Jest oskarżony o stosowanie przemocy i gróźb wobec policjanta oraz o wtargnięcie na teren prywatny. Sąd zadecydował, że rozprawa będzie toczyć się za zamkniętymi drzwiami. Radca opowiedział nam więc swoją wersję wydarzeń.
- Było to w czerwcu ubiegłego roku. Byłem pełnomocnikiem klienta w postępowaniu o podział majątku byłych małżonków. Sąd zawiadomił o moim pełnomocnictwie biegłego, a ten poinformował mnie o terminie wyceny ruchomości, przy której miałem być obecny - tłumaczy. Wycena odbyła się w domu klienta w Dobiesławcu. Jego była żona nie chciała jednak wpuścić prawnika do środka.
- Poinformowałem ją, że jako radca mam prawo być obecny przy wycenie. Popchnęła mnie, złapałem się za schody. Wszedłem jednak do środka i przez godzinę uczestniczyłem w wycenie. W tym czasie była żona mojego klienta zadzwoniła do policjanta, a dokładnie na jego prywatny numer komórki. Przyjechał na miejsce. Pokazałem mu legitymację i powiedziałem, że pełnię tu obowiązki radcy. Nie słuchał. Wyprowadził mnie na zewnątrz, założył kajdanki i rzucił na maskę samochodu. Tak przeleżałem kilka minut. Policjant to olbrzymi mężczyzna, a ja mam przecież 74 lata! - opisuje radca.
Został przewieziony na komisariat do Koszalina. Oskarżony o naruszenie miru domowego spędził noc w areszcie. - Tłumaczyłem, że zgodnie z ustawą o radcach prawnych przysługuje mi nietykalność. Na nikim nie zrobiło to wrażenia - skarży się.
Artykuł 12 wspomnianej ustawy w punkcie 1 stanowi: "Radca prawny podczas i w związku z wykonywaniem czynności zawodowych korzysta z ochrony prawnej przysługującej sędziemu i prokuratorowi." Po nocy w areszcie 74-latek zawiadomił prokuraturę o przekroczeniu przez policjanta uprawnień.
- Obdukcja lekarska biegłego sądowego wykazała zastosowanie przemocy wobec mnie - podkreśla nasz rozmówca. Prokurator rejonowy w Sławnie odrzucił wniosek. Radca złożył zażalenie od tej decyzji. Postępowanie umorzył sąd w Białogardzie. - W Polsce nie mam już jak dochodzić swoich praw. Została mi tylko skarga do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu - mówi.
Dziś 74-latek sam zasiada na ławie oskarżonych. Twierdzi, że to zemsta za jego skargi na działalność policji. 7 lutego odbędzie się kolejna rozprawa. Za groźby, przemoc wobec funkcjonariusza i wtargnięcie do domu, gdzie biegły wyceniał ruchomości, grozi mu do 3 lat za kratkami.
Policjanci nie chcieli komentować całej sprawy. Wyjaśnili, że uszanują decyzję sądu o utajnieniu rozprawy, a o przebiegu zdarzeń będą mówić dopiero po jej zakończeniu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?