidu zajęli też do badania około 11oo opakowań sprzedawanych w punkcie substancji.
- Znamy problem Rzecznik koszalińskiej policji komentuje Monika Kosiec. - Reagujemy na zgłoszenia mieszkańców, sami też interweniujemy. Naprawdę robimy wszystko, co w naszej mocy.

Sanepid sprawdza i karze
Koszaliński sanepid firmę, która wprowadza tzw. dopalacze do obrotu, kontrolował już 15 razy - gdy zajmowała lokal z Milenium oraz w po jego przeniesieniu do Jowisza. Nałożył też na nią kary na kwotę około 200 tysięcy złotych. Zgodnie z przepisami to właśnie inspekcja sanitarna może żądać wycofania substancji z obrotu i nałożyć karę od 20 tys. do 1 miliona zł. Na wyniki próbek pobranych w tym tygodniu przyjdzie poczekać kilka tygodni. - Próbki, a zwykle jest ich kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt, bo różnią się nazwą i deklarowanym składem, wysyłamy do specjalistycznego laboratorium w Szczecinie - zdradza Rafał Schmidt z koszalińskiego sanepidu.

Sposób wrocławski
Służby szukają skutecznej metody na ukrócenie tego procederu - np. wrocławscy prokuratorzy oskarżają sprzedawców dopalaczy z art. 165 kodeksu karnego - za narażenie życia i zdrowia wielu osób, co umożliwia skazanie nawet na 8 lat. Czy to okaże się skuteczne? Życie pokaże.

Dopalacze, czyli co?

Dopalacze, zwane smart drugs, to preparaty zawierające w swym składzie substancje psychoaktywne, których produkcja, sprzedaż , reklamowanie jest obecnie w Polsce ustawowo zakazane. Zdarza się, że udając produkty kolekcjonerskie, kadzidła, czy sole do kąpieli,
oferowane są w nielegalnej sprzedaży.

Dopalacze na ogół działają podobnie do klasycznych narkotyków, niekiedy również silniej. Jednak, z uwagi na to, że dopalacze znane są od niedawna, na temat większości z nich wciąż nie ma wiarygodnych danych dotyczących pełnych skutków ich szkodliwości.

W skład dopalaczy wchodzi wiele rozmaitych substancji. Wśród nich znalazły się m.in. pestycydy stosowane głównie do zwalczania szkodników. Częstym składnikiem jest również ołów, jeden z najbardziej toksycznych metali ciężkich, który kumuluje się w organizmie - w kościach, nerkach, mózgu.

Często w składzie dopalaczy znajduje się amfetamina lub jej pochodne.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!