- Mówimy o ludziach, którzy są na zwolnieniach lekarskich albo w trakcie wypowiedzenia umowy o pracę - uściśla Wiesław Haik, szef Solidarności w białogardzkim szpitalu.
- Nadal jednak są jeszcze pracownikami lecznicy, więc pracodawca musi im płacić. Ale tego nie robi. Już więc zgłosiliśmy sprawę do PIP, a ta poinformowała, że kieruje wnioski do prokuratury. Nie wiem jednak ile to potrwa. A ludzie nie dostają pieniędzy. Z czego mają żyć? Zaległości sięgają już dwóch miesięcy! - denerwuje się związkowiec.
Spotkanie pracowników szpitala ze starostą Tomaszem Hyndą było zamknięte dla osób postronnych. Nie wpuszczono nawet radnych z Białogardu.
Radny Krzysztof Szyperski chciał wejść, ale usłyszał, a właściwie przeczytał, bo dostał oficjalne pismo, że wejść nie może, bo będą tam „poruszane dane wrażliwe”, a ponadto, że „w godzinach spotkania i tak przebywa pan w pracy”.
- Pracownicy przedstawili swoje oczekiwania, prezes RCM Zygmunt Baś je spisał i chcemy w najbliższym czasie spotkać się z szefami spółki zarządzającej szpitalem, by wyjaśnić sprawy - powiedział nam jedynie starosta Tomasz Hynda.
Zobacz także Tragedia w Białogardzie. Dziecko utonęło w studni
Popularne na gk24:
- Przygotowały 71 wyprawek szkolnych. To wszystko za lajki
- Wolne dni w roku szkolnym. Będzie ich sporo
- Budowa Centrum Pielgrzymkowego-Turystycznego na Górze Chełmskiej
- Obchody II wojny światowej w Koszalinie
- Tanie śniadanie dla ucznia. Gdzie kupić?
Zachęcamy również do korzystania z prenumeraty cyfrowej Głosu Koszalińskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?