Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wędkarze ze Szczecinka: - Coś tu nie gra

Rajmund Wełnic [email protected]
Zarybianie Trzesiecka to oczko w głowie władz Szczecinka i PZW. Nic więc dziwnego, że teraz chcą wspólnie walczyć o dzierżawę jeziora.
Zarybianie Trzesiecka to oczko w głowie władz Szczecinka i PZW. Nic więc dziwnego, że teraz chcą wspólnie walczyć o dzierżawę jeziora. Fot. Rajmund Wełnic
Szczecineccy wędkarze z koła Polskiego Związku Wędkarskiego "Jesiotr" klną na czym świat stoi, bo ich organizacja przegrywa przetarg za przetargiem na dzierżawę jezior. Nie mają już gdzie łowić.

- No dobra, będziemy oczywiście mieli gdzie łowić ryby, ale trzeba będzie za to płacić spółce rybackiej, która wygrywa przetargi na dzierżawę łowisk na najatrakcyjniejszych jeziorach - tłumaczy, chcący zachować anonimowość, wędkarz. Poprosił nas o pomoc w wyjaśnieniu sprawy.

Członkowie koła PZW "Jesiotr" w Szczecinku nie ukrywają, że należą do koła głównie po to, aby mieć możliwość w miarę taniego wędkowania na związkowych łowiskach (czasy, gdy do łowienia wszędzie uprawniała legitymacja PZW już dawno minęły). - W tym roku składka wraz opłatami na zezwolenie na wędkowanie z łodzi kosztowała 160 zł rocznie - mówi nasz rozmówca. Sporo, ale w spółkach, gdzie trzeba kupować zezwolenia na pojedyncze jeziora jest jeszcze drożej. Wędkarze liczyli więc na to, że "Jesiotr" o kilka atrakcyjnych akwenów się postara.

Tymczasem właściciele jezior w regionie rozstrzygają teraz przetargi na ich wieloletnią dzierżawę.

- Nasze koło je przegrywa, na dziś dzierżawi jedynie małe oczko wodne w Sitnie, a jeszcze niedawno miało 8, czy 9 fajnych łowisk - mówi wędkarz. Dodaje, że PZW traci jeziora, w które przez lata inwestował, zarybiał i dbał o nie. - Działacze tłumaczą nam, że odpuścili ostatnie przetargi, aby mocno zawalczyć o pakiet jezior, które w sierpniu wystawia na przetarg Poznań - mów nasz rozmówca. - Chodzi m.in. o jezioro Trzesiecko, Wilczkowa, Ciemino, Juchowo, Radacz Mały i Radacz Duży. To prawdziwe perełki w koronie, zwłaszcza szczecineckie Trzesiecko intensywnie jest zarybiane od kilku lat przez miejscowy ratusz.

- Owszem, przegraliśmy dwa przetargi, ale nie mogliśmy sobie pozwolić na przedstawienie takiej oferty, jak spółka rybacka - prezes koła "Jesiotr" Mariusz Getka ma świadomość, co PZW już straciło. - Na taką ofertę, która obejmuje nie tylko pieniądze, ale też kosztowny operat rybacki, z którego trzeba się potem wywiązać, po prostu nas nie stać. Nawiasem mówiąc, oferty spółki są bardzo wysokie, na granicy opłacalności i ciekaw jestem, czy będą w stanie tyle zapłacić.

Mariusz Getka nie ukrywa, że sam jest pełen niepokoju i planuje spotkanie z wędkarzami, aby przedstawić im sytuację. - Czarny scenariusz, że stracimy wszystkie wody, jest możliwy, ale mało prawdopodobny i zrobię wszystko aby do tego nie doszło - obiecuje. Ma świadomość, że istnienie "Jesiotra" stanie wtedy pod ogromnym znakiem zapytania, bo wątpliwe, aby członkowie chcieli nadal płacić składki i nie mieć, gdzie wędkować.

Szykuje się więc zaciekły bój o pakiet wspomnianych jezior. Oferta PZW ma być tym razem bardzo mocna. Prezes Getka wyjaśnia, że liczy tu bardzo na wsparcie władz Szczecinka, którym zależy na dzierżawie Trzesiecka i Wilczkowa, dwóch jezior leżących w granicach administracyjnych miasta. Wspólna oferta "Jesiotra" i ratusza ma przebić spółkę rybacką. - Powiem szczerze, że jeżeli dadzą więcej, to będzie to szaleństwo - mówi jeszcze prezes.

- Szaleństwo, szaleństwem, ale żadnej gwarancji na wygranie przetargu nie ma, a wtedy po PZW w Szczecinku pozostanie wspomnienie, a my będziemy płacić horrendalne opłaty za zezwolenia - martwi się szczecinecki wędkarz i podkreśla, że w całym powiecie jest około 4 tysięcy pasjonatów amatorskiego łowienia.

Przypomnijmy, od kilku lat miasto jest poddzierżawcą Trzesiecka od spółki rybackiej. Teraz chciałoby już być pełnoprawnym właścicielem. I nic dziwnego, bo od kilku lat przeznacza poważne kwoty na zarybianie jeziora. Do wód wypuszczane są szczupaki, węgorze, liny, jazie, karasie i inne cenne gatunki. Mają one nie tylko sprawić, że akwen będzie atrakcyjny dla wędkarzy, ale też gatunki ryb dobiera się pod kątem poprawy jakości wody. W jaki sposób? Eliminując ryby (np. leszcze) żerujące na dnie i przy okazji wzbijające tumany osadów zawierających fosfor, pożywkę dla glonów sinic. Co roku zarybianie kosztuje miasto kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!