Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto zabił Pimpka? Sprawca musi ponieść karę

Krzysztof Bednarek
Jacek Chlebos przy budzie Pimpka: - Nikogo za rękę nie złapałem, ale mam podejrzenia
Jacek Chlebos przy budzie Pimpka: - Nikogo za rękę nie złapałem, ale mam podejrzenia Krzysztof Bednarek
W Suliszewie (pow. drawski) zdechł pies Pimpek. Na ciele psa weterynarz odkrył głęboką ranę. Właściciel wyznaczył nagrodę: 10 tys. zł za wskazanie sprawcy bestialstwa.

Jacek Chlebos jest z zawodu mechanikiem. Jego syn ma warsztat samochodowy, a pan Jacek trochę mu w pracy pomaga. Rodzina od lat mieszka w Suliszewie. W budynkach zwanych popegeerowskimi. Stojące w jednym szeregu czterorodzinne domy z podwórkiem, garażami i pomieszczeniami gospodarczymi niczym szczególnym nie wyróżniają się. Na podwórku w solidnej budzie do niedawna żył Pimpek. Duży, ale łagodny kundel.

- Mieliśmy go od 12 lat. Pimpek robił czasem sporo jazgotu, ale nigdy nikomu nie zrobił krzywdy. Do wszystkich się łasił. Pomimo tego trzymaliśmy go na łańcuchu, a od czasu do czasu zabieraliśmy go na spacery - powiedział nam pan Jacek.

Pimpka już nie ma. Właściciel przekonany jest, że pies został pozbawiony życia przez złych ludzi. Przez kogo? Pan Jacek ma pewne podejrzenia. Podzielił się nimi z policją.

- W niedzielę 17 kwietnia o godz. 5 rano pies zaczął mocno ujadać. Wkrótce jednak przestał, więc nie schodziliśmy na dół. Przed południem poszedłem do garażu. Sokół, nasz klub, miał grać mecz piłkarski, który chciałem obejrzeć. Żona poszła do kościoła. W domu pozostał syn. To on zauważył, że z Pimpkiem jest coś nie tak - usłyszeliśmy.

Wieczorem pies zdechł. W pierwszym odruchu właściciel zakopał go w pobliżu. Jednak następnego dnia o zdarzeniu powiadomił policję.

- Rzeczywiście było takie zawiadomienie. Funkcjonariusze polecili odkopać psa. Zbadał go weterynarz, który stwierdził, że przyczyną zgonu mogła być kłuta rana w okolicach klatki piersiowej, która spowodowała obrażenia i krwawienie do wewnątrz. W tej sprawie toczy się postępowanie - powiedziała nam st. asp. Agnieszka Waszczyk, rzeczniczka komendanta powiatowego policji w Drawsku Pomorskim.

Ta rana nie przesądza wprawdzie tego, że pies mógł zostać przez kogoś zakłuty, bo równie dobrze zwierzę mogło nadziać się na ostry przedmiot leżący w pobliżu, jednak wskutek sugestii pana Jacka, że czynu tego mogli dokonać sąsiedzi, policjanci zdecydowali się na przeszukanie należących do sąsiadów pomieszczeń.

- Dla nas to było wielkie zaskoczenie. Przyszedł do nas policjant i poinformował nas, że ma nakaz przeszukania. My nie wiedzieliśmy nawet, że to chodzi o Pimpka. Nikt nas wcześniej nie informował, że pies zdechł. Mąż, który ma zaawansowaną chorobę nowotworową, strasznie się zdenerwował. Ja też nie mogłam dojść do siebie. Za pierwszym razem policjanci niczego nie znaleźli. Za jakiś czas znowu przyszli, znowu zrobili nam przeszukanie i też niczego nie znaleźli - powiedziała nam sąsiadka mieszkająca na pierwszym piętrze budynku. - A co mieliby znaleźć? Mąż jest chory i nie w głowie mu takie rzeczy. A poza tym tego dnia mieliśmy gości. Przyjechała córka z zięciem z Chociwla.

Obie rodziny są skonfliktowane od kilku lat. Jacek Chlebos już wcześniej podejrzewał, że Pimpek jest przez sąsiadów podtruwany. - Miałem nawet założyć monitoring na podwórku. Niestety, nie zdążyłem - żałuje.

Sąsiadka potwierdza, że zgody od dawna nie ma.

- Pan Jacek jest uciążliwym sąsiadem. Sprowadza samochody z Niemiec. Zastawia podwórko, nie liczy się z ciszą nocną. A jego syn zwymyślał mojego męża - usłyszeliśmy.

- To on rzucał się na nas z kosą - odpiera zarzutu pan Jacek, który wyznaczył nagrodę za wskazanie sprawcy uśmiercenia Pimpka: 10 tys. złotych.

Imprezy majówkowe w regionie:

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!