W poprzedni weekend Gwardziści przymusowo pauzowali z racji nieparzystej liczby drużyn. Z nową energią podejmą w sobotę jeden z czołowych zespołów ligi, czyli Warmię Energę Olsztyn. Czy dojdzie do przełamania?
O to będzie trudno. Gwardziści przegrali pięć meczów z rzędu i po dobrym początku sezonu (dwa zwycięstwa) wpadli w kryzys, z którego nadal nie mogą się wydostać. Zapewnienia o wyciąganiu wniosków i poprawie gry nie znajdują na razie pokrycia w rzeczywistości.
Jest co poprawiać, bo choć Gwardia należy do najskuteczniejszych drużyn ligi (226 zdobytych bramek, więcej mają tylko Nielba oraz GKS Żukowo), to jednocześnie nie radzi sobie w obronie, tracąc sporo goli (już 224). Trener Piotr Stasiuk mówił po ostatnich meczach, że brakuje zespołowości, że zawodnicy grają nazbyt indywidualnie. A jeśli dodać tego krótkie, acz znaczące okresy dekoncentracji w trakcie meczu, w których koszalinianie potrafią roztrwonić kilkubramkową przewagę, mamy przepis na kłopoty.
Brakuje równej gry przez całe spotkanie, a dobre momenty przeplatane są słabymi. W dość wyrównanych rozgrywkach łatwo zaprzepaścić zwycięstwo w wydawałoby się komfortowej sytuacji. Przecież większości poprzednich meczów Gwardia wcale nie musiała przegrać, różnice bramkowe były niewielkie. A jednak cały czas czegoś brakuje i przez to podopieczni trenera Piotra Stasiuka zsunęli się na przedostatnie, 10. miejsce w tabeli, czyli znacznie poniżej oczekiwań i potencjału drużyny, która celowała przed sezonem w 4-5 miejsce.
Jakby tego było mało, teraz przyjdzie im zmierzyć się z jednym z ligowych faworytów, który do meczu przystąpi podrażniony i wyjątkowo zmotywowany po niedawnej wpadce z beniaminkiem z Kwidzyna. Zajmująca 3. miejsce w tabeli Warmia zgromadziła w 7 meczach 14 pkt i Gwardzistom nie zamierza ułatwiać zadania. A przełamanie w powoli kończącej się rundzie jest gospodarzom niezwykle potrzebne. Przypomnijmy, że w poprzednim sezonie Gwardia dwukrotnie wygrywała z Warmią (w tym raz po karnych) i teraz miejscowi życzyliby sobie powtórzenie tamtych rezultatów.
Ze spraw kadrowych, pod znakiem zapytania stoi występ Henryka Rycharskiego (choroba), ale za to do składu wraca po dłuższej nieobecności Bartosz Tołłoczko.
- Planujemy zmiany w ustawieniu, będziemy innymi metodami dążyć do osiągnięcia celu. Wierzę, że w końcu odpalimy, ale musimy pod względem psychicznym wygrywać końcówki meczów. Liga jest wyrównana, sezon długi, a różnice punktowe - niewielkie. Jesteśmy cierpliwi i wierzymy, że poprawimy wyniki - powiedział trener Stasiuk.
Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?