Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podatek od deszczu już w Koszalinie

Marzena Sutryk [email protected]
Infografika Piotr Bladyn
O Koszalinie głośno w kraju - jako jedno z pierwszych miast wprowadził tzw. opłatę deszczową. Wczoraj usłyszeliśmy, że w regionie przymierza się do tego Kołobrzeg.

W kraju przykład z Koszalina chce wziąć m.in. Wrocław i Bytom. Podobne opłaty mają u siebie już Poznań i Bielsko- -Biała. Z wpływów finansują potem "wodne" inwestycje. A jest co inwestować. 6,5 mln zł: tyle wpłynęło z tytułu opłat deszczowych w zeszłym roku do kasy Miejskich Wodociągów i Kanalizacji w Koszalinie. Opłata deszczowa nie jest narzucana żadną ustawą, to wola samorządu. W Koszalinie została wprowadzona w 2007 roku, z inicjatywy ówczesnego prezydenta Mirosława Mikietyńskiego, za przyzwoleniem Rady Miejskiej. Wtedy to MWiK przejęły od miasta podziemną infrastrukturę kanalizacyjną i postanowiono wprowadzić dodatkową opłatę, która pozwala finansować utrzymanie sieci kanalizacyjnej. Część z tej puli trafia też do Urzędu Marszałkowskiego - każdy samorząd musi ponosić tzw. opłatę marszałkowską za korzystanie ze środowiska.

Podatek deszczowy jest w Koszalinie pobierany za odprowadzanie deszczówki do kanalizacji deszczowej. Stawka jest głosowana przez radnych przy okazji ustalania taryf za wodę i ścieki. W tym roku, po podwyżce, wynosi rocznie 2,11 zł netto za m kw. (z podatkiem wychodzi 2,28 zł) utwardzonej powierzchni, z której jest odprowadzana deszczówka.

W praktyce chodzi o chodniki, place zabaw, skwery itp. Pieniądze są pobierane przez MWiK głównie od administratorów budynków.

- Mamy podpisanych 339 takich umów na 3 mln 425 tys. m kw. powierzchni w mieście. Z tym, że 2/3 wpływów pochodzi od instytucji miejskich, pozostała część to głównie spółdzielnie mieszkaniowe - mówi Robert Grabowski, rzecznik MWiK.
Jak koszty przekładają się na kieszeń statystycznego mieszkańca? To groszowe sprawy, które zazwyczaj przez spółdzielnie mieszkaniowe są ujęte w kosztach eksploatacyjnych. A co z prywatnymi właścicielami domów jednorodzinnych? Czy oni też płacą? Okazuje się, że to ich dobra wola, choć konieczność ponoszenia opłaty deszczowej formalnie ich także obejmuje.

Teoretycznie więc każdy, kto przed domem ma np. utwardzony podjazd do garażu z odprowadzeniem do miejskiej kanalizacji deszczowej, powinien obmierzyć powierzchnię tego podjazdu, zgłosić do MWiK i od każdego metra uiścić opłatę. Nikt jednak - przynajmniej na razie - nikogo nie ściga za brak wpłat. Z naszych informacji wynika też, że na razie nikt gorliwy się nie znalazł, by z własnej woli płacił tę należność do kasy MWiK.

Dodajmy jeszcze, że w tym roku koszalińskie wodociągi planują inwestycje na poziomie ok. 40 mln zł, a po uwzględnieniu kosztów, sprzedaż wody i odbiór ścieków przynosi rocznie straty rzędu 400 tys. złotych. Te są z kolei pokrywane z dodatkowej działalności spółki miejskiej - np. z usług laboratorium.
Pytaliśmy wczoraj o plany wprowadzenia podatku deszczowego w regionie. W Szczecinku i Białogardzie usłyszeliśmy, że obecnie nie ma takich zamierzeń. Inaczej jest w Kołobrzegu. - Przygotowujemy się do wprowadzenia takiej opłaty - przyznaje Michał Kujaczyński, rzecznik kołobrzeskiego ratusza.

- Ale w tym roku nic z tego jeszcze nie będzie. Najpierw musimy zakończyć inwentaryzację infrastruktury podziemnej w mieście. Dlatego dziś za wcześnie, by spekulować o wysokości przyszłych opłat.

Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!