Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprzątali i bawili się nad Parsętą. Budowali domki i wręczali nagrody [zdjęcia, wideo]

Iwona Marciniak
Niezawodni strażacy OSP Gościno sprzątali rzekę z łódki
Niezawodni strażacy OSP Gościno sprzątali rzekę z łódki Iwona Marciniak
Kilkaset osób wzięło udział w 11. edycji Wielkiego Sprzątania Brzegów Parsęty. Uzbierali dwa kontenery śmieci. Nagrodą za ich wysiłek była biesiada organizowana przez firmę Troton, jak zwykle przy moście w Ząbrowie.

Wielkie Sprzątanie Brzegów Parsęty, to wydarzenie zainicjowane przez Porozumienie dla Parsęty, zawiązane 11 lat temu. Powstało by skupić różne podmioty, którym bliski jest los tej przepięknej rzeki. Zaproszenie do współpracy wystosowali wtedy: właśnie firma Troton i najstarsza organizacja ekologiczna w Polsce – Klub Gaja z Jackiem Bożkiem na czele. Pod porozumieniem podpisały się także: samorządy położone nad Parsętą, okoliczne szkoły, organizacje społeczne z wędkarzami włącznie itd.

W sobotę, przed południem, zgodnie z tradycją, setki młodszych i starszych osób ruszyły nad rzekę i w okoliczne lasy. Nie zabrakło też strażaków ochotników, penetrujących rzekę z łodzi. Przyszli mieszkańcy okolicznych miejscowości, w tym obecne tu niemal od początku seniorki, panie Teresa Istoczak, Leokadia Olszak, Jadwiga Osada i reprezentująca młodsze pokolenie Jolanta Wronka. – Jest mniej śmieci i to bardzo cieszy – mówiła pani Jadwiga, zresztą członkini zespołu śpiewaczego Podlotki
z Gościna. – My uzbierałyśmy niewiele, ale widziałyśmy dziewczęta, które przyciągnęły tu dużo samochodowych części, nawet z fotelami! Wszystko to ktoś wyrzucił do lasu. Niedobrze.

Do kontenerów trafiały głównie puszki po piwie, butelki (szklane i plastikowe). Niestety w lesie znaleziono też sporo części zdezelowanych samochodowych, z siedzeniami włącznie, których właściciel najwyraźniej nie miał oporów przed zamianą lasu w śmietnik.
Jan Wołejszo, prezes firmy Troton, główny organizator imprezy mówił tak: - Gdy byliśmy tu pierwszy raz śmieci była masa, z lodówkami i oponami włącznie. Dziś jest ich zdecydowanie mniej, ale muszę przyznać, że dalej jeszcze są. Ale z każdym rokiem rośnie świadomość zwłaszcza mieszkańców okolic nad Parsętą. Mamy szczęście mieszkać nad najpiękniejszą rzeką w Polsce i musimy o nią dbać. Zawsze bardzo mnie cieszy, że w tym spotkaniu biorą udział najmłodsi. Jestem przekonany, że oni już nie będą śmiecić, mało tego – będą pilnować starszego pokolenia, żeby nie zanieczyszczano środowiska.

Po akcji przyszła pora na grilla, grochówkę i atrakcje, z występami na scenie na czele. Były przeboje "do tańca", śpiewały też Podlotki z Gościna oraz utalentowane dzieciaki i młodzież.

Najmłodsi mogli ozdobić twarze malunkami, puszczać ogromne bańki, albo wcielać się w poszukiwaczy skarbów - w tym podwodnych - korzystając z prezentacji, którą nad rzeką przygotowała ekipa Muzeum Oręża Polskiego z jego dyrektorem Aleksandrem Ostaszem, archeologiem podwodnym na czele. Przebojem było działo, które przywieźli muzealnicy, części uzbrojenia i wykrywacz metali. Od szefa muzeum dowiadywali się jak długo rozkładają się wyrzucane gdzie popadnie odpady, np. szklana butelka, nawet 4 tys. lat. Plastikowa, typu PET- od 100 do tysiąca lat.

