Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po Rio 2016: Kilka szans uciekło, ale nie były to dla nas złe igrzyska [wideo]

Hubert Zdankiewicz
Zawiedli m.in Fajdek i Radwańska, ale medale zdobywali ci, na których mniej liczyliśmy - podsumowuje igrzyska w Rio czterokrotny mistrz olimpijski Robert Korzeniowski.

Jak można ocenić igrzyska w Rio? Apetyty były ogromne, ale nie wszystko poszło tak, jak się spodziewaliśmy.

Ja też uważam, że mieliśmy najlepszą od lat reprezentację. Mieliśmy bezsprzecznego lidera światowego rzutu młotem Pawła Fajdka, żeglarzy. Oni wszyscy jechali do Rio po medale. Nie udało się, ale to nie znaczy, że są teraz gorszymi sportowcami. Są tacy sami, po prostu czegoś nie zrobili na tych igrzyskach. Ale za to zrobili inni. To jest sport, a w nim nie da się wszystkiego przewidzieć. My patrząc na to z boku możemy mieć jakieś realne przesłanki, oczekiwania...

Zapominamy jednak czasem, że sportowcy to też tylko ludzie?

Dokładnie, a w życiu zdarzają się różne dramaty, nieprzewidziane okoliczności. Trzeba też patrzeć na te igrzyska nie tylko przez pryzmat dorobku medalowego, bo mieliśmy w Rio również kilka fantastycznych odkryć. Myślę, że ich symbolem będzie Marysia Andrejczyk. Pozytywnie trzeba ocenić również Joasię Jóźwik. Niespodziankę sprawił Wojtek Nowicki, który nie był wymieniany w gronie kandydatów do medali. Potencjalnie oczywiście tak, ale uwaga koncentrowała się na Fajdku. Wojtek wcale nie musiał występować w roli dublera, grał na własny rachunek i na koniec nie ukrywał nawet rozczarowania, że zdobył „tylko” brązowy medal. Kolejna fajna niespodzianka to Oktawia Nowacka. Ona od początku sezonu leczyła kontuzję i chyba tylko przez swoje najbliższe otoczenie mogła być postrzegana, jako kandydatka do medalu. Mieliśmy wyczekany długo medal Moniki Michalik - to były przecież jej czwarte igrzyska. Medal zdobył Rafał Majka, on był co prawda wymieniany w gronie kandydatów, ale tych kandydatów do medalu w kolarstwie było chyba z piętnastu.

Sonda o igrzyskach olimpijskich. Komu kibicowali Polacy?

A co nam najbardziej nie wyszło?

Na pewno kilka szans medalowych uciekło. Nie można jednak mówić, że przeszliśmy obok tych igrzysk. Przecież taki Piotr Myszka nie skończył zawodów na 16. miejscu. Przypłynął czwarty, oczywiście chciałbym żeby zdobył medal, ale się nie udało. Trudno.

Jak logicznie wytłumaczyć wpadkę Fajdka?

Paweł najprawdopodobniej nie udźwignął roli faworyta. On bardzo chciał odczarować utracony medal - sam to tak opisywał, że stracił medal w Londynie, więc ten w Rio będzie tylko odrobiony za poprzednie igrzyska, a tak w ogóle to on patrzy już na Tokio. W dodatku jego medal został już dawno doliczony i odmieniony na przypadki. Na pewno było mu przez to dużo trudniej. Oczywiście mamy też przykład Anity Włodarczyk, który pokazuje, że można być wielkim faworytem, coś sobie zaplanować i fenomenalnie to wykonać. Da się i chwała jej za to. Nieoczekiwane porażki to jednak też coś zupełnie normalnego, zerówki zaliczali najwięksi, czy to Siergiej Bubka w tyczce, czy karnych nie strzelał Cristiano Ronaldo.

Zawiodła, i to po raz drugi, również Agnieszka Radwańska. Kibice zarzucają jej wręcz, że - kolokwialnie mówiąc - olała igrzyska.

Takie komentarze są absolutnie nieuprawnione. Słyszałem o jej perypetiach z przylotem do Rio i być może popełniony został błąd przy planowaniu. Nie znam szczegółów, więc nie wiem ile było w tym wszystkim pecha, a ile zaniedbania. Nie wierzę jednak, że Agnieszce nie zależało na medalu i na pewno nie zasłużyła na falę hejtu, jaka na nią spadła.

No właśnie, skąd w ludziach tyle jadu?

