Akt oskarżenia miał być gotowy w zimie, ale przeciągały się badania taśmy, na której nagrano interwencję. Najpoważniejsze zarzuty - przekroczenia uprawnień, bezpodstawnego pozbawienia wolności i stosowania przemocy w celu otrzymania oświadczenia oraz spowodowania obrażeń ciała do 7 dni - usłyszał jeden ze strażników. Jego dwaj koledzy odpowiedzą za bezpodstawne pozbawienie wolności i niedopełnienie obowiązków służbowych. - Nie zareagowali na agresywne poczynania kolegi - mówił nam w trakcie śledztwa prokurator rejonowy ze Szczecinka Jerzy Sajchta. Cała trójka nie przyznaje się do winy, ale najbardziej krewkiego funkcjonariusza komendant SM zwolnił ze służby dyscyplinarnie wkrótce po zajściu.
Doszło do niego jesienią zeszłego roku. Patrol Straży Mieskiej na placu Wolności wylegitymował młodych ludzi. Strażnicy zażądali, aby jeden z nich wsiadł do radiowozu i podpisał jakiś dokument. To co działo się w środku pojazdu nagrał na dyktafon zatrzymany 20-latek. Słychać jak strażnik domaga się, aby podpisał jakieś zeznania.
Ten nie chce. Strażnik pyta "podpisujesz, czy nie" - "nie" - pada w odpowiedzi. Następnie słychać odgłosy szamotaniny, psiknięcie gazu, jęki poszkodowanego, przekleństwa i wymioty. - Chcesz więcej gazu?- pyta strażnik. - Co pan robisz, udusisz mnie pan - krzyczy zatrzymany. - Ch... mnie to obchodzi - słychać. W końcu 20-latek godzi się coś podpisać, ale źle się czuje, więc strażnik pyta się, czy zawieźć go do ZOZ-u. Zawożą do szpitala i zostawiają przed nim.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?