Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hannah: Wygrane poprawiają humor

Patryk Pietrzala
Hannah: Wygrane poprawiają humor
Hannah: Wygrane poprawiają humor Jacek Wójcik
- Przyjechałem do Koszalina po to, by wygrywać, więc czuje się jakbym spełnił jeden z moich obowiązków. Jestem takim zawodnikiem, który chce pomóc swojej drużynie na różne sposoby – mówi Stefhon Hannah, rozgrywający AZS Koszalin.

Patryk Pietrzala: Wiem, że zagrał Pan dopiero swój drugi mecz, ale na pewno wiedział Pan, że drużyna znajdowała się w bardzo trudnej sytuacji. Po zwycięstwie nad King Wilkami Morskimi chyba odetchnęliście z ulgą, prawda?
Stefhon Hannah: Zwycięstwa zawsze poprawiają humor (śmiech). Przyjechałem do Koszalina po to, by wygrywać, więc czuje się jakbym spełnił jeden z moich obowiązków. Jestem takim zawodnikiem, który chce pomóc swojej drużynie na różne sposoby. Podczas meczu starałem się być w dosłownie każdym miejscu. Wiedziałem, że potrzebujemy tej wygranej. Poza tym, czułem ogromną frajdę grając z pozostałymi zawodnikami AZS, wszyscy byli niesamowicie zmotywowani i zaangażowani.

Wiem, że podróż z Chicago do Polski nie jest jedną z najprzyjemniejszych. Czy wciąż odczuwa Pan skutki zmiany czasu?
- Najgorszy jest trzeci dzień. Nie wiem dlaczego, ale to podobno zostało w jakiś sposób udowodnione (śmiech). Czuje się dobrze, jestem tutaj od kilku dni, więc przywykłem. Najważniejsze jest jednak to, żebym był zgrany z moją drużyną. To proces, który musi trwać. Mamy naprawdę świetny zespół. Artur Mielczarek jest świetnym przywódcą, to urodzony kapitan. Nasz trener może skorzystać z bardzo dobrych graczy amerykańskich oraz czeskich, którzy zrobili różnicę podczas meczu z King Wilkami Morskimi.

Czy można porównać drużynę AZS z tego sezonu i z rozgrywek 2011/2012, gdy grał Pan w biało – niebieskich barwach?
- Ciężko porównać te dwie ekipy. Ja mogę mówić tylko za siebie. Jestem innym zawodnikiem, bo przede wszystkim dojrzałem. Zupełnie inaczej patrzę teraz na koszykówkę. Wiem, co trzeba zrobić, by wygrać mecz. Drużyna musi grać razem, nie ma miejsca na indywidualności.

W meczu przeciwko King Wilkom Morskim Szczecin zdobył Pan 24 punkty. Czy koszalińscy kibice zobaczyli w pełni przygotowanego do gry Stefhona Hannah?
- Nie mogę zagwarantować, że w każdym następnym meczu będę rzucał po 24 punkty (śmiech). Będę robił wszystko, by wygrać. Jeśli trener oddeleguje mnie do krycia lub nawet do zbiórek, to nie będę miał z tym problemu, ponieważ dla mnie liczą się tylko zwycięstwa.

W drugiej połowie nie był Pan aż tak skuteczny. Czy przeciwnicy zmienili sposób krycia?
- W trzeciej i czwartej kwarcie rzuciłem zaledwie sześć punktów, bo byłem bardzo agresywnie kryty. Zawodnicy ze Szczecina odcinali mnie od podań oraz zastawiali pułapki po zagraniach pick n' roll. Skoro obrona była w pewien sposób skupiona na mnie, to starałem się angażować moich kolegów z drużyny, którzy mieli tym razem nieco więcej miejsca na rzuty.

Z drugiej strony, po przerwie łatwego życia nie miał Paweł Kikowski, który do swojego dorobku dołożył zaledwie dwa punkty.
- To bardzo dobry strzelec, który zbyt często był faulowany. Zmusiliśmy go do trudnych akcji oraz zachowaliśmy umiar w agresywnym kryciu. Chcieliśmy, by Kikowski mniej rzucał i więcej wchodził pod kosz. Poza tym staraliśmy się nakłonić go do kozłowania lewą ręką.

Po raz kolejny straciliście 86 punktów we własnej hali, ale tym razem można powiedzieć, że prezentowaliście całkiem niezłą obronę. Chociaż oczywiście nie ustrzegliście się błędów.
- King Wilki Morskie to po prostu bardzo dobra drużyna. Trener David Dedek uczulał nas na ich kontry oraz strzelców dystansowych. Mieliśmy szybko wracać do obrony, ale momentami szczecinianie byli szybsi. Musimy popracować nad tym elementem, bo defensywa ma być naszym znakiem rozpoznawczym.


Zarząd klubu zapowiedział, że oczekuje co najmniej czterech zwycięstw w pięciu meczach. Przegraliście ostatnio z Polfarmexem Kutno, więc musicie wygrać trzy kolejne mecze. Waszym następnym rywalem będzie wymagająca ekipa z Torunia, która w tym sezonie zaskakuje wszystkich bardzo dobrą grą.

- Wszystko jest możliwe! Wierzę w naszą drużynę, bo mamy spory potencjał. Jeśli przeniesiemy ciężkie treningi na mecze, to sprawimy pewnie niejedną niespodziankę. Uważam, że możemy grać na wiele sposobów. Mecz z King Wilkami Morskimi udowodnił, że potrafimy zdobywać punkty z kontry oraz po atakach pozycyjnych. Musimy tylko poprawić naszą obronę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!