W piątek przed świdwińskim starostwem wyły syreny, ludzie skandowali hasła skierowane do starosty i radnych, żądając zerwania umowy z katowicką spółką dzierżawiącą połczyński szpital.
Prawie 150 osób - obecnych i dawnych pracowników połczyńskiego szpitala, wspieranych przez związki zawodowe kilku innych lokalnych przedsiębiorstw, rolników i mieszkańców od godz. 10 pikietowało przed świdwińskim starostwem. - Oddajcie szpital w dobre ręce! - krzyczeli z całych sił tak, by usłyszeli ich słowa starostowie obecni w budynku. - Przyszliśmy bronić szpitala, byśmy mogli się w nim leczyć!
Ta manifestacja, to , jak mówili nam na gorąco jej uczestnicy, akt ich desperacji. - Notorycznie brakuje leków, sprzętu jednorazowego użytku, środków czystości, w laboratorium, w którym pracuję - odczynników - wyliczała Anna Bankosz, przewodnicząca związków zawodowych działających w połczyńskim szpitalu.
- Nie możemy normalnie pracować. Przychodzę rano do pracy i nie wiem, czy w ogóle będę mogła wykonać jakieś badanie, czy moja praca polegać będzie jedynie na posegregowaniu i oznaczeniu materiału pobranego od pacjenta i wysłaniu go do laboratorium do Białogardu, bo u nas brak odczynników. Nie tego mnie uczyli w szkole.
Więcej w sobotnim, papierowym, wydaniu "Głosu Koszalińskiego"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!