Klub Gaja, czyli Jacek Bożek, Beata Tarnawa i ich ekipa, przyjechali z nowym projektem: zaprosili uczestników spotkania do wspólnego budowania domków dla zapylaczy, czyli dzikich owadów zapylających, którym zawdzięczamy warzywa, owoce, roślin ozdobne itd. Domek dla owadów każdy robił sam, zgodnie z instrukcjami fachowców z Klubu Gaja. Autor zabierał swój domek do domu, by wystawić go w ogrodzie lub na balkonie. - W Polsce budowanie kapitału społecznego jest dosyć trudne – komentował spotkanie Jacek Bożek. - Dlatego budowanie takiej przyjaźni i zrozumienie wokół rzeki jest niezwykle cenne. Ważna jest świadomość, że możemy coś zrobić dla Parsęty, dla środowiska, ale i dla siebie, bo przecież przekonujemy się, jak ważne jest miejsce w którym żyjemy. Gdy powstawało Porozumienie dla Parsęty nie przypuszczałem, że pojawi się stała, fajna impreza, podczas której będziemy się nawzajem uczyć, co dobrego robić dla otoczenia, dla naszego wspólnego dobra.

Po raz pierwszy nad Parsętę przyjechali wolontariusze kołobrzeskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt, z jego kierownikiem, Arkadiuszem Plucińskim. Przyjechali z psami, które nadal czekają na adopcję. Ze sceny opowiadali o zwierzętach (psach i kotach), których dziesiątki czekają na dobre domy w schronisku przy ul. VI Dywizji Piechoty.

Od soboty zwiększyła się liczba wyróżnionych statuetkami Przyjaciel Parsęty. Tym razem trafiły w ręce Straży Gminnej z Dygowa i Społecznej Straży Rybackiej Powiatu Kołobrzeskiego. Strażnicy zostali uhonorowani nie tylko za to, że dbają o porządek w gminie i bezpieczeństwo jej mieszkańców, ale i za to, że strzegą walorów środowiska naturalnego. Ratują boćka, który wypadł z gniazda, rodzinę bobrów, która wpadła w poważne tarapaty, czy nowonarodzoną sarenkę, której matkę potrącił samochód itd. Dbają też oczywiście o rzekę Parsętę - są postrachem kłusowników. Zasłynęli też autorskim programem walki z bezdomnością zwierząt. Mają dwa gminne, przestronne boksy, w których zabezpieczają zagubione, lub co gorsza wyrzucone psy. Dzięki hojności samorządu zapewniają im opiekę medyczną, a potem sami szukają dla czworonogów dobrych, sprawdzonych domów. Dzięki temu czworonogi unikają schroniska, a samorząd oszczędza nawet ok. 100 tys. zł rocznie. Nagrodę odebrał komendant Tomasz Biełooki.

Jerzy Mazur, komendant Społecznej Straży Rybackiej odebrał statuetkę za to, że jako wędkarze PZW, nie skupiają się tylko na urokach wędkowania, ale stają w obronie ryb przed kłusownikami. Tropią ich na tarliskach i gdy stosują zakazane metody połowu. Strażnicy kontrolują wszystkie śródlądowe wody powiatu kołobrzeskiego. Co ważne, wszyscy są społecznikami. Swoją misję wykonują nieodpłatnie. Korzystają ze sprzętu, w który wyposażyła ich przede wszystkim Fundacja Bezpieczny Powiat.
pracownicy firmy Troton, przyjechali kołobrzeżanie, także goście z bardzo daleka.

Do kontenerów trafiały głównie puszki po piwie, butelki (szklane i plastikowe). Niestety w lesie znaleziono też sporo części zdezelowanych samochodowych, z siedzeniami włącznie, których właściciel najwyraźniej nie miał oporów przed zamianą lasu w śmietnik.

Jan Wołejszo, prezes firmy Troton, główny organizator imprezy mówił tak: - Gdy byliśmy tu pierwszy raz śmieci była masa, z lodówkami i oponami włącznie. Dziś jest ich zdecydowanie mniej, ale muszę przyznać, że dalej jeszcze są. Ale z każdym rokiem rośnie świadomość zwłaszcza mieszkańców okolic nad Parsętą. Mamy szczęście mieszkać nad najpiękniejszą rzeką w Polsce i musimy o nią dbać. Zawsze bardzo mnie cieszy, że w tym spotkaniu biorą udział najmłodsi. Jestem przekonany, że oni już nie będą śmiecić, mało tego – będą pilnować starszego pokolenia, żeby nie zanieczyszczano środowiska.

