Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnicze zaginięcie. Co tak naprawdę wydarzyło się w Cisowie?

Wojciech Kulig
Mężczyzna miał być widziany na drodze w kierunku Darłowa. Do tej pory policji nie udało się ustalić, co mogło się wydarzyć wieczorem, 29 października w Cisowie. Sprawdzany jest każdy trop. Jednym z wątków jest  wyjazd za granicę.
Mężczyzna miał być widziany na drodze w kierunku Darłowa. Do tej pory policji nie udało się ustalić, co mogło się wydarzyć wieczorem, 29 października w Cisowie. Sprawdzany jest każdy trop. Jednym z wątków jest wyjazd za granicę. archiwum rodzinne
22-latek pokłócił się z rodziną i wyszedł z budynku. Do tej pory nie wrócił. Nikomu to spokoju nie daje. Chcielibyśmy wiedzieć co się tam wydarzyło.

Mija prawie miesiąc od zaginięcia młodego mężczyzny z Gdańska. Wszystko wydarzyło się 29 października, kiedy to Piotr Hallmann przyjechał do rodziny w Cisowie pod Darłowem, by pomóc pracach budowlanych. Według zebranych przez nas informacji, wieczorem, około godziny 21, po skończonej pracy mężczyzna pokłócił się z jednym z członków rodziny, a następnie opuścił budynek. - Wyszedł w samej koszulce, cienkich dresach i zwykłych trampkach - mówi Karol Hallmann, brat zaginionego i wyjaśnia: On miał pojechać na jeden dzień pomóc rodzinie w pracach rozbiórkowych. Nie wiedział do końca czy będzie musiał zostać dłużej. Ostatecznie postanowił zostać na noc. - Tego wieczora wypili w Cisowie trochę alkoholu i zaczęli grać w karty.

To właśnie wtedy miało dojść do kłótni. Piotr wyszedł z budynku bez odpowiedniego ubrania, w koszulce na krótki rękaw i spodniach dresowych.

- Kłótnia miała charakter bardziej umoralniający. Zwracano mu uwagę, że powinien coś ze sobą zrobić. Niby nie było gwałtownej rozmowy, ale z drugiej strony jednak wyszedł z pensjonatu i nie wrócił - zaznacza Karol Hallmann. - Pokłócili się, a on wstał od stołu i wyszedł. Powiedział na koniec, że ma ich wszystkich gdzieś. Widziałem jak szedł w jedną i drugą stronę wymachując rękoma. Rano sprawdzałem pokoje i nie zauważyłem, żeby była jakaś libacja alkoholowa. Dwie butelki na czterech mężczyzn to nie tak dużo - powiedział nam z kolei właściciel pensjonatu, w którym przebywał zaginiony.

Zaczęli szukać drugiego dnia

Piotra zaczęto szukać dopiero na drugi dzień. Zdaniem brata rodzina była przekonana, że mężczyzna wrócił i spał w jednym z pokoi. - Nie układało mu się tam coś. Cały czas pod stresem żył. Miał po prostu długi. Brał chwilówki, a szwagier za niego to spłacał. Skończyło się właśnie na tym, że szwagier zaczął go pouczać, że tak się nie robi. Mnie się wydaje, że on wyjechał za granicę. Z drugiej strony, to dziwne, bo przecież nie miał nawet dokumentów przy sobie. Wszystko tu zostało. Z tych rozmów to wywnioskowałem, że jego koledzy pracują w Niemczech i Holandii. Może się jakoś umówili i ktoś go zabrał - komentuje sprawę właściciel pensjonatu i dodaje: Ta sprawa nikomu spokoju nie daje. Każdy chciałby wiedzieć, co się tak naprawdę wydarzyło. Kiedyś Piotr też podobno zniknął. Teraz tylko przypadek może coś wyjaśnić. Mnie się wydaje, że zrobił to na złość.

W poszukiwaniach brało udział ponad 100 osób, dwa helikoptery, a nawet drony. Obecnie sławieńska policja sprawdza komputer zaginionego Piotra Hallmanna. Wiemy na pewno, że telefon, który przy sobie miał niestety się rozładował. Policja sprawdziła rozległy obszar 800 hektarów, od Koszalina, aż po Cisowo i dalsze tereny powiatu sławieńskiego. - Niestety wciąż nic się nie wyjaśniło. W dalszym ciągu trwają poszukiwania. Sprawdzamy każdy trop, który przekazują nam różne osoby. Weryfikujemy również wątek związany z wyjazdem za granicę. Jeśli jego karta do telefonu się uaktywni natychmiast będziemy mieli taką informację - mówi Agnieszka Łukaszek, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Sławnie.

Kontaktowali się z jasnowidzem

Rodzina ma zastrzeżenia, co do działań policji. Twierdzi, że czas nieuchronnie mija i wszelkie czynności można było wykonać dużo szybciej. - Jak na razie nic się nie dzieje w tej sprawie. Policja miała przesłuchać większą liczbę świadków, ale ograniczyła się tak naprawdę do rozmów przeprowadzonych w miejscu zaginięcia. Jesteśmy daleko od miejsca, w którym to się wydarzyło i to główne utrudnienie w poszukiwaniach. Nie jesteśmy w stanie naciskać na policję, by działała szybciej - mówi z kolei Karol Hallmann. Rodzina skontaktowała się nawet ze znanym jasnowidzem, Krzysztofem Jackowskim. Wskazał on potencjalne miejsce, w którym może być jakiś ślad. Zarówno w krzakach i w bagnach niczego jednak nie znaleziono. Tam, gdzie nie było można bezpośrednio dojść pomogły drony, lecz i te nic nie wykryły, podobnie jak kamery monitoringu w Darłowie. - Podobno dwie osoby mówiły, że widziały zaginionego jak wyszedł o godzinie 21. Miał iść w stronę morza, ale po 40 minutach widzieli jak wracał w stronę Darłowa. Szliśmy tą drogą i czas faktycznie się zgadzał. Według mnie najbardziej prawdopodobne jest to, że może doszedł do drogi i tu się coś wydarzyło. Tam jest ciemno, a ona nie jest oświetlona. Może potrącił go samochód i ktoś po prostu wywiózł go gdzieś. Druga opcja jaka przychodzi mi na myśl, to że padł z wycieńczenia, bo było zimno i organizm się wychłodził. Tylko, że my przeszukaliśmy tak duży teren i w oczywistych miejscach go nie było - zastanawia się Karol Hallmann.

Rodzina Piotra wciąż jest pełna nadziei. Zdaniem brata podejrzenie, że Piotr mógł uciec za granicę wydaje się być mało prawdopodobne.

W dniu zaginięcia 22-latek był ubrany w czarny t-shirt z krótkim rękawem, szare dresy i czarne trampki. Ma około 180 cm wzrostu, szczupłą sylwetkę i blond włosy. Wszyscy, którzy go widzieli proszeni są o kontakt z policją pod numerem 112 lub bezpośredni kontakt z rodziną: 514 518 748.

Zobacz także: Moja komenda - aplikacja mobilna

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!