Zdarzenie miało miejsce w zeszły wtorek. - Wracałem z pracy na rowerze - relacjonuje sianowianin. - Moja wina. Wypiłem dwa piwa i nie powinienem był wsiadać na rower. Około godziny 17.30 wszedłem do "Biedronki", żeby zrobić zakupy. Z niej wyprowadzili mnie już policjanci. Pojechaliśmy na posterunek.
Według opisu Roberta Stryczyńskiego, na miejscu policjanci dwukrotnie uderzyli go
pięścią w twarz. Dowodu na to nie ma. - Zostało mi tylko wezwanie, że mam odpowiadać za jazdę pod wpływem alkoholu. A karą miała być śliwa pod okiem? - pyta oburzony.
Robert Stryczyński dzień po zdarzeniu zrobił obdukcję i powiadomił o wszystkim Komendę Miejską Policji w Koszalinie. - Przyszedłem jeszcze do was, bo to, jak zachowują się policjanci w Sianowie, przechodzi ludzkie pojęcie. Są strażą,
sądem i katem - mówi.
Co na to funkcjonariusze? Kierownik posterunku policji w Sianowie nie mógł podać nam żadnych wyjaśnień. O sprawę zapytaliśmy Urszulę Tokarzewicz, rzeczniczkę policji. - Nasz patrol zauważył pana Stryczyńskiego, gdy jechał na rowerze zygzakiem. Gdy zorientował się, że idą za nim policjanci, zsiadł z roweru i poszedł w kierunku "Biedronki". Sprzed sklepu został zabrany na posterunek, gdzie został zbadany alkomatem. Wynik - 2,5 promila. Później pan Stryczyński zawiadomił Komendę Miejską o tym, że został pobity na posterunku policji w Sianowie. Komendant polecił wszcząć postępowanie wyjaśniające. Materiały w tej sprawie trafiły już do prokuratury, która prowadzi osobne dochodzenie. Więcej informacji
mogę podać po zakończeniu postępowania - usłyszeliśmy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?