Myślę, że problemem jest sposób, w jaki Radwańska komunikuje się ze społeczeństwem. Ona za mało tłumaczy to, co siedzi jej w głowie. Widzimy ją potem dobrze grającą w kolejnym turnieju i pojawiają się komentarze, że teraz to się stara, bo tam lepiej płacą. Przecież to absurd - Agnieszka zarobiła już w karierze ponad 20 mln dol i miała by startować w Rio dla 120 tys zł premii, bo tyle PKOl płaci złotym medalistom? Gdyby nie zależało jej na igrzyskach, to by po prostu zrezygnowała z występu, tak jak zrobiła to część jej koleżanek i kolegów. Poza tym skoro krytykujemy Radwańską, to co można powiedzieć o takim Djokoviciu? Przegrał z zawodnikiem, który zdobył później srebrny medal - fakt. Ale to nadal był Djoković. Najlepszy tenisista świata. I co, on też olał igrzyska?

No raczej nie.

No właśnie. My mamy trochę poczucie, że jako kibice stajemy się panami sportowców jadących na igrzyska. Że oni teraz muszą, bo my im zaufaliśmy, bo naród, bo płacimy abonament… Spokojnie. To, że oni przygotowywali się za publiczne pieniądze nie oznacza, że są publiczną własnością. Niestety ciągle istnieje takie przekonanie, że NASI wygrywają, a ONI przegrywają. O piłkarzach ręcznych też mówiło się, że w sumie to nie wiadomo po co jechali do Rio. Fakt, że zaczęli słabo i niemal cudem weszli do ćwierćfinału. Ale potem...

No właśnie, czy można powiedzieć, że Karol Bielecki przełamał w końcu klątwę chorążego?

Mam wrażenie, że nie tylko odczarował tę klątwę. Sam się wyraźnie przyczynił do tego, że nasz zespół znalazł się w strefie medalowej. Koledzy bardzo mu pomagali, ale on sam robił rzeczy fenomenalne i w niczym nie zmieni mojej opinii wynik meczu o brązowy medal [rozmawialiśmy w sobotę - red.]. Oczywiście bardzo bym chciał, żeby nasi szczypiorniści zdobyli ten medal, bo to by oznaczało, że Karol odczarował tę klątwę na dobre i przed następnymi igrzyskami będziemy mieć kolejkę chętnych do niesienia flagi.

Największym polskim rozczarowaniem są chyba dopingowe wpadki braci Zielińskich.

Z całą pewnością. Pewnie za jakiś czas dowiemy się szczegółów tej sprawy. Już teraz można się jednak zastanawiać dlaczego oni tak prymitywnie bawili się w kotka i myszkę wyjeżdżając do Osetii i biorąc w dodatku tak znany i łatwy do wykrycia, steryd [nandrolon - red.]. To trąci... mocnym uproszczeniem intelektualnym. Oni być może sądzili, albo ktoś ich do tego przekonał, że im się uda. No nie wiem… Na pewno musieli sobie jednak zdawać sprawę z tego, że nie powinni tego robić.

A może zdawali sobie sprawę, że nie mają wyjścia, bo konkurencja też bierze. Nie ma Pan wrażenia, że coraz więcej dyscyplin sportu zaczyna mieć poważny problem z dopingiem?

Odwrotnie, moim zdaniem to doping zaczyna mieć poważny problem z kontrolami. Bardzo podobało mi się to, co powiedział niedawno Mirek Żukowski z „Rzeczpospolitej”. Że w stosunku do mistrzów z lat 60. i 70. ubiegłego wieku możemy domniemywać winę. Dopiero potem nastąpił przełom seulski i spektakularna wpadka Bena Johnsona w finale biegu na setkę.

O tamtym biegu mówi się, że był najbrudniejszy w historii, bo aż sześciu z ośmiu jego uczestników prędzej czy później wpadało na dopingu.

Okazywało się jednak później, że ci ludzie byli kryci przez swoje federacje. Pomagały im różne grupy interesów, firmy komercyjne i farmaceutyczne. Dopiero teraz zaczęła się realna walka z dopingiem, bo zaangażowały się w nią organa ścigania. Nie w każdym kraju z równą gorliwością, co w USA, bo zachowanie hiszpańskiego sądu w sprawie doktora Fuentesa jest chyba nie tylko dla mnie niejednoznaczne. Jest jednak wyraźny postęp. Podsumowując - to nie jest tak, że przed laty było w sporcie mniej dopingu. On był po prostu mniej wykrywalny.

Porozmawiajmy na koniec o czymś przyjemniejszym - kto był największą gwiazdą igrzysk w Rio?

Były dwie: Usain Bolt i Michael Phelps. Trudno znaleźć słowa, które mogą opisać to, co zrobili.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!