Jadąc do Belgradu nastawiałyście się na to, że stać was na walkę o najwyższe cele?
Po cichu na to liczyłyśmy, ale pamiętałyśmy też o tym, że mimo oczekiwań, nie zawsze udawało się zrealizować założony cel. Dlatego tym bardziej cieszymy się, że akurat potrafiłyśmy zdobyć złoto.
Początek roku bywa trudny, jeśli chodzi o budowanie formy. Tak zwaną górkę planujecie przecież dopiero na sezon letni.
Tak naprawdę z trenerem w ogóle chcieliśmy odpuścić sezon halowy. Wahaliśmy się. Ale uzyskiwałyśmy tak dobre rezultaty, że nie można było odpuszczać wyjazdu do Belgradu, czego oczywiście nie żałuję. A przecież nie trenowałyśmy pod halę na sto procent. To superprognostyk przed sezonem letnim, który będzie bardzo ciężki. Cztery ważne imprezy, dużo wyjazdów i stresu.
Wróćmy do waszego biegu po złoto. Przy Twojej zmianie była największa nerwówka.
Tak, był tam minimalny błąd przy przejmowaniu pałeczki, zrobiło się ciasno. Ale kiedy Patrycja (Wyciszkiewicz - przyp. red.) przekazała mi ją, udało się odrobić straty i wyprzedzić słabszą Ukrainkę. Moim zadaniem było trzymać się Brytyjek.
Na koniec łzy szczęścia same płynęły. Już ochłonęłaś?
Tak, największe emocje już opadły. To wspaniałe uczucie mieć taki medal w rękach. Łzy leciały same, trudno było się powstrzymać. Tym bardziej że po raz pierwszy w tym składzie osiągnęłyśmy taki sukces.
Indywidualnie w biegu na 400 m byłaś szósta w finale. W pewnym momencie wydawało się, że kalkulujesz i zostawiasz resztkę sił na sztafetę, bo tutaj pierwszej trójki już nie dogonisz.
Tak, widziałam, że dziewczyny są daleko ode mnie. To był mój trzeci bieg już drugiego dnia mistrzostw. Ustalałam z trenerem, że w zależności od sytuacji na bieżni albo zostawiam siły na sztafetę, albo walczę o medal tu i teraz. Kiedy ta szansa na około 200. metrze uciekła, trzeba było kalkulować. I nie żałuję. Sportowiec czasem musi podejmować takie trudne decyzje. Inaczej można zostać z niczym.
Jak wyglądają Twoje najbliższe sportowe plany?
Nie mam czasu nacieszyć się medalem. Za chwilę lecę na zgrupowanie kadry do RPA na 2,5 tygodnia. Potem wracamy na kilka dni, a następnie lecimy na obóz do USA, skąd ruszymy na mistrzostwa sztafet na Bahamach. Nie ma czasu na odpoczynek. Trzeba szlifować formę, bo konkurencja nie śpi. W kwietniu będziemy więc walczyć o kwalifikację sztafety do sierpniowych mistrzostw świata. W czerwcu są Drużynowe mistrzostwa Europy, w sierpniu mistrzostwa świata, a zaraz po nich Uniwersjada. Oby tylko zdrowie dopisało.
Popularne na gk24:
- Wypadek na drodze numer 20. Wezwano pogotowie lotnicze [zdjęcia]
- Apel samorządów w sprawie drogi S6 [wideo]
- Policja w Kołobrzegu: Hodował konopie, ma zarzuty
- Małgorzata Hołub halową mistrzynią Europy w sztafecie
- Elektryczne autobusy w Szczecinku. Znamy szczegóły [wideo]
- Varius Manx & Kasia Stankiewicz w Koszalinie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?