Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przedsiębiorca z Koszalina żąda 6,5 mln złotych od byłego prawnika

Rafał Wolny
Początki historii sięgają kilkunastu lat wstecz. Dlatego można się spodziewać, że sprawa nie zakończy się szybko
Początki historii sięgają kilkunastu lat wstecz. Dlatego można się spodziewać, że sprawa nie zakończy się szybko Radek Koleśnik
Przedsiębiorca z Koszalina żąda odszkodowania od byłego przedstawiciela za niewłaściwe reprezentowanie jego interesów.

Początki sprawy, która w środę rozpoczęła się przed Sądem Okręgowym w Koszalinie sięgają kilkunastu lat wstecz. Na początku wieku Andrzej Rossa, biznesmen z Koszalina wpadł na pomysł, że skupi grunty leżące wzdłuż DK6 w Starych Bielicach, porozumie się z pozostałymi właścicielami, doprowadzi do zmian w planie zagospodarowania przestrzennego, które umożliwiłyby budowę centrum handlowego i z zyskiem sprzeda teren docelowym inwestorom.

W 2004 r. na przedstawiciela w tej sprawie wybrał Marka H., radcę prawnego, który w regionie znany był m.in. ze współpracy z inwestorami koszalińskiej Emki czy Forum Koszalin. Z biegiem czasu jednak prawnik zatrudniony przez Andrzeja Rossę zaczął działać na własną rękę i sprzecznie z interesami klienta. Formalnie wciąż go reprezentując, zawarł kolejne umowy z firmami zainteresowanymi kupnem atrakcyjnego terenu. Podczas gdy w imieniu Andrzeja Rossy miał uzyskać jak najwyższą cenę ze sprzedaży gruntów - deweloperom obiecał wykupić je za możliwie najniższą.

Zdaniem pierwotnego pracodawcy prawnik wykorzystał pozyskaną od niego wiedzę dla wzbogacenia założonej przez siebie spółki, jego samego mając z kolei doprowadzić do utraty prawie całego majątku. W 2014 r. sprawa trafiła do Sądu Dyscyplinarnego Okręgowej Izby Radców Prawnych, który jednak wskazał, że zarzuty działania przez Marka H. w sprzecznych interesach przedawniły się. Stwierdził natomiast naruszenie zasad etyki zawodowej przez radcę poprzez wykorzystanie powierzonych mu przez klienta informacji dla celów związanych z inną umową. Postępowanie skończyło się jednak tylko naganą.

- Pozbawił mnie dorobku życia, zmarnował lata pracy, a dostał tylko naganę - żalił się przed dwoma laty na naszych łamach Andrzej Rossa, który nie zamierzał jednak sprawy tak zostawić. W efekcie jego działań ówczesny minister sprawiedliwości zaskarżył orzeczenie sądu dyscyplinarnego, jako rażąco niewspółmierne do winy radcy prawnego. Doprowadziło to ostatecznie do zawieszenia prawa wykonywania zawodu przez Marka H.

Kolejną odsłoną tej sprawy jest proces, który rozpoczął się w środę z powództwa Andrzeja Rossy. Mężczyzna żąda od H. 6,5 mln zł za niedopełnienie należytej staranności podczas reprezentowania jego interesów i przygotowywania dokumentów transakcji kupna-sprzedaży posiadanych przezeń terenów. Już na pierwszej rozprawie sąd w osobie sędziego Piotra Walenciaka przesłuchał kilkoro świadków.

Próbował m.in. ustalić zakres współpracy pomiędzy Rossą a innymi właścicielami gruntów w gminie, a także między samym Rossą a Markiem H. Pytał świadków o szczegóły umów między stronami, zakres wspólnych planów i działań, a także sposób i rodzaj interesów reprezentowanych przez pozwanego w różnych okresach czasu w tej samej sprawie. W sądzie obecny był tylko Andrzej Rossa wraz z pełnomocnikiem. Marek H. nie stawił się. Nie udało nam się także z nim skontaktować.

Zobacz także Pietraszkiewicz: Liczba zagubień, czy liczba kradzieży dokumentów tożsamości ciągle jest wysoka

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!