Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Absurdalny przepis Poczty Polskiej. List wrócił do adresata

Rajmund Wełnic [email protected]
Piotr Gałkowski z listem, który krążył między nim a pocztą.
Piotr Gałkowski z listem, który krążył między nim a pocztą. Rajmund Wełnic
Niezwykłą skrupulatnością wykazała się Poczta Polska odsyłając pewnemu mieszkańcowi Szczecinka list, na który nakleił znaczki tańsze o... 15 groszy niż powinien. Absurdalny przepis krytykują nawet pocztowcy.

Piotr Gałkowski wysyłał niedawno list do swojego ojca mieszkającego w Koszalinie. - Przyznam, że nie śledzę na bieżąco podwyżek usług pocztowych, a miałem zapas znaczków kupionych wcześniej - opowiada. - Na kopertę nakleiłem znaczek za 1,3 zł i wrzuciłem go do skrzynki.

Zdziwił się, gdy po tygodniu listonosz przyniósł mu list z druczkiem tzw. wiązanki listowej i informacją, że przesyłka nie zostanie doręczona, bo opłata wynosi 1,45 zł.
- To raptem 15 groszy, ale moja wina, nie ma o czym mówić - przyznaje się do pomyłki pan Piotr.

Dziwi go jednak co innego. Przede wszystkim znaczek na kopercie został przez pocztę ostemplowany.

- Czyli chyba jest już nieważny i muszę kupić nowy znaczek za 1,45 zł, a nie dokupić tylko za 15 groszy - mówi i nasz Czytelnik i liczy kolejne absurdalne jego zdaniem koszty, na jakie siebie naraziła poczta. - Przecież, aby mnie zawiadomić i przynieść przesyłkę, trzeba zaangażować pracę wielu osób, to wszystko kosztuje, a w grę wchodzi głupie 15 groszy.

Naszego Czytelnika zastanawia też, co by się stało, gdyby na liście nie było adresu nadawcy. - To był zwykły list i przystawiłem na nim pieczątkę swojej firmy zupełnie przypadkowo, bo koperta się rozklejała i nakleiłem na nią przylepce i opieczętowałem - wyjaśnia Piotr Gałkowski.

- Zwykle tego nie robię i ciekawe, co by było, gdyby pocztowcy nie wiedzieli, komu odesłać list? Trafiłby do Koluszek (tam jest dział przesyłek niedoręczonych - dop. red.), czy do kosza?

Koniec końców pan Piotr zrezygnował z usług Poczty Polskiej i list zawiezie ojcu osobiście.
O wyjaśnienia poprosiliśmy Jerzego Książaka, naczelnika "dużej" poczty w Szczecinku: - Taka jest procedura w wypadku, gdy wniesiona opłata jest niższa od obowiązującej w cenniku - mówi szef urzędu pocztowego.

- Chcę zaznaczyć, że o nowych cenach informujemy naszych klientów z dużym wyprzedzeniem i każdy ma możliwość zapoznać się z naszymi taryfami.

Jerzy Książak dodaje, że kwoty rzędu kilkunastu czy kilkudziesięciu groszy z punktu widzenia klienta mogą się wydawać nieistotne, ale w skali całej poczty potrafią się z tego uskładać duże pieniądze.

Nieoficjalnie pocztowcy przyznają jednak, że wewnętrzne przepisy nakazujące zwrot listu z niedopłatą do adresata są nieżyciowe.

- To głupota, bo ponosimy przez to znacznie wyższe koszty niż gdybyśmy po prostu doręczyli ten list - mówi anonimowo jeden z listonoszy. - Powinno być jak w Niemczech, gdzie przesyłka trafia do adresata, mimo że znaczek jest tańszy niż powinien, a dopłatę dochodzi się od nadawcy niezależnie od tego.

Najciekawszy jest jednak fakt, że gdyby nadawca nie napisał swojego adresu i nakleił za tani znaczek, to... list dotarłby do adresata bez większych przeszkód. - Oczywiście nikt takiego listu nie wyrzuca, a brakująca kwota obciąża koszty poczty - mówi Janusz Książak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!