Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

IPN przejął kserokopie. Na nich nazwisko posła PO Stanisława Gawłowskiego

Piotr Polechoński
Stanisław Gawłowski
Stanisław Gawłowski Radek Koleśnik
Na kserokopii pisemnego zobowiązania do współpracy SB – które przejął IPN - jest nazwisko Stanisława Gawłowskiego. - Jeżeli to chodzi o mnie to są to fałszywki, spreparowane kilka lat temu – mówi koszaliński poseł Platformy Obywatelskiej i pełniący obowiązki sekretarza generalnego PO

- I jeśli faktycznie prokuratorzy z IPN i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zamierzają powiązać to z moją osobą to w kategoryczny sposób zażądam wyjaśnień i będę się domagał dymisji osób odpowiedzialnych za tą, kompromitującą obie te instytucje, polityczną prowokację – dodaje polityk z Koszalina.

Jak już pisaliśmy koszaliński oddział Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Szczecinie wszczął śledztwo w sprawie ukrywania archiwów, które powinny zostać przekazane do IPN. W opublikowanym przez IPN oświadczeniu można przeczytać, że chodzi o ukrywanie w Dęborogach (gmina Manowo) oraz w samym Koszalinie - przez Jana M. oraz Urszulę R. - kserokopii pisemnego zobowiązania do współpracy z byłymi służbami specjalnymi PRL podpisanego przez Stanisława G. (odbyły się już pierwsze przeszukania w obu miejscach, a samo śledztwo zostało wszczęte na podstawie zawiadomienia nadesłanego przez dyrektora szczecińskiej Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego).

- Na tych kserokopiach widnieje nazwisko Stanisława Gawłowskiego – mówi Jan Myszkier, jedna z tych dwóch osób wymienionych w komunikacie IPN-u (zgodził się na podanie imienia i nazwiska). Mieszkaniec gminy Manowo od wielu lat jest skonfliktowany ze Stanisławem Gawłowskim i - jak twierdzi - dokumenty te podesłał mu ktoś anonimowy kilka lat temu z informacją, że chodzi o koszalińskiego polityka PO. - A nie przekazałem ich do IPN, bo po pierwsze były to tylko kserokopie, a po drugie były na nich ślady sygnatur IPN, tak więc myślałem, że IPN te ksera ma w swoim posiadaniu – dodaje. Dlatego zdziwiła go nagła wizyta w jego domu prokuratora IPN-u, ale jak mówi niczego ani wcześniej, ani teraz nie ukrywał i wydał im to, co posiadał. Dodaje też, że na żadnym ksero nie ma oprócz imienia i nazwiska „Stanisław Gawłowski” żadnych innych danych (daty urodzenia, imion rodziców, miejsca zamieszkania). - Jest tylko data rozpoczęcia współpracy z SB, czyli rok 1988 – dodaje Jan Myszkier.

- To wszystko współczesne fałszywi i nic więcej. Kilka lat temu śledztwo w sprawie tego fałszerstwa, na wniosek samego IPN-u, prowadziła prokuratura, która sprawę umorzyła z braku wykrycia sprawców. Powtarzam: jeżeli w całej tej awanturze chodzi o mnie, to mamy do czynienia z niczym innym jak z polityczną prowokacją wymierzoną we mnie i Platformę Obywatelską – mówi Stanisław Gawłowski.

IPN oprócz wydanego oświadczenia na chwilę obecną odmawia wszelkich innych komentarzy.

Więcej w poniedziałkowym, papierowym wydaniu „Głosu Koszalińskiego”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!