Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Protestujący rolnicy: Nie chcemy zostać parobkami w swoim własnym kraju

Sylwia Zarzycka
Radek Koleśnik
Protest - Jak oddamy tę ziemię , to już nigdy na nią nie wrócimy - mówią Zenon i Tomasz Okupscy, ojciec i syn, rolnicy z Niegoszczy w gminie Mielno.

Obaj biorą udział w protestach rolników w Zachodniopomorskiem. Traktorami wyjechali na drogi krajowe, by zainteresować wszystkich tym, jak wygląda w Polsce dzierżawa ziemi należącej do Agencji Nieruchomości Rolnych. Dlaczego protest miał miejsce właśnie w naszym województwie?- Bo u nas choć to oficjalnie nie jest możliwe, 60 procent ziemi jest wykupione przez zachodni kapitał - mówi Zenon Okupski.

On i jego syn pierwsze umowy na dzierżawę agencyjnej ziemi podpisali w 2004 roku. - Były sporządzone na trzy lata, bez jednego dnia. I tu tkwił haczyk, bo zgodnie z prawem nie mogliśmy się starać o prawo kupna tej ziemi. Okres dzierżawy szybko minął. W międzyczasie ojciec i syn przystąpili do unijnego programu rolnośrodowiskowego promującego ekologiczną uprawę ziemi i podpisali umowy, których bez agencyjnej ziemi nie mogli dotrzymać. Zwrócili się do agencji o przedłużenie umów dzierżawy. - Tym bardziej, że gdy podpisywaliśmy umowę rolnośrodowiskową z Agencją Restrukturyzacji i Moderniazcji Rolnictwa, to mieliśmy powiedziane, że przedłużenie umowy dzierżawy to formalność. Ale z ANR dostaliśmy odmowy. Bez żadnego uzasadnienia, czyli "nie, bo nie" - mówi Zenon Okupski. Sprawa oparła się o sąd. - Sąd kazał przedłużyć umowy. - U mnie sędzia sugerowała dzierżawę na dziesięć lat , ale prawnicy agencji nawet o tym słyszeć nie chcieli - mówi Tomasz Okupski. Najpierw zaproponowali Okupskim dwu-, a potem przy ich zdecydowanym sprzeciwie, pięcioletnią dzierżawę. - Bez prawa przedłużenia umowy - zaznaczają ojciec i syn. - Ale co mieliśmy robić, byliśmy podstawieni pod ścianą. Nie było mowy o żadnych negocjacjach. "Albo podpisujecie tę, albo żadną" - słyszeliśmy.

Obie umowy dzierżawy skończyły się w zeszłym roku. Agencja nie wyraziła zgodny na dalszą dzierżawę. Okupscy ziemi nie zdali. - Jak ją oddamy, to już tu nie wrócimy - mówią. W lutym spodziewają się rachunku za bezumowne korzystanie z tych gruntów. - Ma to być pięciokrotny czynsz dzierżawny. Ale ile dokładnie nie wiemy, bo zgodnie z pismem za podstawę agencja może przyjąć wysokość czynszu, jaką uzyskałaby na przetargu - mówią.
Tomasz Okupski miał jeszcze do września zeszłego roku wydzierżawione 14 hektarów. I w tym wypadku ANR nie zgodziła się na przedłużenie umowy. - Dla nas ta ziemia to być, albo nie być - mówią.

Dlaczego agencja nie chce przedłużyć im dzierżawy? - Bo tam liczą się słupki. My jesteśmy w stanie dać za dzierżawę 700 - 800 złotych, a "słup" jest wstanie przelicytować wszystkich - mówi Zenon Okupski. Na "słupach", czyli osobach , które mają jeden hektar przeliczeniowy ziemi, więc zgodnie z polskim prawem są rolnikami i mogą brać udział w przetargach ograniczonych na dzierżawę agencyjnej ziemi, zjadł zęby. Zna też personalne zawirowania z spółkach rolnych z udziałem kapitału zagranicznego, w których niby kupuje szwagier Polak. - Agencja tydzień przed przetargiem wywiesza listę osób zakwalifikowanych do udziału w licytacji. No to widzę, kto tam jest, np. spółka X z niemieckim kapitałem, która skupuje wszystko co się da. Albo Y, który dorobił się co najwyżej roweru, a na licytacji bez mrugnięcia okiem przebija wszystkich. I nikogo nie interesuje skąd on te pieniądze ma? Ale to nie ja powinienem bawić się w detektywa, tylko agencja powinna te osoby weryfikować. Sprawdzać m. in. czy rzeczywiście osobiście prowadzą gospodarstwo rolne. Poza tym nikt nie monitoruje co dalej się z dzierżawioną ziemią dzieje, w czyje ręce trafia.

W zeszłym roku w na wniosek izby rolniczej zostały m. in. odwołane trzy koleje przetargi na dzierżawę kilkudziesięciu hektarów ziemi w Mielnie.
Marek Gil, dyrektor koszalińskiej filii szczecińskiego oddziału Agencji Nieruchomości Rolnych, na pytanie, dlaczego Okupscy nie mogą dalej dzierżawić agencyjnej ziemi odpowiada krótko: - Bo podpisane przez nich umowy nie przewidują kontynuowania dzierżawy. Czy w związku z tym dzierżawione przez nich grunty będą sprzedane? Nie, będą dalej dzierżawione. Czy przyczyną odwołania trzykrotnego przetargu w Mielnie by to, że do licytacji zakwalifikowano m. in. "słupy"? Tego dyrektor nie potwierdził. Zaznaczył, że wszyscy zakwalifikowani do przetargu, spełniali warunki podane w ogłoszeniu przetargowym.
- Niby wszystko jest zgodnie z prawem, a niedługo będziemy się czuć, jak parobki we własnym kraju. Odmawianie nam prawa do ziemi jest łamaniem naszych praw obywatelskich. W 2016 roku obcokrajowcy będą przecież mogli ziemię legalnie kupować. A my będziemy u nich pracować - dodaje Zenon Okupski.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!