Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

4 marca - przez dekady tego dnia Koszalin świętował wyzwolenie

Piotr Polechoński
Wojciech Grobelski
Wojciech Grobelski Radek Koleśnik
Rozmowa z doktorem Wojciechem Grobelskim, koszalińskim historykiem, podpułkownikiem rezerwy Straży Granicznej

Co się wydarzyło w Koszalinie 4 marca 1945 roku?

Tego dnia miasto zostało okrążone przez wojska rosyjskie i praktycznie przez nie zdobyte. Walki trwały przez cały dzień, a do pojedynczych starć czy potyczek dochodziło na koszalińskich ulicach do 5 marca.

Prawdą jest więc to, co przez lata PRL-u nam wmawiano, że o Koszalin toczyły się ciężkie walki, niemal porównywalne z bojami o Kołobrzeg, a koniec walk uświetniła salwa armatnia w samej Moskwie?

I tak, i nie. Faktycznie, taka salwa w Moskwie została oddana. Dokładnie z 224 dział, 4 marca o godzinie 23. Czy to jednak oznacza, że świętowano wielkie zwycięstwo militarne czerwonoarmistów? Otóż niekoniecznie. Często bywało tak, że Rosjanie w ten sposób podkreślali zajęcie kolejnego, ważnego ośrodka administracyjnego, siedzibę władz istotnego szczebla. I tak było w przypadku Koszalina. Pamiętajmy, że nasze miasto przed wojną było siedzibą rejencji, czyli odpowiednika naszego województwa. A co do samych walk, to oczywiście do nich doszło, ale to nie były żadne zażarte walki z wyborowymi jednostkami niemieckimi. Zwłaszcza że część dywizji, które przez lata były wymieniane, nie mogły wówczas bronić Koszalina, bo w tym czasie walczyły zupełnie gdzie indziej.

Jaka była rzeczywistość Koszalina i innych miast w reginie po zajęciu ich przez wojska rosyjskie?

Ponura. W miastach rządzili Rosjanie. Dochodziło do zbrodni, grabieży i gwałtów. Dysponujemy danymi, które pokazują, że przez rok od dnia wkroczenia czerwonoarmistów do Koszalina z życiem pożegnało się w gwałtowny sposób 824 Niemców. Koszalin, w pierwszych dniach po zajęciu miasta przez Rosjan, odwiedził oddział tak zwanych „trofiejszczyków”. Ci poruszali się za frontem i plądrowali zajęte miasta, a wszystko, co cenne i wartościowe, wywozili do ZSRR. W Koszalinie między innymi została zdemontowana i wywieziona papiernia (mieściła się przy dzisiejszej ulicy Batalionów Chłopskich - przyp. red.).

Jak dziś powinniśmy traktować datę 4 marca 1945 roku? Przez okres PRL-u oficjalnie świętowaliśmy tego dnia wyzwolenie Koszalina oraz powrót miasta do polskiej macierzy i początek utrwalania w mieście władzy ludowej. Od jakiegoś czasu unika się tej komunistycznej propagandy, a Dzień Pioniera przeniesiono na 10 maja, bo właśnie tego dnia 1945 roku przyjechał do Koszalina pierwszy duży transport osadników z Wielkopolski. Czy taka zmiana była dobrym pomysłem?

Podejście do daty 4 marca w Polsce Ludowej było propagandowym nonsensem. Koszalin przed wojną nie należał do Polski, a w chwili, gdy opanowały go wojska rosyjskie, leżał na terytorium Niemiec. Rosjanie nie mogli go więc wyzwolić, bo Niemcy go nie okupowali, ale byli jego gospodarzami. Taki mechanizm zastosowano też w przypadku innych miast w regionie. Tak samo mówienie o powrocie Koszalina do polskiej macierzy nie ma sensu, bo miasto przez całą historią do 1945 roku były miastem niemieckim. Faktycznie, pierwszy zorganizowany transport polskich osadników przyjechał do Koszalina 10 maja i zgadzam się, że w tym dniu powinniśmy wspominać pionierów. Dobrze więc, że tak właśnie się dzieje.

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!