MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Upadła na drodze w Szczecinku. Zapłacą za złamaną rękę

(r)
Tak dziś wygląda miejsce feralnego upadku pani Grażyny, miasto poprawiło nawierzchnię przekładając brukowaną "kocimi łbami” ulicę.
Tak dziś wygląda miejsce feralnego upadku pani Grażyny, miasto poprawiło nawierzchnię przekładając brukowaną "kocimi łbami” ulicę. Rajmund Wełnic
10 tysięcy złotych odszkodowania otrzyma mieszkanka Szczecinka, która po potknięciu i upadku na wyboistej drodze złamała rękę.

Za stan nawierzchni ulicy odpowiada jej właściciel, oczywiście także w zimie, gdy na chodnikach jest ślisko.
Do takich wypadków dochodzi bardzo często, zwłaszcza zimą, ale niewielu poszkodowanych walczy o swoje. Pani Grażyna ze Szczecinka postanowiła, że sprawy tak nie zostawi. W środku lata w roku 2008 przechodziła przez ulicę w miejscu, w którym Sadowa przechodzi w Strażacką. Nawierzchnia tych ulic na tym odcinku wykonana jest kamieni, tzw. "kocich łbów", które same sobie są dość nierówne, a wtedy jeszcze były dość niedbale ułożone (po wypadku ratusz zlecił przełożenie bruku).

Na wysokości mostku na rzeczce Niezdobnej pani Grażyna potknęła się o wystający "koci łeb" i upadła. Tak niefortunnie, że wprost na wystającą z ziemi metalową śrubę geodezyjnego znaku pomiarowego. Skutki był opłakane. Kobieta doznała skomplikowanego złamania kości łokciowej, którą trzeba było zespolić operacyjnie specjalnymi drutami. Przez kilka miesięcy była praktycznie niesamodzielna, nie mogła się ubrać, umyć, była oczywiście na zwolnieniu lekarskim.

- W swoim pechu miała na tyle szczęścia, że pomocy natychmiast udzielił jej przechodzący w pobliżu lekarz, wezwano także karetkę pogotowia- mówi mecenas Piotr Tomaka-Wacławski, pełnomocnik poszkodowanej. - Okazało się to na tyle ważne nie tylko z medycznego punktu widzenia, ale także dla późniejszego udowodnienia winy właściciela ulicy, czyli miasta.

Sprawa bowiem - po tym, jak firma, w której ubezpieczone jest miasto, odmówiła wypłaty odszkodowania - oparła się o sąd. Ubezpieczyciel - a za nim szczecinecki ratusz - od początku upierał się bowiem, że upadek pani Grażyny nie był zawiniony przez zarządcę drogi. Utrzymywał, że znak geodezyjny wcale nie wystawał z ziemi, a nawierzchnia ulicy wykonana jest z nieregularnej kostki i ma powierzchnię nierówną, ale nierówności są dobrze widoczne i przy zachowaniu należytej ostrożności nie stanowią zagrożenia dla przechodniów.

Innego zdania był szczecinecki sąd przyznając pani Grażynie 20 tys. zł odszkodowania. - Uznał on, że przyczyną wypadku był zły stan nawierzchni, a za to odpowiada miasto - mówi Piotr Tomaka-Wacławski. Ratusz złożył apelację, Sąd Okręgowy w Koszalinie w miniony wtorek wydał prawomocny wyrok zgadzając się co do zasady z pierwszym orzeczeniem, zmniejszył jednak odszkodowanie do 10 tys. zł.

- Za np. zimowe utrzymanie ulic i chodników, które są w naszej gestii, odpowiada Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej, które także jest ubezpieczone - szefowa wydziału komunalnego w ratuszu Anna Mista tłumaczy, że to ubezpieczalnia wypłaca odszkodowania, gdyby doszło do wypadku z winy PGK, bo nawierzchnia nie została posypana solą i piaskiem. Polisę ma również wykupione miasto.

- W ciągu roku zgłaszanych jest nam zwykle po kilka roszczeń, które kierujemy do ubezpieczyciela i z tego co wiem, to w większości przypadków kończą się one wypłatą odszkodowania bez konieczności kierowania sprawy na drogę sądową - Anna Mista dodaje, że historia pani Grażyny z uwagi na nie do końca jasne okoliczności upadku, jako jedna z niewielu, oparła się o sąd.

Przypomnijmy, że niedawno opisaliśmy podobny wypadek kobiety, która pośliznęła się w szczecineckiej pływalni na mokrych, ale nie wyłożonych antypoślizgową nawierzchnią, kafelkach. Także złamała rękę, sąd przyznał jej 20 tys. zł odszkodowania.

Prawnik radzi
Mecenas Piotr Tomaka-Wacławski:
- Zawsze, gdy dojdzie to podobnego wypadku, gdy upadniemy na wyboju, potkniemy się w dziurze, czy na śliskim chodniku, postarajmy się o udokumentowanie jego przebiegu. Kluczowi są świadkowie, którzy widzieli zdarzenie i mogą potwierdzić jego okoliczności, czy miejsce wypadku. Warto od nich wziąć namiary telefoniczne lub adresowe. Zalecam także wezwanie karetki, czy wykonanie zdjęcia miejsca zdarzenia. Dziś każdy ma aparat fotograficzny w telefonie, nie jest to więc niewykonalne, a dla sądu ma kapitalne znaczenie. Zdarza się bowiem, że zarządca drogi twierdzi potem, że chodnik był posypany piaskiem, a dziurę załata po fakcie. Właściciel drogi odpowiada za jej stan techniczny i podobne historie niech będą dla niego przestrogą, że interweniować należy nie już po wypadku, czy gdy dziura ma pół metra, ale odpowiednio szybko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!