Po akcji przyszła pora na grilla, grochówkę i atrakcje, z występami na scenie na czele. Były przeboje "do tańca", śpiewały też Podlotki z Gościna oraz utalentowane dzieciaki i młodzież.

Najmłodsi mogli ozdobić twarze malunkami, puszczać ogromne bańki, albo wcielać się w poszukiwaczy skarbów - w tym podwodnych - korzystając z prezentacji, którą nad rzeką przygotowała ekipa Muzeum Oręża Polskiego z jego dyrektorem Aleksandrem Ostaszem, archeologiem podwodnym na czele. Przebojem było działo, które przywieźli muzealnicy, części uzbrojenia i wykrywacz metali. Od szefa muzeum dowiadywali się jak długo rozkładają się wyrzucane gdzie popadnie odpady, np. szklana butelka, nawet 4 tys. lat. Plastikowa, typu PET- od 100 do tysiąca lat.

Klub Gaja, czyli Jacek Bożek, Beata Tarnawa i ich ekipa, przyjechali z nowym projektem: zaprosili uczestników spotkania do wspólnego budowania domków dla zapylaczy, czyli dzikich owadów zapylających, którym zawdzięczamy warzywa, owoce, roślin ozdobne itd. Domek dla owadów każdy robił sam, zgodnie z instrukcjami fachowców z Klubu Gaja. Autor zabierał swój domek do domu, by wystawić go w ogrodzie lub na balkonie. - W Polsce budowanie kapitału społecznego jest dosyć trudne – komentował spotkanie Jacek Bożek. - Dlatego budowanie takiej przyjaźni i zrozumienie wokół rzeki jest niezwykle cenne. Ważna jest świadomość, że możemy coś zrobić dla Parsęty, dla środowiska, ale i dla siebie, bo przecież przekonujemy się, jak ważne jest miejsce w którym żyjemy. Gdy powstawało Porozumienie dla Parsęty nie przypuszczałem, że pojawi się stała, fajna impreza, podczas której będziemy się nawzajem uczyć, co dobrego robić dla otoczenia, dla naszego wspólnego dobra.

Po raz pierwszy nad Parsętę przyjechali wolontariusze kołobrzeskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt, z jego kierownikiem, Arkadiuszem Plucińskim. Przyjechali z psami, które nadal czekają na adopcję. Ze sceny opowiadali o zwierzętach (psach i kotach), których dziesiątki czekają na dobre domy w schronisku przy ul. VI Dywizji Piechoty.

Od soboty zwiększyła się liczba wyróżnionych statuetkami Przyjaciel Parsęty. Tym razem trafiły w ręce Straży Gminnej z Dygowa i Społecznej Straży Rybackiej Powiatu Kołobrzeskiego. Strażnicy zostali uhonorowani nie tylko za to, że dbają o porządek w gminie i bezpieczeństwo jej mieszkańców, ale i za to, że strzegą walorów środowiska naturalnego. Ratują boćka, który wypadł z gniazda, rodzinę bobrów, która wpadła w poważne tarapaty, czy nowonarodzoną sarenkę, której matkę potrącił samochód itd. Dbają też oczywiście o rzekę Parsętę - są postrachem kłusowników. Zasłynęli też autorskim programem walki z bezdomnością zwierząt. Mają dwa gminne, przestronne boksy, w których zabezpieczają zagubione, lub co gorsza wyrzucone psy. Dzięki hojności samorządu zapewniają im opiekę medyczną, a potem sami szukają dla czworonogów dobrych, sprawdzonych domów. Dzięki temu czworonogi unikają schroniska, a samorząd oszczędza nawet ok. 100 tys. zł rocznie. Nagrodę odebrał komendant Tomasz Biełooki.
Jerzy Mazur, komendant Społecznej Straży Rybackiej
odebrał statuetkę za to, że jako wędkarze PZW, nie skupiają się tylko na urokach wędkowania, ale stają w obronie ryb przed kłusownikami. Tropią ich na tarliskach i gdy stosują zakazane metody połowu. Strażnicy kontrolują wszystkie śródlądowe wody powiatu kołobrzeskiego. Co ważne, wszyscy są społecznikami. Swoją misję wykonują nieodpłatnie. Korzystają ze sprzętu, w który wyposażyła ich przede wszystkim Fundacja Bezpieczny Powiat.

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo