Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto powiniem pomóc rannej sarnie? Niechciane dobro narodowe

ima
Kołobrzeżanin, który natknie się np. na ranną sarnę, chcąc pomóc, znów trafi na urzędniczą barierę. Gminy przerzucają się odpowiedzialnością ze starostwem. Ministerstwo rozstrzyga: to obowiązek gminy.
Kołobrzeżanin, który natknie się np. na ranną sarnę, chcąc pomóc, znów trafi na urzędniczą barierę. Gminy przerzucają się odpowiedzialnością ze starostwem. Ministerstwo rozstrzyga: to obowiązek gminy. poranny.pl
Kołobrzeżanin, który natknie się np. na ranną sarnę, chcąc pomóc, znów trafi na urzędniczą barierę. Gminy przerzucają się odpowiedzialnością ze starostwem. Ministerstwo rozstrzyga: to obowiązek gminy.

Komentarz:

Komentarz:

Jeśli nie wiadomo o co chodzi, wiadomo, że chodzi o pieniądze. To, że przepisy są tak nieprecyzyjne, że można je tak różnie interpretować przerzucając się odpowiedzialnością za ich wykonanie, to skandal. Zwierzę o ratunek się nie upomni, więc temat wraca jak bumerang dopiero wtedy, gdy znów ktoś w naturalnym odruchu próbuje ulżyć mu w cierpieniu. I co? Okazuje się, że jest natrętem. Może pora na powiatową "zrzutkę" wszystkich samorządów na wspólne sfinansowanie niewielkiego azylu dla dzikich zwierząt. Może prowadzonego pod okiem leśników, w miejscu, w którym dzikie zwierzę będzie mieć większe szanse na przeżycie, niż w centrum rozrywki.

Wioletta Jadczak z Kołobrzegu, która w styczniu robiła wszystko by pomóc potrąconemu przez samochód niedaleko Kądzielna koziołkowi, z perspektywy czasu twierdzi, że gdyby sytuacja powtórzyła się, szanując swoje nerwy, nie liczyłaby na pomoc samorządu. Wtedy nad zwierzęciem debatowała ze strażnikami miejskimi, bezradnymi, bo odsyłanymi z kwitkiem m.in. przez schronisko dla bezdomnych zwierząt i służby kryzysowe starostwa powiatowego.

Cudem udało się jej uchronić zwierzę przed odstrzeleniem przez ściągniętego na miejsce myśliwego. Ostatecznie koziołkiem zajęły się służby starostwa. W czasie nerwowych poszukiwań ratunku dla zwierzęcia skontaktowaliśmy się ze starostą Tomaszem Tamborskim. Usłyszeliśmy wtedy, że starostwo zajmie się koziołkiem warunkowo, interweniując ostatni raz, bo pomoc zwierzęciu to obowiązek gospodarzy gminy. Co więcej, jeszcze w styczniu starosta rozesłał do gmin powiatu kołobrzeskiego z Kołobrzegiem włącznie pisemną informację ze swoją interpretacją niejednoznacznych w tej kwestii przepisów. Zamieścił w niej to samo, co od niego usłyszeliśmy: - Owszem, w 2011 i 2012 r. starostwo brało na siebie rozwiązanie problemu dzikich zwierząt pojawiających się w mieście. Podpisaliśmy umowę na stworzenie azylu dla nich w Zieleniewie, ale zrobiliśmy to po to, by dać gminom przykład, jak taki problem w przyszłości rozwiązać.

Jak się jednak okazuje kołobrzeski magistrat, po licznych awanturach o ranne mewy, podnoszonych również przez kuracjuszy, zdecydował się zająć formalnie tylko opieką nad rannymi, dzikimi ptakami. W sprawie zwierząt łownych (a do takich należą sarny) magistrat powołuje się na prawo łowieckie, które jak czytamy w oficjalnej odpowiedzi. obowiązek stworzenia odpowiednich warunków ochrony dzikich zwierząt nakłada na Skarb Państwa, a więc na jego przedstawiciela - starostę. Podobnie zdaniem miasta ma być w przypadku innych zwierząt wolnożyjących, które jako dobro ogólnonarodowe jest własnością Skarbu Państwa.

Podobna przepychanka trwa od lat. Szukając instancji, która rozstrzygnie spór, fatalny w skutkach dla np. potrącanych przez samochody dzikich zwierząt, dotarliśmy m.in. do Lasów Państwowych i oczywiście do Ministerstwa Skarbu Państwa. Stąd odesłano nas do Ministerstwa Środowiska. Tu wreszcie jednoznacznej odpowiedzi udzielili nam urzędnicy Departamentu Leśnictwa i Ochrony Przyrody. Zaczęli od tego, że: "nie można mówić o własności Skarbu Państwa wolno żyjącej zwierzyny jako o własności z wszystkimi przymiotami tego prawa wynikającymi z art. 140 k.c.". I dalej: "(…)przepis o własności zwierząt łownych można traktować przede wszystkim jako przepis, który uprawnia państwo do gospodarowania zwierzyną jako dobrem ogólnonarodowym w sposób określony w przepisach Prawa łowieckiego." Ale: "ochrona zwierzyny w rozumieniu Prawa łowieckiego obejmuje działania nakierowane na przeciwdziałanie jej bezprawnemu pozyskaniu, właściwe planowanie pozyskania oraz ochronę siedlisk i ostoi zwierzyny. W tak pojmowanej ochronie zwierzyny nie mieści się udzielanie pomocy zwierzętom łownym w incydentalnych przypadkach (np. wypadek drogowy)."

Kto zatem powinien przejąć na siebie ten obowiązek? Tu przedstawiciel ministerstwa przywołuje przepisy o ochronie przyrody, która polega m.in. na zachowaniu dziko występujących zwierząt: "Mając na uwadze, że słowo "zachowanie" oznacza w języku polskim również dochowanie czegoś "w stanie niezmienionym, nienaruszonym lub niezniszczonym mimo upływu czasu lub niesprzyjających okoliczności", można uznać, że ochrona przyrody obejmuje wszelkie działania, które zapobiegają zmniejszaniu się populacji dzikich zwierząt, a więc również działania polegające na udzielaniu pomocy w incydentalnych przypadkach, jeżeli zwierzę można uratować. Jednocześnie należy zauważyć, że przypadki takie mają charakter lokalny. Skoro zatem, zgodnie z zapisami ustawy z dnia 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym (Dz. U. z 2001 r. Nr 142, poz. 1591, z późn. zm.), do zadań własnych gminy należą zadania o znaczeniu lokalnym w zakresie ochrony przyrody, to można uznać, że do zadań gminy należy również udzielanie pomocy dzikim zwierzętom przebywającym na terenie gminy. W zaistniałej sytuacji można zatem uznać, ze gmina ( urząd miasta) winien zająć się potrąconym zwierzęciem i zapewnić mu opiekę weterynaryjną, najlepiej w ośrodku rehabilitacji zwierząt i ponieść koszty udzielenia pomocy dzikiemu zwierzęciu."

Stanowisko MŚ przekazaliśmy magistratowi: - Jestem zaskoczony. Trudno nam się zgodzić z tą interpretacją - powiedział nam rzecznik prezydenta Kołobrzegu, Michał Kujaczyński. - Będą ją musieli przeanalizować nasi prawnicy.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!