Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie płać haraczu!

Piotr Polechoński [email protected]
Barbara Chmiel od 40 lat mieszka przy ulicy Wańkowicza. - To mieszkanie to dorobek mojego życia. Dlaczego "Przylesie” nie pozwala mi wykupić go na własność? - pyta.
Barbara Chmiel od 40 lat mieszka przy ulicy Wańkowicza. - To mieszkanie to dorobek mojego życia. Dlaczego "Przylesie” nie pozwala mi wykupić go na własność? - pyta. Radek Koleśnik
Koszalińska spółdzielnia żąda od lokatorów dodatkowych opłat za wykup mieszkań, choć nowe przepisy wcale tego nie wymagają!

OPINIA

OPINIA

Marcin Bonicki, prawnik
z warszawskiej centrali Krajowego Związku Lokatorów i Spółdzielców

- To, jak postępują władze "Przylesia", to jawne zastraszenie mieszkańców i próba zniechęcenia ich do wykupu mieszkań. Nowelizacja ustawy ani słowem nie wspomina o dodatkowych kosztach. W tej sytuacji spółdzielcy zrobią najlepiej, gdy płacić nie będą i poczekają trzy miesiące od chwili złożenia wniosku. A po ich upłynięciu zwrócą się do sądu. Pamiętajmy, że według nowego prawa to sąd podejmuje decyzję o wykupie, gdy spółdzielnia tego nie zrobi. Co ważne, wszelkie koszty postępowania ponoszą wtedy spółdzielcze władze. Drugie wyjście jest takie, że ci, od których żąda się 75 złotych, teraz zapłacą, aby nie blokować tempa uwłaszczania, i dopiero potem będą w sądzie domagać się zwrotu pieniędzy.

Część spółdzielców jest zmuszana do zapłacenia nawet po 8 tysięcy złotych. - To skandal! - oburzają się mieszkańcy.

Chodzi o "Przylesie", największą spółdzielnię mieszkaniową w regionie. Dwa miesiące temu weszła w życie nowelizacja spółdzielczego prawa. Dzięki niej lokatorzy, którzy do tej pory nie wykupili swoich mieszkań na własność, mogą to zrobić za niewielkie pieniądze. Muszą tylko złożyć do spółdzielni wniosek i poczekać, aż ta wyliczy, ile dokładnie trzeba zapłacić. Kwoty wahają się od kilku do kilkuset złotych.

Pisma z ostrzeżeniem
Takie wnioski w "Przylesiu" złożyli prawie wszyscy z 2,5 tysiąca spółdzielców z mieszkań lokatorskich. Każda spółdzielnia jest zobowiązania do rozpatrzenia wniosków w ciągu trzech miesięcy od daty złożenia. Tymczasem nieoczekiwanie mieszkańcy "Przylesia" zaczęli dostawać pisma z ostrzeżeniem, że spółdzielnia zgodzi się na wykup mieszkań dopiero wtedy, gdy wcześniej zapłacą oni... 75 złotych!

Co więcej, ci lokatorzy, którym w mieszkaniach jakiś czas temu spółdzielnia wymieniła piecyki gazowe na ogrzewanie centralne, mają najpierw zwrócić po 8 tysięcy złotych! - Całą noc nie mogłam spać, gdy się o tym dowiedziałam - mówi oburzona Barbara Chmiel, od której "Przylesie" zażądało obu kwot. Zdenerwowała się jeszcze bardziej, gdy odwiedziła siedzibę spółdzielni.

Na koniec kolejki
- Nikt nie był mi w stanie powiedzieć, w którym miejscu nowa ustawa mówi, że mam ponosić dodatkowe koszty. Usłyszałam jedynie, że jeżeli tych 75 złotych nie zapłacę, to moje podanie trafi na koniec kolejki i nie wiadomo, kiedy zostanie rozpatrzone - opowiada.

Zdezorientowana kobieta zapłaciła. Nie zamierza za to zapłacić za wymianę ogrzewania. - Ani złotówki nie dam. Osiem tysięcy?! Chyba powariowali. Od 40 lat co miesiąc płacę na fundusz remontowy. No to gdzie się podziały te pieniądze?! - pyta.

Wczoraj zgłosiło się do nas kilkunastu innych zdenerwowanych lokatorów. Podobnie jak Barbara Chmiel skarżą się, że żąda się od nich pieniędzy za coś, co ustawa daje za darmo. - O co tu chodzi? Chcą nas przestraszyć, abyśmy nie wykupywali własnych mieszkań? Niedoczekanie! - deklarują.

Mogę do więzienia...
Kazimierz Okińczyc, prezes "Przylesia", twardo zapowiada, że jeżeli ktoś 75 złotych lub 8 tysięcy nie zapłaci, to spółdzielnia zablokuje mu wykup mieszkania.

- Wiem, że nowe przepisy nic nie mówią o dodatkowych kosztach, ale my mamy swoje przepisy - wyjaśnia.

Tłumaczy, że 75 złotych to opłata za znaczki i koperty, w których spółdzielnia będzie wysyłać informacje o wykupie. Za to ci lokatorzy, od których "Przylesie" żąda 8 tysięcy złotych, mają zapłacić, bo decydując się na wykup mieszkania muszą "uzupełnić fundusz remontowy".

- To, że do tej pory płacili na fundusz, nie ma znaczenia - mówi Okińczyć. - Z tamtych pieniędzy remontowaliśmy inne rzeczy. Gdyby mieszkańcy nie chcieli wykupić mieszkania, to koszt wymiany ogrzewania spłacaliby przez 10 lat w czynszu. Ale że chcą się wyodrębnić, to muszą te pieniądze zapłacić od razu - mówi prezes. Zapowiada, że spółdzielnia na pewno nie zmieści się w trzymiesięcznym terminie rozpatrywania wniosków o wykup. Do końca roku rozpatrzy ich może z dwieście.

- Nie mamy technicznych możliwości, aby działać szybciej. Proszę bardzo, mogą mnie wsadzić za to do więzienia. Przynajmniej odpocznę - mówi z ironią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!